tag:blogger.com,1999:blog-31835076727918328022024-03-23T11:13:53.164+01:00Tu czy tamblannchehttp://www.blogger.com/profile/09274738319721526147noreply@blogger.comBlogger220125tag:blogger.com,1999:blog-3183507672791832802.post-74989424913259331692019-01-14T18:08:00.000+01:002019-01-15T12:32:01.395+01:00Edward St Aubyn, mistrz marnowania czasu i nie tylko<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhANURgffIM-UuMhgiCND-efFnTePAggDh7Qc9FmRK8dzX79oE9wSYfK0mYdZCAyAtkF8vXr5ocPrZpChUlAcTGbyj9TCrJm5gdg8xyVnX4x5MzOwCpUOS43SwzBjfMCMCG1f08RJ3dWAU/s1600/edwardstaubyn.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="360" data-original-width="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhANURgffIM-UuMhgiCND-efFnTePAggDh7Qc9FmRK8dzX79oE9wSYfK0mYdZCAyAtkF8vXr5ocPrZpChUlAcTGbyj9TCrJm5gdg8xyVnX4x5MzOwCpUOS43SwzBjfMCMCG1f08RJ3dWAU/s1600/edwardstaubyn.jpg"></a></div>
<br>
<div style="text-align: justify;">
Pisarze tacy jak Edward St Aubyn stanowią dziś cenny skarb, ale niestety odkryty tylko przez stosunkowo nieliczne grono czytelników. Publikuje on raczej niewiele, bo w przeciągu całej swojej kariery wydał może 10 książek (polskich przekładów jest jeszcze mniej). Jak widać pośpiech nie leży w jego naturze, co więcej on sam nie waha się mówić o sobie, że jest prawdziwym ekspertem w marnowaniu czasu. Ma poczucie humoru oraz spokojne i łagodne oblicze zupełnie nie zdradzające tego, z czym się borykał. Podobnie jak najbardziej znany bohater jego powieści, Patrick Melrose lubi cienkie książki, które najlepiej by mieściły się w kieszeni. W ten sposób jego powieści liczą sobie przeciętnie około 200 stron, ale za to nie ma w nich ani jednego zbędnego zdania. Sama kwintesencja treści, przemyślane zdania i głęboki wgląd w siebie charakteryzują tą prozę. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br></div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<a href="http://tuczytam.blogspot.com/2019/01/edward-st-aubyn-mistrz-marnowania-czasu.html#more">Czytaj dalej »</a>blannchehttp://www.blogger.com/profile/09274738319721526147noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-3183507672791832802.post-91543057157545798702019-01-09T19:19:00.001+01:002019-01-09T20:00:49.335+01:00"Pani Wyrocznia" Margaret Atwood<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiC2OYeec6ieD77M6Hff9kNKcC2xBXcDcNwGPyduGpwBFG6G0oHfg5ylp3grSZMW-muSg1l9mKMRI2k5_pruY7LUmYlcjNWXFRIV0WHigr7Otoa_UJy1lbvHkZIif9tjsj8ZI_m-LLJHe8/s1600/Scan.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="574" data-original-width="394" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiC2OYeec6ieD77M6Hff9kNKcC2xBXcDcNwGPyduGpwBFG6G0oHfg5ylp3grSZMW-muSg1l9mKMRI2k5_pruY7LUmYlcjNWXFRIV0WHigr7Otoa_UJy1lbvHkZIif9tjsj8ZI_m-LLJHe8/s320/Scan.jpg" width="219"></a></div>
<div style="text-align: justify;">
Udane filmowe adaptacje powieści Margaret Atwood sprawiły, że o prozie tej kanadyjskiej pisarki znów zrobiło się głośno. Wydawnictwa również skrzętnie korzystają z tej okazji, by na nowo przypomnieć czytelnikom jej powieści. To akurat dobra wiadomość dla wszystkich, którzy cenią dobrą literaturę, a być może przeoczyli lub z jakiś powodów nie docenili wcześniej Atwood. W przypadku "Pani Wyroczni" radość i zaskoczenie jest podwójne, gdyż akurat ta książka pozostaje w cieniu innych tytułów autorki. Tymczasem, z każdą jej stroną byłam pod coraz większym wrażeniem kunsztu i pomysłowości Atwood, która jak się okazuje już w początkach swej kariery przejawiała cechy właściwe doświadczonym pisarzom. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br></div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<a href="http://tuczytam.blogspot.com/2019/01/pani-wyrocznia-margaret-atwood.html#more">Czytaj dalej »</a>blannchehttp://www.blogger.com/profile/09274738319721526147noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-3183507672791832802.post-41942397569929507652018-07-01T17:59:00.000+02:002019-01-15T12:15:08.091+01:00"Kiedy była porządną dziewczyną" Philip Roth<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgst52z9auFAq5WAvguNmFNlQWIA76fb7EyiC9MOhf0Jobt9yeDO-lFLS9D5-4CT4xPBnyuY8y937jR2m2LJRRVkFHWk5QEXvSBdMxOpi0W6tMSYaZKhCPaN_e5hbqbvazZVEkmCx3RHGk/s1600/Kiedy+byla+porzadna+dziewczyna.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="352" data-original-width="227" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgst52z9auFAq5WAvguNmFNlQWIA76fb7EyiC9MOhf0Jobt9yeDO-lFLS9D5-4CT4xPBnyuY8y937jR2m2LJRRVkFHWk5QEXvSBdMxOpi0W6tMSYaZKhCPaN_e5hbqbvazZVEkmCx3RHGk/s320/Kiedy+byla+porzadna+dziewczyna.jpg" width="206"></a></div>
<div style="text-align: justify;">
Na krótko przed publikacją <a href="https://tuczytam.blogspot.com/2015/04/kompleks-portnoya-philip-roth.html" target="_blank">"Kompleksu Portnoya"</a>, Philip Roth wydał inną powieść, która jednak zupełnie nie zapowiadała tego, co wkrótce miało zacząć się dziać wokół tego pisarza. Chodzi tutaj o książkę "Kiedy była porządną dziewczyną", do której autor inspirację czerpał z osobistych doświadczeń, a konkretnie z własnego małżeństwa. No właśnie, książka ta podobnie jak sam ten związek nie należy do szczególnie udanych. Szybko przekonujemy się, że nie ma tu niestety nic, z czego Roth stał się znany, a więc jego poczucia humoru, odwagi twórczej czy szczypty kontrowersji. Co więcej, gdyby nie nazwisko na okładce, na pewno nie domyśliłabym się, kto jest jej autorem. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br>
</div><a href="http://tuczytam.blogspot.com/2018/07/kiedy-bya-porzadna-dziewczyna-philip.html#more">Czytaj dalej »</a>blannchehttp://www.blogger.com/profile/09274738319721526147noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-3183507672791832802.post-85881657490946393332018-01-03T17:35:00.000+01:002018-01-08T13:57:54.695+01:00Suplement czyli wszystko to, o czym nie udało mi się napisać wcześniej<div style="text-align: justify;">
