niedziela, 21 sierpnia 2011

"Freddie Mercury. Biografia Definitywna" Lesley-Ann Jones

Małe dziewczynki nie powinny mieć takich idoli jak Freddie Mercury. To grozi złamanym sercem. Jako dzieciak właśnie – maksymalnie dziesiącioletni - "poznałam się" i niemal zakochałam w Freddiem, w jego talencie, charyzmie i głosie. Oglądając koncerty i teledyski Queen nieświadomie dołączyłam w szeregi fanów ich muzyki. I tak zostało mi do dziś. Gdy już jako "duża dziewczynka" dowiedziałam się, że mój idol z dzieciństwa wcale nie umarł jako bohater, a jego życie dalekiego było od ideału, cóż poczułam lekkie ukłucie zawodu. To nie zmieniło faktu, że w moim oczach Freddie Mercury pozostanie największym frontmanem i jednym z najzdolniejszych wokalistów wszech czasów. 

Aż dziw bierze, że biografii o Freddiem jest jak na lekarstwo. Oczywiście musiało powstać kilka krzykliwych publikacji na jego temat, kierujących się zasadą im więcej sensacji tym większy zysk. Dlatego tym bardziej cieszy obecność "Biografii definitywnej" Lesley-Ann Jones. To jedna z nielicznych książek dostępnych na polskim rynku, które można traktować jako wiarygodne źródło informacji o artyście. 

piątek, 19 sierpnia 2011

Niezwykła i niezapomniana "Blondynka" w wersji Joyce Carol Oates

Od autorki: 

"Faktów z biografii Marilyn Monroe należy szukać nie w "Blondynce "- która nie powstała jako dokument historyczny - tylko w literaturze przedmiotu" 

"Blondynka jest dziełem fikcyjnym" 

... w które tak łatwo uwierzyć.

Kto by pomyślał, że pod takim niepozornym i banalnym tytułem może kryć się taka Książka (przez duże K)! Podeszłam do niej sceptycznie, a doznałam prawie olśnienia! "Blondynka" jest powieścią genialną i zupełnie niepodobną do żadnej innej znanej mi książki.  W jaki sposób Oates nie dostała za nią Pulitzera pozostanie dla mnie zagadką. 

wtorek, 16 sierpnia 2011

"Długi Marsz" Sławomir Rawicz



"Długi Marsz" Sławomira Rawicza powinien mieć podtytuł "Najbardziej zuchwała i nieprawdopodobna ucieczka w historii". Tytuł bowiem jest tak niepozorny i napawający spokojem, że sama treść książki aż do niego nie pasuje. W środku natomiast mamy ludzkie dramaty, wybory i tułaczkę na skraju życia i śmierci.

wtorek, 9 sierpnia 2011

Jak celebryci zawojowali świat literatury

Gdy aspiracje finansowe stawia się wyżej niż literackie ambicje powstają takie oto  kwiatki i wynurzenia. Pod ostrzałem znalazły się (auto)biografie razem z zastępami ghost-writerów pomocnymi, a często niezastąpionymi w ich tworzeniu.

1. Justin Bieber i jego autobiografia „First Step 2 Forever”  (2010).
Książka oczywiście doczekała się polskiego tłumaczenia: "Pierwszy krok ku wieczności". Strach się bać, co będzie dalej.
Skoro we wszystkich rankingach Justin jest na szczycie to u mnie też będzie! Jak można napisać biografie w wieku nastu lat? Gdzie tu sens, gdzie tu logika? Ale kiedy chodzi o poważne pieniądze,nie ma miejsca na takie pytania. 


2. Kinga Rusin i "Co z tym życiem?" (2010).
Ja bym raczej napisała co z tobą Kinga ??? Rozmowy z terapeutą powinno zostawić się za drzwiami gabinetu, a nie tworzyć z tego wiekopomne dzieła. Jeśli pani Rusin nie szanuje swojej prywatności to jak inni mają ją szanować?
Komentarz redaktora Kuźniara na temat powyższej książki: „Skoro za pisanie książek biorą się Ricky Martin i Kinga Rusin, to nic dziwnego, że Sławomir Mrożek musi wyjechać z kraju.” 
 I jeszcze jeden: „Nie ma nic trudnego w tym, żeby zrobić wywiad rzekę z sobą samym albo namówić na plotki przyjaciółkę...”
A tytuł to oczywista aluzja do programu jej byłego męża.


3. Tori Spelling i „MommyWood” (2009).
Jest to druga po autobiografii książka aktorki. 
Jak widać Tori zasmakowała w pisaniu książek - tym razem Spelling dzieli się z czytelniczkami jak być mamą.
Tori Spelling wydaje się uroczą kobietą i o ile jej autobiografia wydaje się w jakiś sposób uzasadniona, o tyle  "MommyWood" to już lekka przesada! Oglądałam fragment reality show Tori w którym nagrywała audiobooka(!) do tej książki - Tori zalana łzami, łamiącym się głosem czyta, że gdyby im rodzicom coś się stało (odpukać) to opiekę nad dziećmi mają przyjąć ich przyjaciele. Czy książka to jest dobre miejsce na takie zwierzenia? Nie lepiej spisać po prostu testament??? A nie pisać od razu całą książkę i raczyć czytelnika takim informacjami?

Nie może zabraknąć oczywiście:


 "Confessions of Heiress"(2006) Paris Hilton


   "Miles to go"  (2009) Miles Cyrus


Co jednak na prawdę mnie nieźle ubawiło i przeraziło zarazem to fakt, że nawet gwiazdki reality show takie jak Snooki, Tila Tequila czy siostry Kardashian napisały swoje książki. Znakiem rozpoznawczym tych pozycji są zawsze kolorowe,  "śliczne" okładki.  Co ciekawe trend pisania książek wśród celebrytów wiodą kobiety.


Zaznaczam, że powyższe propozycje mają charakter mocno subiektywny oraz, że autorka posta nie czytała ich i oczywiście nie zamierza. Sam pomysł i koncept wydał jej się tak kiepski i odstraszający, że nawet za zapłatą nie sięgnie po powyższe książki.

Ale dziś każdy może napisać książkę i szczególnie swego rodzaju celebryci chętnie korzystają z tego prawa. Ja zawsze byłam zdania, że aby coś napisać trzeba mieć coś do powiedzenia. Książka to poważne przedsięwzięcie a nie tylko pisać byle by pisać ... 


A Wy macie inne propozycje książek celebrytów, które wołają o pomstę do nieba?

czwartek, 4 sierpnia 2011

Pechowa "Szcześciara"

"Szczęściara", dramat, Kanada, 2001 r.
w reżyserii Johna Fawcetta
oryg. "Lucky Girl" 

Ten film „spadł” na mnie zupełnie niespodziewanie i zostawił po sobie niezatarte wrażenia. Muszę przyznać, że sposobem skakania po wszystkich, możliwych kanałach wpadam czasami na świetne kino. Nie znałam tytułu, nie wiedziałam co właściwie oglądam i co najważniejsze czy  w ogóle warto. Ale było warto!

 Dzięki „Szczęściarze” powiedzenie jestem twoim dłużnikiem przybiera całkiem nowego znaczenia. A to wszystko dlatego, że owy film porusza problem hazardu. Sam tytuł  jest  jedynie gorzką ironią.