wtorek, 25 marca 2014

"W obcym pokoju" Damon Galgut


W 2010 roku na ostatniej prostej w wyścigu do Nagrody Bookera znalazła się książka "W obcym pokoju" południowoafrykańskiego pisarza, Damona Galguta. Zaskakujący wybór zważywszy, że nie jest to ani fikcja literacka ani powieść w klasycznym tego słowa rozumieniu. Jednak ewentualne wątpliwości co do tej nominacji znikają natychmiast po przeczytaniu książki. Warto też nadmienić, że to już drugi raz kiedy Damon Galgut zagościł na shortliście Bookera.

Pod tajemniczym tytułem "W obcym pokoju" kryje się zbiór trzech opowiadań o charakterze autobiograficznym. Ich głównym bohaterem jest sam autor, a motywem przewodnim podróż. Każda wyprawa odbywa się w innym czasie i miejscu, a jedynie osoba Damona je łączy. Za każdym razem zmienia się zaangażowanie bohatera w zaistniałą sytuację. Zgodnie z tytułami opowiadań jest on kolejno "naśladowcą", "kochankiem" oraz "opiekunem". Stosunkowo niespieszne tempo dwóch pierwszych części to cisza przed burzą. Dopiero w trzej odsłonie dramaturgia osiąga swój punkt kulminacyjny.

poniedziałek, 17 marca 2014

"Mój tydzień z Marilyn" - prawda czy fałsz?

Kadr z filmu "Książę i aktoreczka", 1957

Książę i aktoreczka, 1957


"Książę i aktoreczka" to zdecydowanie film niewarty tylu napięć, problemów, wylanych łez, scysji jakie przysporzyła jego realizacja. Środki zaangażowane w tę produkcję były niewspółmierne do ostatecznego efektu. Już sam scenariusz ociera się o sztampę. Dystyngowany członek królewskiego rodu zakochuje się w tancerce rewiowej, której gafy i nieobycie w wielkim świecie tylko przydają jej uroku. W mojej ocenie jeden z najsłabszych filmów Monroe. Jednak, o ironio w tak słabym filmie Marilyn daje jeden z lepszych występów w swojej karierze. Szczególnie jedna scena (gdy Elsie "zabawia" samą siebie a jej adorator załatwia sprawy przez telefon) doskonale uwydatnia jej talent komediowy.

poniedziałek, 10 marca 2014

"Odgłosy robaków. Zapiski mumii" 2009



Sylvia Plath napisała kiedyś, że umieranie, tak jak wszystko inne jest sztuką. I choć nieskromnie uznawała się za specjalistkę w tej dziedzinie, to z pewnością jednej rzeczy nie wzięła pod uwagę. A mianowicie, że ze śmierci można zrobić starannie zaplanowane przedsięwzięcie obliczone na bardzo powolny proces. Tak jak w przypadku bezimiennego bohatera filmu "Odgłosy robaków. Zapiski mumii". To co on sobie zafundował przechodzi - wcale nie przesadzając - ludzkie pojęcie i wyobrażenie. Jestem do teraz nie tylko poruszona, ale autentycznie zdruzgotana.