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiGys2Z1XZMKDJhhh_sFZwAaxYVD5xLK20PXsx8XEQ62EMP9CSA1BAog8jUAz-1nWNwa-NqV4-xvRSQ3n9D-Sr9rK2uZ8TsAsSbmYXJ5e1G9XeBImVGfuxH1LL4mfjqFW7oDP8BhOAJ4GM/s1600/player.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="350" data-original-width="629" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiGys2Z1XZMKDJhhh_sFZwAaxYVD5xLK20PXsx8XEQ62EMP9CSA1BAog8jUAz-1nWNwa-NqV4-xvRSQ3n9D-Sr9rK2uZ8TsAsSbmYXJ5e1G9XeBImVGfuxH1LL4mfjqFW7oDP8BhOAJ4GM/s1600/player.jpg"></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Kadr z "Gracza"</td></tr>
</tbody></table>
<br>
Mogę powiedzieć, że rok 2017 upłynął mi pod znakiem zwątpienia, co odbiło się również na tym miejscu. Uporczywe pytanie <i>"po co?"</i> wisi stale nade mną i podkopuje wszelkie zdrowe odruchy kreatywności i optymizmu. Dotychczas, mniej lub bardziej zadowalałam się pisaniem dla siebie, ale teraz coraz trudniej mi wykrzesać z siebie jakieś pokłady entuzjazmu w tym kierunku. W efekcie dodałam chyba mniej postów niż książek w roku wydaje Beata Pawlikowska. Miałam też darować sobie pisanie tego posta, ale postanowiłam jakoś nadrobić to, co zaniedbałam przez rok. Zdziwiłam się, że jestem jeszcze w stanie cokolwiek napisać i zdziwię się jeszcze bardziej jeśli ktoś będzie tym zainteresowany. Pozostaje mi zadowolić się myślą, że oto mam wspaniałą okazję by jeszcze raz podzielić się tym, co dało mi sporo chwil radości i emocji w mijającym roku.<br>
<br>
</div><a href="http://tuczytam.blogspot.com/2018/01/suplement-czyli-wszystko-to-o-czym-nie.html#more">Czytaj dalej »</a>blannchehttp://www.blogger.com/profile/09274738319721526147noreply@blogger.com6tag:blogger.com,1999:blog-3183507672791832802.post-43833409315474468982017-12-05T12:42:00.000+01:002019-01-15T12:11:29.130+01:00"Patrick Melrose Tom 2: Mleko matki. W końcu" Edward St Aubyn<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEidVZOy4uPjxoJyQ_RLLk94_qNCpF2ZMJ-VqFBORjyiiXvpXTzYX1lm-91zMxEjggETxA6z4xgp-yJ2yNIvzDgRV1m0FZMCGGWnbXzDBdtZwXMNxA8BdqytIo_1Qy98WQeUJ_8g1fWzgzM/s1600/SDC17039.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="458" data-original-width="598" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEidVZOy4uPjxoJyQ_RLLk94_qNCpF2ZMJ-VqFBORjyiiXvpXTzYX1lm-91zMxEjggETxA6z4xgp-yJ2yNIvzDgRV1m0FZMCGGWnbXzDBdtZwXMNxA8BdqytIo_1Qy98WQeUJ_8g1fWzgzM/s1600/SDC17039.JPG"></a></div>
<br>
<div style="text-align: justify;">
Teraz, gdy cykl o Patricku Melrose ukazał się już w całości można w końcu oficjalnie powiedzieć, że to z pewnością jedna z najlepszych książek wydanych w Polsce w tym roku (jeśli nie najlepsza). Ta pięcioczęściowa saga, rozgrywająca się na przestrzeni ponad 40 lat odzwierciedla wyboistą drogę bohatera ku wyzwoleniu z najgorszych traum dzieciństwa. Patrick, który niezmiennie pokutuje za grzechy swych rodziców, wydaje się jednak w tej kwestii skazany na porażkę. W tych zmaganiach pobrzmiewa jednak ciągła komedia, co sprawia, że książki St Aubyna stają się osobliwą pociechą zamiast gwoździem do trumny.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br>
</div><a href="http://tuczytam.blogspot.com/2017/12/patrick-melrose-tom-2-mleko-matki-w.html#more">Czytaj dalej »</a>blannchehttp://www.blogger.com/profile/09274738319721526147noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-3183507672791832802.post-24747519742077232002017-10-20T18:09:00.000+02:002017-10-20T19:40:03.356+02:00"Ekspedycja. Historia mojej miłości" Bea Uusma<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEijQNd148nhgI0-4UehgIyTyjne4HLtMShaIOsu4LvjCvQJ8t3wNF2uVaZO2f5U1V9yZ46XGHniB7eOLhAPD8Fq9753HQfTOhCzBVO4qoSJnipxu5kMbcBSpKuHp2RkQBSYu4s8eGdwfps/s1600/SDC16884.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="465" data-original-width="620" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEijQNd148nhgI0-4UehgIyTyjne4HLtMShaIOsu4LvjCvQJ8t3wNF2uVaZO2f5U1V9yZ46XGHniB7eOLhAPD8Fq9753HQfTOhCzBVO4qoSJnipxu5kMbcBSpKuHp2RkQBSYu4s8eGdwfps/s1600/SDC16884.JPG"></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br></div>
<div style="text-align: justify;">
Można stracić głowę dla ekspedycji polarnej sprzed ponad wieku, co więcej można stracić sporo pieniędzy i pół życia na to by próbować odtworzyć jej losy. Jedni nazwą to po prostu dziwną fascynacją, inni obsesją, a dla jeszcze innych będzie to już czyste szaleństwo. Z kolei sama zainteresowana, Bea Uusma mówi tu o miłości, która zaczęła się niewinnie, bo od lektury dzienników by potem przerodzić się w uporczywe poszukiwanie prawdy na temat pewnej wyprawy polarnej. Ta niesłabnąca ciekawość i zaangażowanie, z jakim autorka podchodzi do tematu udziela się i nam, czytelnikom – "<span style="color: #444444;">myślę "my", chociaż tak naprawdę to przecież tylko ja"</span>, ale nie, Bea Uusma z pewnością nie jest już dłużej osamotniona. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br></div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<a href="http://tuczytam.blogspot.com/2017/10/ekspedycja-historia-mojej-miosci-bea.html#more">Czytaj dalej »</a>blannchehttp://www.blogger.com/profile/09274738319721526147noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-3183507672791832802.post-25121626424360773312017-08-11T19:15:00.001+02:002017-08-14T14:01:38.754+02:00Lazurowe Wybrzeże na wyciągnięcie ręki: filmy<div style="text-align: justify;">
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEixxvWDUVnDKi55PSN-_4emb3uRmh9XW4G0-reisX_IDR2FvIsVfd89R4chnNuVy_sk6bBb16Nm8hKvcxz0gU5Xe-MOt9vRviyMjnIZCfDxnLMq_cPZQ0zSdUzCKndBT6x53ueJnPSiaQE/s1600/basen2.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="382" data-original-width="628" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEixxvWDUVnDKi55PSN-_4emb3uRmh9XW4G0-reisX_IDR2FvIsVfd89R4chnNuVy_sk6bBb16Nm8hKvcxz0gU5Xe-MOt9vRviyMjnIZCfDxnLMq_cPZQ0zSdUzCKndBT6x53ueJnPSiaQE/s1600/basen2.jpg"></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Romy Schneider w "Basenie"</td></tr>
</tbody></table>
<br>
Gdy film rozgrywa się w skąpanych słońcem plenerach - najlepiej południowej Europy - mam pewność, że nie zabraknie mi motywacji by obejrzeć go do końca. To prawda, że takie obrazy siłą rzeczy wyjątkowo cieszą oko, ale mają też do zaoferowania wiele pod innymi względami. Kino francuskie - niekoniecznie to najnowsze - wybija się w tym temacie. Na pierwszy rzut oka wiadomo, jest pięknie - słońce, plaża i morze - ale przy wnikliwszym spojrzeniu okaże się, że za tą fasadą już nie wszystko wygląda tak idealnie. Dlatego zapraszam Was na filmową podróż po najpiękniejszych zakątkach południa Europy w towarzystwie pierwszorzędnych gwiazd kina. Wprawdzie kilka razy zboczyłam nieco z Lazurowego Wybrzeża, ale myślę, że miałam ku temu dobre powody. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br></div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<a href="http://tuczytam.blogspot.com/2017/08/lazurowe-wybrzeze-na-wyciagniecie-reki.html#more">Czytaj dalej »</a>blannchehttp://www.blogger.com/profile/09274738319721526147noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-3183507672791832802.post-178117255202798992017-08-03T17:57:00.002+02:002017-08-07T11:23:19.175+02:00"Bezbronne nagietki" 1972<div style="text-align: justify;">
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg-YsM40vGb_6A9ifFCX7-iefWiRwFPYlF_AkoMZL4ax6L2K7m7kcVSRRcm4xb_M5SEsCrSvjA6L3UTuzvu-5M-k3AcA092J55o1id_rHX032qfOXaz9jMwbOoVzXyNLjzOBBb8FOvIG4Y/s1600/EffectofGammaRaysonManintheMoonMarigolds.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="383" data-original-width="588" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg-YsM40vGb_6A9ifFCX7-iefWiRwFPYlF_AkoMZL4ax6L2K7m7kcVSRRcm4xb_M5SEsCrSvjA6L3UTuzvu-5M-k3AcA092J55o1id_rHX032qfOXaz9jMwbOoVzXyNLjzOBBb8FOvIG4Y/s1600/EffectofGammaRaysonManintheMoonMarigolds.jpg"></a></div>
<br>
"Bezbronne nagietki" to jeden z tych filmów, które zawdzięczają swój rozgłos (skądinąd zresztą skromny) przede wszystkim nazwisku reżysera. Gdyby tylko film ten nakręcił jakiś pomniejszy reżyser - a nie Paul Newman - bardzo łatwo byłoby go przeoczyć i równie trudno do niego dotrzeć. Tymczasem nawet po tylu latach "Bezbronne nagietki" wielu obejrzy przynajmniej z ciekawości, a każdy szanujący się fan Paula Newmana też wcześniej czy później na niego trafi. I tym razem przekonamy się, że Newmana nie opuszcza to specyficzne upodobanie do rzeczy, z którymi nigdy w żaden sposób nie mógł się identyfikować, ale które najwidoczniej doskonale rozumiał. Jego wrażliwość jako artysty konsekwentnie wyrażała się nie tylko w filmach, w jakich grywał, ale też w tej mniejszej garstce, jaką wyreżyserował.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br></div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<a href="http://tuczytam.blogspot.com/2017/08/bezbronne-nagietki-1972.html#more">Czytaj dalej »</a>blannchehttp://www.blogger.com/profile/09274738319721526147noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-3183507672791832802.post-42758807258039527602017-07-21T18:55:00.000+02:002018-01-24T12:40:46.335+01:00"Patrick Melrose Tom 1: Nic takiego. Złe wieści. Jakaś nadzieja" Edward St Aubyn<div class="separator" div="" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgbqN8PpWDdVUMtAmoPkogmY_LiOHzZ4kL2n_X0fvyAT6bWycsCUAC1aLfnympQPwnUOJOMIjePBssxmF-CzU_gImhDOO4afIb7m0Oil7dK7VG-6dcblTPVsLmIXlO_5yufp5sjlTYQfQU/s1600/SDC17022.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="449" data-original-width="579" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgbqN8PpWDdVUMtAmoPkogmY_LiOHzZ4kL2n_X0fvyAT6bWycsCUAC1aLfnympQPwnUOJOMIjePBssxmF-CzU_gImhDOO4afIb7m0Oil7dK7VG-6dcblTPVsLmIXlO_5yufp5sjlTYQfQU/s1600/SDC17022.JPG"></a></div>
<br></div>
<div style="text-align: justify;">
Gdyby Edward St Aubyn spisał klasyczne wspomnienia wywołałby pewnie krótkotrwałą sensację. Gdyby napisał zaledwie przeciętną powieść, prawdopodobnie nikt by o nim dziś już nie pamiętał. Tymczasem od ponad dwudziestu lat Edward St Aubyn znajduje się pod bacznym okiem mediów i czytelników (a ostatnio zainteresowali się nim również filmowcy). Nie dość, bowiem, że St Aubyn wywodzi się z brytyjskich wyższych sfer, to jest jeszcze posiadaczem burzliwego życiorysu i trudnego dziedzictwa, z którym przez długi czas w ogóle sobie nie radził. Do tego jest też rewelacyjnym pisarzem, o czym najlepiej świadczy jego cykl o Patricku Melrosie, gdzie własne doświadczenia umiejętnie przerobił na fikcję literacką. St Aubyn zawsze bowiem kultywował sztukę, a nie wyznania.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br>
<b>Nic takiego?</b><br>
<br></div>
<div style="text-align: justify;">
Trzy pierwsze powieści o Patricku Melrosie - wydane teraz w Polsce w jednym tomie - po raz pierwszy ukazały się jeszcze w latach 90. Każda z nich opisuje inny epizod z życia głównego bohatera, ale za każdym razem reprezentujący zasadniczy etap w jego życiu. Trylogię otwiera niepozorne <i>"Nic takiego"</i>, co w tym wypadku oznacza dzień, w którym skończyło się beztroskie dzieciństwo Patricka. To wówczas ledwie pięcioletni Patrick - przy czynnym udziale ojca – doznaje traumy na całe życie. Wszystko, co dzieje się później a więc jego destrukcyjne skłonności, wszelkiej maści używki czy problemy emocjonalne są już tylko następstwem druzgocących wydarzeń z dzieciństwa. St Aubyn, sam uzależniony od narkotyków od 16 do 28 roku życia i nie raz bliski przedawkowania, brawurowo oddaje ten czas w <i>"Złych wieściach"</i>, epizodzie nowojorskim, gdy Patrick wyrusza po prochy ojca. Lata później, już w <i>"Jakiejś nadziei"</i> bohater próbuje pogodzić się z przeszłością i próbuje zdobyć się na przebaczenie; a przy okazji daje w kość snobistycznemu i uprzywilejowanemu środowisku, z którego sam się wywodzi.<br>
<br></div>
<div style="text-align: justify;">
</div><a href="http://tuczytam.blogspot.com/2017/07/patrick-melrose-tom-1-nic-takiego-ze.html#more">Czytaj dalej »</a>blannchehttp://www.blogger.com/profile/09274738319721526147noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-3183507672791832802.post-60668635193174285142017-04-05T19:15:00.001+02:002017-04-05T19:15:38.584+02:00"Everyman" Philip Roth<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhu1TH0RV0HAtzWN7YGfnSHU43WHZrUjcfhqDWbKxkrUQoCq-8yElTQ3HvYK7ndd6wKnDxoX57phEJSUQBl2311ECoQ7w25k0-ARseqaoUm4OP4xis4wUOilBWvSnaNDtX38DVUCL2_A2M/s1600/rotheveryman.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhu1TH0RV0HAtzWN7YGfnSHU43WHZrUjcfhqDWbKxkrUQoCq-8yElTQ3HvYK7ndd6wKnDxoX57phEJSUQBl2311ECoQ7w25k0-ARseqaoUm4OP4xis4wUOilBWvSnaNDtX38DVUCL2_A2M/s320/rotheveryman.jpg" width="216"></a></div>
<div style="text-align: justify;">
Philip Roth nie jest już tym rozbuchanym seksualnie młodzianem znanym tak dobrze z "Kompleksu Portnoya". Z tego powodu wielu pewnie odetchnie z ulgą, ale sam zainteresowany nadal z rozrzewnieniem wspomina stare dobre czasy. Na pocieszenie pozostaje mu fakt, że wraz z wiekiem przynajmniej jego potencjał twórczy nie osłabł, ale wręcz się wzmógł, osiągając pełny rozkwit dopiero gdzieś na przełomie wieków. Później Roth wszedł już w zupełnie inny etap pisarstwa i życia - ten ostatni. Jeśli ktoś ma co do tego jeszcze jakieś wątpliwości, niech zajrzy do późnych jego książek, wydanych na krótko przed porzuceniem wszelkiej aktywności pisarskiej i publicznej. O opublikowanym pierwotnie w 2006 roku "Everymanie", można powiedzieć, że to najbardziej aktualne oblicze Philipa Rotha. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br></div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<a href="http://tuczytam.blogspot.com/2017/04/everyman-philip-roth.html#more">Czytaj dalej »</a>blannchehttp://www.blogger.com/profile/09274738319721526147noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-3183507672791832802.post-57492782739004926962017-03-15T19:28:00.000+01:002017-08-11T18:58:55.901+02:00"Witaj smutku" 1958<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgDM_V8EYJikB-8d8fwpRy6SDFXyBif5EWBCvkZ6OKRVA9-aZkdnwBulL4pkEptvZm-Q6mYswRChvNVsdFZdAIo3Kea5q45akzLuX7A5NkHom2gFReGG8LR6d07QAMBVFhT5J3GEj7hbCI/s1600/witajsmutku1958.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgDM_V8EYJikB-8d8fwpRy6SDFXyBif5EWBCvkZ6OKRVA9-aZkdnwBulL4pkEptvZm-Q6mYswRChvNVsdFZdAIo3Kea5q45akzLuX7A5NkHom2gFReGG8LR6d07QAMBVFhT5J3GEj7hbCI/s1600/witajsmutku1958.jpg"></a>
<br>
<div style="text-align: justify;">
<br></div>
<div style="text-align: justify;">
W latach 50. "Witaj smutku" niespodziewanie stało się najpierw głośnym wydarzeniem literackim, a później również filmowym. Kiedyś tytuł ten rzeczywiście otaczała aura kontrowersji, z której niewiele już dzisiaj zostało. O ile za sukces książki w pełni odpowiadała jej nastoletnia autorka, Francoise Sagan, tak do sukcesu filmu przyczyniła się w dużej mierze odtwórczyni głównej roli, Jean Seberg. "Witaj smutku" jako portret nastolatki uwikłanej w niejednoznaczne relacje z ojcem i targanej sprzecznymi uczuciami wobec jego nowej wybranki, świetnie wpisuje się w nurt filmów o wchodzeniu w dorosłość. Obraz Otto Premingera to pokaz młodzieńczej energii i beztroski, ale także niefrasobliwości wraz ze zgubnymi tego konsekwencjami. Ponurą ironią losu pozostaje fakt, że wiele lat później i w innych okolicznościach smutek faktycznie zawitaj do życia Jean Seberg.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br></div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<a href="http://tuczytam.blogspot.com/2017/03/witaj-smutku-1958.html#more">Czytaj dalej »</a>blannchehttp://www.blogger.com/profile/09274738319721526147noreply@blogger.com8tag:blogger.com,1999:blog-3183507672791832802.post-92162623841030192852017-02-26T16:00:00.000+01:002019-01-09T19:19:43.037+01:00"Małe życie" Hanya Yanagihara<div style="text-align: justify;">
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiYd_PReqIrhPSnOgk3eWWf8rjrijpFPXvZ4heqJVqb4IoDXoGK6UnlyqSWJ_4mAPCMdFzze-5w5P9Fdh9s3wBTNTTulORl70Ghm-v9jgjI_3ppJa-BTn5O8AxzeTl89Eu_DXMdjVTw0eo/s1600/SDC15887.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiYd_PReqIrhPSnOgk3eWWf8rjrijpFPXvZ4heqJVqb4IoDXoGK6UnlyqSWJ_4mAPCMdFzze-5w5P9Fdh9s3wBTNTTulORl70Ghm-v9jgjI_3ppJa-BTn5O8AxzeTl89Eu_DXMdjVTw0eo/s1600/SDC15887.JPG"></a></div>
<br>
Wreszcie stało się dla mnie jasne, dlaczego Hanya Yanagihara pomimo nominacji do dwóch prestiżowych nagród literackich ostatecznie musiała odejść z kwitkiem. Booker Prize, potem National Book Award i nic. Być może faktycznie były lepsze książki, ale jak dla mnie po prostu "Małe życie" nie było <i>na tyle</i> dobre by otrzymać któreś z tych wyróżnień. Jestem chyba ostatnią osobą, która powinna mówić takie rzeczy, bo od ponad roku ta książka nie nadawała mi spokoju, a jej ogromny sukces stał się dla mnie ewidentnym potwierdzeniem jej wartości. Tak, zostałam fanką tej powieści na długo zanim zdążyłam ją przeczytać, a teraz przyszła dopiero pora na skonfrontowanie oczekiwań z rzeczywistością. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br></div>
<div style="text-align: justify;">
Próby przybliżenia fabuły obejmującej kilkadziesiąt lat i przeszło 800 stron chyba z zasady mijają się z celem. Dość powiedzieć, że punktem wyjścia są tutaj losy czwórki przyjaciół; począwszy od ich spotkania w college'u, poprzez pierwsze kroki w dorosłość, związane z tym rozczarowania, a częściej sukcesy zawodowe, aż po wiek dojrzały. Z biegiem czasu ta więź pomiędzy nimi rozluźnia, ale wkrótce zaczynamy poznawać Jude'a, Willema, JB oraz Malcoma z bardziej indywidualnej perspektywy. Ta kolejność, w jakiej wymieniono imiona bohaterów bynajmniej nie jest przypadkowa. Szybko zorientujemy się, że pierwsze skrzypce gra tu przede wszystkim Jude, który w porównaniu do swoich kolegów jest milczący, tajemniczy i skromny. To Jude jest prawdziwym powodem, dla którego powstała ta książka, a pozostałe postacie krążą wokół niego trochę jak satelity. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br></div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<a href="http://tuczytam.blogspot.com/2017/02/mae-zycie-hanya-yanagihara.html#more">Czytaj dalej »</a>blannchehttp://www.blogger.com/profile/09274738319721526147noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-3183507672791832802.post-36989350138083246732017-01-24T18:05:00.000+01:002017-02-27T12:16:17.718+01:00"Banquise. W krainie bez cienia" Paul-Emile Victor<div style="text-align: justify;">
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjRoY4ZARcRe1x9exyi8Du2hcWcdhoxpX4SVJe4fomhjirLA0259C7zq5sePXHzyesuVIz5MSj7cByDbFWGQpTJ80Mm83z50kRkauNI7m3VCN3vaFI6oywczerrGcYvCNlulxTklgtvxM8/s1600/banquise.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjRoY4ZARcRe1x9exyi8Du2hcWcdhoxpX4SVJe4fomhjirLA0259C7zq5sePXHzyesuVIz5MSj7cByDbFWGQpTJ80Mm83z50kRkauNI7m3VCN3vaFI6oywczerrGcYvCNlulxTklgtvxM8/s320/banquise.jpg" width="227"></a></div>
Paul-Emile Victor w latach 30. ubiegłego wieku odbył kilka wypraw na Grenlandię. W tym czasie prowadził intensywne badania etnograficzne; wraz z towarzyszami przemierzył lodową pustynię zwaną Inlandsis; aż wreszcie osiadł wśród tubylców, gdzie na własne życzenie i na długie miesiące pozostawał bez żadnego kontaktu ze światem. Otrzymawszy imię Wittu został przyjęty do lokalnej wspólnoty i wkrótce już mało kto zwracał uwagę na jego pochodzenie. W ten sposób pomiędzy Europejczykiem a rdzennymi mieszkańcami Grenlandii nawiązała się szczera przyjaźń. Victor żyjąc jak Eskimos dzielił z nimi chwile radości, ale i doświadczył trudów takiego życia.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br></div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
"W krainie bez cienia" to wspomnienia w formie dziennika obejmujące niemal cały pobyt Paula Victora na Grenlandii, ze szczególnym uwzględnieniem zimowania wśród Eskimosów w ostatnim roku tego pobytu. Wbrew pozorom autor nie pozostaje biernym obserwatorem codzienności swoich gospodarzy. Podobnie jak inni mężczyźni w tej małej społeczności ma liczne obowiązki takie jak polowania czy podróże saniami do innych skupisk ludzkich. To nie rozrywka, ale konieczność ze względu na zwykle naglącą potrzebę zdobycia jedzenia. Przy okazji Wittu regularnie pogłębia swoje etnograficzne studia, a przy bardziej sprzyjających warunkach organizuje też eskapady w głąb lądu na nieznane tereny. Na kartach "W krainie bez cienia" łączy się więc przygoda z obserwacjami dotyczącymi życia mieszkańców tych niegościnnych ziem.<br>
<br>
</div><a href="http://tuczytam.blogspot.com/2017/01/banquise-w-krainie-bez-cienia-paul.html#more">Czytaj dalej »</a>blannchehttp://www.blogger.com/profile/09274738319721526147noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-3183507672791832802.post-89420372140959646562017-01-12T18:09:00.001+01:002017-01-26T10:06:02.202+01:00Endurance czyli niezwykła podróż Ernesta Shackletona<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiYMKJC-cV90nKbrzSxQY3duLn4z6rWNqFMYaWidyjfCZVql7UKjZm5PK0qq5dhRVLuwemeJyJAuWccS9kmyTdkXSFuvvLlwU401xeFQlcL_5wMr7azWBV2R-G9dGUZ-3QJLI-u1I2ug9Q/s1600/endurance2.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiYMKJC-cV90nKbrzSxQY3duLn4z6rWNqFMYaWidyjfCZVql7UKjZm5PK0qq5dhRVLuwemeJyJAuWccS9kmyTdkXSFuvvLlwU401xeFQlcL_5wMr7azWBV2R-G9dGUZ-3QJLI-u1I2ug9Q/s1600/endurance2.jpg"></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Dość upiorny widok <span style="font-size: 12.8px;"><i>Endurance</i></span><span style="font-size: 12.8px;"> skutej lodem, </span><span style="font-size: 12.8px;">fot. Frank Hurley, 1915</span></td></tr>
</tbody></table>
<br>
<div style="text-align: justify;">
Apsley Cherry-Garrard tak podsumował kiedyś dokonania wielkich polarników: "<span style="color: #444444;">do naukowej organizacji wyprawy dajcie mi Scotta; do podróży zimowej Wilsona; do osiągnięcia bieguna i niczego więcej Amundsena; a gdy wpadnę w tarapaty to za każdym razem chcę mieć przy sobie Shackletona"</span>. To właśnie ten ostatni zapisał się w sposób szczególny w historii badań polarnych, choć paradoksalnie nie osiągnął żadnych większych sukcesów na tym polu. Szeroko-zakrojone wyprawy, w których brał udział zawsze kończyły się w podobny sposób - ich stawką za każdym razem okazywało się po prostu życie. I właśnie tutaj Shackleton nie miał sobie równych - z największych opresji potrafił wyjść obronną ręką. Jego ostatnia ekspedycja na Antarktydę wciąż zalicza się do najśmielszych takich przedsięwzięć.<br>
<br>
</div><a href="http://tuczytam.blogspot.com/2017/01/endurance-czyli-niezwyka-podroz-ernesta.html#more">Czytaj dalej »</a>blannchehttp://www.blogger.com/profile/09274738319721526147noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-3183507672791832802.post-10643503739975150762017-01-05T18:17:00.000+01:002017-02-17T18:40:10.389+01:00"Przeznaczone do likwidacji" 1966<div style="text-align: justify;">
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgXl2OL4oHNekTJHbqnWdJo2nkK5vh8bLFh2lDeURc4XEPFDPvOfPhMdemIun5KoncmSCoKstgBNIGBD79aTuVI9SmuTZ6n-9aSkARWpfoj-kVqCA_Z-qRYbkHTZ4OhHCmJK9nOG9cDnqk/s1600/przeznaczone.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgXl2OL4oHNekTJHbqnWdJo2nkK5vh8bLFh2lDeURc4XEPFDPvOfPhMdemIun5KoncmSCoKstgBNIGBD79aTuVI9SmuTZ6n-9aSkARWpfoj-kVqCA_Z-qRYbkHTZ4OhHCmJK9nOG9cDnqk/s1600/przeznaczone.jpg"></a></div>
<br>
"Przeznaczone do likwidacji" jako film pozostający w cieniu głośniejszych adaptacji sztuk Tennessee Williamsa stanowi dla widza całkiem przyjemną niespodziankę. Nie ustępuje on innym pod względem obsady, gdzie bryluje (jak zwykle) Natalie Wood i tym samym dołącza do prestiżowego grona aktorek związanych ze sztukami Williamsa. Zresztą w pozostałych kwestiach obrazowi również nie brakuje profesjonalizmu. Tymczasem atak na film przepuścił sam dramaturg, który podobno był nim tak zdegustowany, że chciał wycofać swoje nazwisko z czołówki. Jednak to nie pierwszy raz, gdy taka ostra krytyka z strony Williamsa okazuje się w rezultacie dobrym prognostykiem dla filmu.<br>
<br>
</div><a href="http://tuczytam.blogspot.com/2017/01/przeznaczone-do-likwidacji-1966.html#more">Czytaj dalej »</a>blannchehttp://www.blogger.com/profile/09274738319721526147noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-3183507672791832802.post-9414283196478980052016-12-28T19:37:00.002+01:002016-12-28T19:41:39.486+01:00"Shylock się nazywam" Howard Jacobson<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg0psO45u2XBA7yn4MVH_pq9jc1269szyzf0tXCPPGmI4xZBnIRJkazcKmgurQ0dxufXa36jPqk-uWXd2Y8PSLnjCryXRa1yQc6JMeh8qB0dHemsfNmQKTO8lj70-PxtLWeCzlhkJmDMBo/s1600/kupiec.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg0psO45u2XBA7yn4MVH_pq9jc1269szyzf0tXCPPGmI4xZBnIRJkazcKmgurQ0dxufXa36jPqk-uWXd2Y8PSLnjCryXRa1yQc6JMeh8qB0dHemsfNmQKTO8lj70-PxtLWeCzlhkJmDMBo/s320/kupiec.jpg" width="236"></a></div>
<div style="text-align: justify;">
Niesławny Shylock - ten sam, który w dramacie Szekspira gotów był wykroić funt ciała swojemu dłużnikowi w następstwie niespłacenia przez niego na czas pożyczki - nie mógł wymarzyć sobie lepszego współczesnego wcielenia. "Kupiec wenecki" Szekspira dawał uprzywilejowaną, bo tytułową pozycję wspomnianemu dłużnikowi, ale tym razem to Shylock zasłużył sobie na uwzględnienie w tytule, a także na większą niż zwykle empatię. Howard Jacobson w "Shylock się nazywam" z werwą opowiedział na nowo historię, gdzie zatarg o pieniądze urasta nagle do rangi sprawy honoru. A cały tragizm tej sytuacji - zarówno u Szekspira jak i teraz u Jacobsona - sprowadza się do faktu, że Shylock to Żyd, a jego oponent i niedoszła ofiara to chrześcijanin. </div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<a href="http://tuczytam.blogspot.com/2016/12/shylock-sie-nazywam-howard-jacobson.html#more">Czytaj dalej »</a>blannchehttp://www.blogger.com/profile/09274738319721526147noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-3183507672791832802.post-21541737792161613262016-12-19T20:01:00.002+01:002017-03-04T13:54:19.257+01:00"Pływak" 1968<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiCOtfogjTei1WGwKVE-61Aj6M_9ICPpwYLC4EC1VuTqw3yr6w1gg6fKNZ-TU6cEDrE46IqrKHqsHbIjLHra7UG5c_P8-6uVBpGQfGIMyg4K7nU_ZYXrj3MoV9mgYblrkRQ835nTcOt8G4/s1600/p4.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiCOtfogjTei1WGwKVE-61Aj6M_9ICPpwYLC4EC1VuTqw3yr6w1gg6fKNZ-TU6cEDrE46IqrKHqsHbIjLHra7UG5c_P8-6uVBpGQfGIMyg4K7nU_ZYXrj3MoV9mgYblrkRQ835nTcOt8G4/s1600/p4.jpg"></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br></div>
<div style="text-align: justify;">
Frank Perry za swoich najlepszych czasów kręcił cudowne, zwykle niewiele dłuższe niż półtorej godziny filmy, w których za każdym razem zdążył prześwietlić człowieka na wylot. W podobnych kategoriach mieści się obowiązkowo również "Pływak", niekonwencjonalne studium upadku z Burtem Lancasterem w tytułowej roli i życiowej formie. Oglądając ten film ryzykujemy konfrontację z niewygodną prawdą oraz wstrząs wywołany płynnym przejściem z krainy ułudy do rzeczywistości. Twórcy filmu wskazują też palcem bezpośrednio na nas prowokując pytaniem wprost z plakatu: <i>"Czy mówiąc o </i>"Pływaku"<i> masz na myśli też siebie?"</i>. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br></div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<a href="http://tuczytam.blogspot.com/2016/12/pywak-1968.html#more">Czytaj dalej »</a>blannchehttp://www.blogger.com/profile/09274738319721526147noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-3183507672791832802.post-51273643901225080762016-12-06T19:01:00.000+01:002017-03-10T10:39:18.148+01:00"Wiosenna bujność traw" 1961<div style="text-align: justify;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgwyoArtRxsdR0TxaqjMMrMqVdVsU0rgLls7FLiIQEC7DryqH93bji3lmNPFzp5pOBnizhlMcDmiIR9SAp3HYyx-Sz7aA0_afK_IYAjZ6WmJVgcvq9rOzyJDo8Mc3eo9BAsSvm-HigjzlA/s1600/splendor.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgwyoArtRxsdR0TxaqjMMrMqVdVsU0rgLls7FLiIQEC7DryqH93bji3lmNPFzp5pOBnizhlMcDmiIR9SAp3HYyx-Sz7aA0_afK_IYAjZ6WmJVgcvq9rOzyJDo8Mc3eo9BAsSvm-HigjzlA/s1600/splendor.jpg"></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
<br></div>
<div style="text-align: justify;">
Jeśli każdy melodramat traktujący o miłości nastolatków miałby tak głęboką i dojrzałą wymowę jak "Wiosenna bujność traw" być może ten gatunek cieszyłby się większym poważaniem. Jednak nie każdy reżyser to Elia Kazan, który potrafi zachować idealną równowagę pomiędzy wątkiem romantycznym a szerszym kontekstem wydarzeń. "Wiosenna bujność traw" poprzez ukazanie uczucia dwójki młodych bohaterów obnaża obyczajowe konwenanse, społeczne uprzedzenia oraz podwójną moralność amerykańskiego społeczeństwa lat 20. ubiegłego wieku. W pełnej krasie błyszczy tu Natalie Wood, ale film zapowiada też narodziny zupełnie nowej gwiazdy, Warrena Beatty. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br></div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<a href="http://tuczytam.blogspot.com/2016/12/wiosenna-bujnosc-traw-1961.html#more">Czytaj dalej »</a>blannchehttp://www.blogger.com/profile/09274738319721526147noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-3183507672791832802.post-40500222210212449482016-11-13T19:09:00.001+01:002016-12-01T11:11:28.975+01:00"Hombre" 1967<div style="text-align: justify;">
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjR3hWHx89D5jRenepuUfrHduv9N1pthLlzf0U-2xq9OqlaI1pA2A3yljI3wFvNmKodRq0k7QDgfPDCXJgx6GBX-v22bu8QV6FanZA2spPzZxaUp67prYKu9UhyphenhyphenoNLMMaPT6eudrn3epTQ/s1600/pn.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjR3hWHx89D5jRenepuUfrHduv9N1pthLlzf0U-2xq9OqlaI1pA2A3yljI3wFvNmKodRq0k7QDgfPDCXJgx6GBX-v22bu8QV6FanZA2spPzZxaUp67prYKu9UhyphenhyphenoNLMMaPT6eudrn3epTQ/s1600/pn.jpg"></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<br>
Martin Ritt i Paul Newman tworzyli udany tandem reżysersko-aktorski już od końca lat 50., gdy po raz pierwszy spotkali się na planie "Długiego, gorącego lata". W następnej dekadzie wspólnymi siłami nakręcili jeszcze pięć filmów (Martin Ritt w owym czasie chyba najchętniej robiłby filmy tylko z Newmanem). "Hombre" jako ostatni z tych filmów okazał się naprawdę godnym zwieńczeniem ich wieloletniej współpracy. Ten dramat w westernowym anturażu ukazuje bohatera, który za zbyt jasną skórą skrywa prawdziwie indiańskie oblicze. To gorzka lekcja historii, ale i jedna z najbardziej gorzkich ról w całym dorobku Paula Newmana. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br></div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<a href="http://tuczytam.blogspot.com/2016/11/hombre-1967.html#more">Czytaj dalej »</a>blannchehttp://www.blogger.com/profile/09274738319721526147noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-3183507672791832802.post-36097163003589999262016-09-26T19:32:00.000+02:002017-10-20T19:36:59.100+02:00"W królestwie lodu" Hampton Sides<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgGAbyALvvcisaZ24S-5_B04qllV-56Gzj19IYex9JHnfTwmpkYJpwGovdMv1cc23XFzbFF7SJC9focYPVd4rH5U4RFC2LrhmraFN8Q8qL77LSVgOetyI6uSEuF5f0CjXGR-1fXgFXdTe0/s1600/okladka.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgGAbyALvvcisaZ24S-5_B04qllV-56Gzj19IYex9JHnfTwmpkYJpwGovdMv1cc23XFzbFF7SJC9focYPVd4rH5U4RFC2LrhmraFN8Q8qL77LSVgOetyI6uSEuF5f0CjXGR-1fXgFXdTe0/s320/okladka.jpg" width="215"></a></div>
<div style="text-align: justify;">
Nie ma chyba lepszego motta, które trafniej oddawałoby ducha pionierskich wypraw polarnych niż słowa Alfreda Tynnesona pochodzące z "Ulissesa": <span style="color: #444444;">"walczyć i szukać - i nie ustępować"</span>. Ich uniwersalny charakter sprawiał, że chwalono nimi tak zwycięzców jak oddawano hołd zwyciężonym. Podobna dewiza i wielkie nadzieje musiały towarzyszyć też uczestnikom wyprawy polarnej <i>Jeannette</i>, która latem 1879 roku wypływała na podbój bieguna północnego. Ich poprzednicy albo przepadli bez wieści gdzieś w lodach dalekiej północy albo - jeśli mieli więcej szczęścia - zostali odnalezieni na wpół żywi przez zapuszczające się z rzadka w tamte regiony statki. Wyprawa <i>Jeannette</i> miała nie podzielić ich losu. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br></div>
<div style="text-align: justify;">
Po latach dramatyczne przejścia tej ekspedycji doczekały się zainteresowania ze strony współczesnego autora. Hampton Sides, bo o nim mowa miał słuszne powody sądzić, że ta historia zasługuje na przypomnienie. W końcu niewielu już dziś pamięta o amerykańskiej wyprawie arktycznej pod dowództwem kapitana De Longa. Wówczas jednak było to ogromne wydarzenie mające - przynajmniej w zamyśle - przynieść rozwiązanie zagadki bieguna północnego. Zatem <i>Jeannette</i> wyruszała praktycznie w nieznane opierając swe plany jedynie na niepewnych teoriach i przypuszczeniach. Jak zwykle w takich wypadkach liczono się z ryzykiem, ale myślano przede wszystkim o potencjalnej szansie i nowych odkryciach. Załoga <i>Jeannette</i>, choć niewątpliwie twarda, zaprawiona w bojach nie spodziewała się takiego rozwoju wypadków, które stały się jej udziałem wkrótce po opuszczeniu bezpiecznych przystani stałego lądu. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br></div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<a href="http://tuczytam.blogspot.com/2016/09/w-krolestwie-lodu-hampton-sides.html#more">Czytaj dalej »</a>blannchehttp://www.blogger.com/profile/09274738319721526147noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-3183507672791832802.post-79943883937282676742016-09-19T17:26:00.001+02:002016-12-21T13:10:09.223+01:00"Ból kamieni" Milena Agus<div style="text-align: justify;">
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg6P5eHxdZRFAykYrucsTMdBnuXkeB85PWaKUTooueEqh5MqBDAOLReY-YLbekJsNj1mVjpNWXDobP2TXJQqrV1zzLtRWG463Q9i2WsHwLQShqtX1bh_kaNw06VObDfMCem5VWGtL_MhZk/s1600/ma2.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg6P5eHxdZRFAykYrucsTMdBnuXkeB85PWaKUTooueEqh5MqBDAOLReY-YLbekJsNj1mVjpNWXDobP2TXJQqrV1zzLtRWG463Q9i2WsHwLQShqtX1bh_kaNw06VObDfMCem5VWGtL_MhZk/s320/ma2.jpg" width="200"></a></div>
Milena Agus w swojej debiutanckiej książce "Ból kamieni" znajduje ciekawe wytłumaczenie dla poplątanych losów swojej babki. Otóż, autorka skłonna jest wierzyć, że cały ogrom szeroko pojętej niestabilności życiowej może spaść na jedną osobę w rodzinie, po to aby reszta mogła cieszyć względnie spokojną i szczęśliwą egzystencją. <span style="color: #666666;">"W każdej rodzinie musi być ktoś, kto zapłaci daninę szaleństwa, żeby została zachowana równowaga między porządkiem a nieporządkiem"</span>, pisze Agus. Ten nieco romantyczny pogląd można z łatwością obalić tezą o dziedziczności niektórych zaburzeń psychicznych, gdzie z pokolenia na pokolenie przekazywane są różne niezdrowe skłonności do zamieniania własnego życia w piekło. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br></div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<a href="http://tuczytam.blogspot.com/2016/09/bol-kamieni-milena-agus.html#more">Czytaj dalej »</a>blannchehttp://www.blogger.com/profile/09274738319721526147noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-3183507672791832802.post-37188067116114646362016-08-09T17:50:00.000+02:002016-08-11T11:37:10.447+02:00"Pole" 1990<div style="text-align: justify;">
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEixKYt6joU612e7TT__76Pv1CGZdCVCcS3PbKcKeigdBo9lnxEEeTk3AVK4B9L9Zuqq4WUjmsexwS9W3e-VUJcF2MA3_6TdmXBLcrQaz3JIStLfmkOfo0hxgCmNDZS28DykYG7PbUMooFQ/s1600/p2.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEixKYt6joU612e7TT__76Pv1CGZdCVCcS3PbKcKeigdBo9lnxEEeTk3AVK4B9L9Zuqq4WUjmsexwS9W3e-VUJcF2MA3_6TdmXBLcrQaz3JIStLfmkOfo0hxgCmNDZS28DykYG7PbUMooFQ/s1600/p2.jpg"></a></div>
<br>
Nie mniej dramatyczny jak <a href="http://tuczytam.blogspot.com/2013/05/dom-z-piasku-i-mgy-2003.html" target="_blank">"Dom z piasku i mgły"</a> i równie przygnębiający jak "Lewiatan", film Jima Sheridana "Pole" ukazuje jeszcze jeden wymiar konfliktu o nieruchomość, tym razem w warunkach irlandzkich połowy ubiegłego wieku. Jego bohaterami są ludzie prości, żyjący w zgodzie z naturą, często w biedzie, ale nadal mający swoją godność i swoje marzenia - nawet jeśli jest to kawałek niezbyt urodzajnej ziemi. Niestety, tacy ludzie bywają często z góry na straconej pozycji, co wyraźnie widać w obrazie uznanego irlandzkiego reżysera, który w historii jednego człowieka uchwycił historię całego narodu.<br>
<br>
</div><a href="http://tuczytam.blogspot.com/2016/08/pole-1990.html#more">Czytaj dalej »</a>blannchehttp://www.blogger.com/profile/09274738319721526147noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-3183507672791832802.post-37075238258574399312016-07-29T18:53:00.000+02:002017-12-05T12:33:32.123+01:00"Cień pisarza" Philip Roth<div style="text-align: justify;">
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjRRi0va0BYy009zVkTrnuJdlCYnM2_N2d3cB-tKheFy-8_xfQB8c57PsLfWNzSyNmEFx7dQwtI7SXjkKlD6hTOM29LRxTYiXSIWCnyS4pmauzTp34D5MD1ZVKPZvQS9aKuxwpoN-TaeRc/s1600/cien+pisarza.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjRRi0va0BYy009zVkTrnuJdlCYnM2_N2d3cB-tKheFy-8_xfQB8c57PsLfWNzSyNmEFx7dQwtI7SXjkKlD6hTOM29LRxTYiXSIWCnyS4pmauzTp34D5MD1ZVKPZvQS9aKuxwpoN-TaeRc/s1600/cien+pisarza.jpg"></a></div>
Czytając sobie w najlepsze "Cień pisarza" Philipa Rotha, zdałam sobie w pewnym momencie sprawę, że właściwie nic nie wiem o tej książce. Przy wyborze tej lektury nie posiłkowałam się żadną opinią ani rekomendacją. Mało tego, nawet nie pokusiłam się o przeczytanie opisu na tylnej okładce. To zupełnie do mnie niepodobne, bo zwykle zanim zdecyduję się na książkę, zrobię cały research na jej temat i zorientuję się czego właściwie mogę spodziewać. Tu jednak chodziło o Philipa Rotha, który - mówiąc wprost - ma u mnie od pewnego czasu większe względy niż inni. Nic jednak nie stoi na przeszkodzie żebyście i wy pominęli poniższy tekst i od razu przeszli do książki!<br>
<br>
</div><a href="http://tuczytam.blogspot.com/2016/07/cien-pisarza-philip-roth.html#more">Czytaj dalej »</a>blannchehttp://www.blogger.com/profile/09274738319721526147noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-3183507672791832802.post-27932185524993383862016-07-20T17:27:00.000+02:002016-07-20T17:27:29.249+02:00"Owieczki dobre, owieczki złe" Joanna Cannon<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEglJZaMXy4EipNscuxmXyFy-NWwOfsnuZ-IwF9c9YALTm8jsn6em_QuYFM1FfvQnFYBGve6SxszOZcK3AQO2iMAFPLGNPBD9UtTdv2Mk3lP2fdMSJaZQa-1MNf4ehB1qMnyHh16dtj_Kx8/s1600/owiecz.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEglJZaMXy4EipNscuxmXyFy-NWwOfsnuZ-IwF9c9YALTm8jsn6em_QuYFM1FfvQnFYBGve6SxszOZcK3AQO2iMAFPLGNPBD9UtTdv2Mk3lP2fdMSJaZQa-1MNf4ehB1qMnyHh16dtj_Kx8/s320/owiecz.jpg" width="200"></a></div>
<div style="text-align: right;">
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #666666;">"- Są przyzwoici ludzie - powiedziała pani Roper - a są też dziwacy, tacy, którzy odstają od innych. Tacy, którzy są dla reszty z nas problemem.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #666666;">- Kozły i owce - wtrąciła Tilly z drugiego końca pokoju."</span></div>
</div>
<div style="text-align: justify;">
<br></div>
<div style="text-align: justify;">
Debiut literacki Joanny Cannon osadzony w realiach lat 70. gdzieś na angielskich przedmieściach koncentruje się na życiu małej społeczności zamieszkującej tą samą ulicę. Już w pierwszych zdaniach dowiadujemy się, że w tajemniczych okolicznościach zaginęła tu jedna z mieszkanek, pani Creasy. Równie ważna jak sama informacja jest osoba, która ją przekazuje a zarazem będzie odpowiedzialna za większość narracji, a jest nią dziesięcioletnia Grace. Tego wyjątkowo upalnego lata Grace wraz z przyjaciółką, Tilly decydują się na własną rękę wyjaśnić zniknięcie pani Creasy. Ich poszukiwania przybierają jednak dość niekonwencjonalny charakter, bo dziewczynki postanawiają w pierwszej kolejności odnaleźć Boga wierząc, że w ten sposób wszystko wróci na swoje miejsce, łącznie z zaginioną sąsiadką. Owe dociekania na tych dwóch - wydawać by się mogło, że całkiem odrębnych i różnych - polach będą się ze sobą regularnie zazębiać aż elementy tej dziwnej układanki zaczną coraz bardziej przypominać całość. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br></div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<a href="http://tuczytam.blogspot.com/2016/07/owieczki-dobre-owieczki-ze-joanna-cannon.html#more">Czytaj dalej »</a>blannchehttp://www.blogger.com/profile/09274738319721526147noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-3183507672791832802.post-72177938756876116602016-07-06T19:41:00.001+02:002017-02-17T18:39:51.068+01:00"Małe życie": wzmocnić wymowę książki okładką<div style="text-align: justify;">
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhF_jBirHIH25c_mtpaHpvlzxCgwhqcFsQSg9wv3vBjo9Fly9TysVjUnUjtbDEqmoUYxZ-m9GK50xOHrLtPx6s25ArRySLOmvWz_MwcyIcGnhXMloJ0Y3QuPf8zuKFcrnhT5M_cg1QDaEo/s1600/SDC15885.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhF_jBirHIH25c_mtpaHpvlzxCgwhqcFsQSg9wv3vBjo9Fly9TysVjUnUjtbDEqmoUYxZ-m9GK50xOHrLtPx6s25ArRySLOmvWz_MwcyIcGnhXMloJ0Y3QuPf8zuKFcrnhT5M_cg1QDaEo/s1600/SDC15885.JPG"></a></div>
<br>
Intuicja nie zawiodła Hanyi Yanagihary gdy na okładkę swojej książki zaproponowała zdjęcie wykonane przez Petera Hujara przedstawiające mężczyznę, którego grymas twarzy na długo zapada w pamięć. Ta fotografia do amerykańskiego wydania "A Little Life" stała się kwestią, która na chwilę podzieliła autorkę i jej wydawcę. Kontrowersje wzbudził nie tylko sam poruszający i wymowny wizerunek, ale jego niecodzienny kontekst - w rzeczywistości mężczyzna przedstawiony na zdjęciu zamiast w bólu znajduje się w stanie najwyższej ekstazy... Ostatecznie jednak Hanya Yanagihara zdołała przeforsować swoją propozycję i na pierwszym amerykańskim wydaniu (jak i kolejnych jego dodrukach) umieszczono fotografię Petera Hujara z 1969 roku zatytułowaną - i przy okazji nazywającą rzeczy po imieniu - "Orgasmic Man".<br>
<br>
</div><a href="http://tuczytam.blogspot.com/2016/07/mae-zycie-wzmocnic-wymowe-ksiazki-okadka.html#more">Czytaj dalej »</a>blannchehttp://www.blogger.com/profile/09274738319721526147noreply@blogger.com5