"Szalone noce! Ostatnie chwile wielkich mistrzów", wyd. Bellona,
240 stron, 2009 r.
oryg."Wild Nights!: Stories About the Last Days of Poe, Dickinson,
Twain, James, and Hemingway"
Z opowiadaniami Joyce Carol Oates miałam do czynienia dwukrotnie. Chyba o te dwa razy za dużo. Obyło się bez większych fajerwerków. W końcu nie zawsze uda się pisarzowi rzucić na kolana nawet swoich najwierniejszych czytelników. Tak więc najpierw były "Modliszki", a następnie długo wyczekiwane "Szalone noce!". O ile w pierwszym przypadku nie spodziewałam się niczego szczególnego ( i tego nie otrzymałam), o tyle w drugim nieźle się nakręciłam się na lekturę. Zupełnie zapominałam o fakcie, że opowiadania to zupełnie nie moja bajka. Moje wrażenia doskonale opisuje jedno słowo rozczarowanie. Chce jednak zaznaczyć, że ta krótka forma literacka, która nie przypadła mi do gustu, w żadnym wypadku nie zraziła mnie do pisarki - do powieści Joyce Carol Oates mam w dalszym ciągu wielkie serce.
"Szalone noce!" to pięć bardzo oryginalnych i bardzo mrocznych opowiadań o ostatnim etapie życia mistrzów literatury amerykańskiej. Mamy więc kolejno: Edgara Allana Poe, Emily Dickinson, Marka Twaina, Henry'ego Jamesa i Ernesta Hemingway'a. Wszyscy bardzo znani i z reguły będący uosobieniem barwnego i niespokojnego ducha. Czy ten tytuł zestawiony z takim nazwiskami nie brzmi kusząco ?
Opowiadania często rozmijają się z faktycznym stanem rzeczy - przypominają raczej luźne wariacje na temat ostatnich chwil życia literatów. Weźmy na przykład pierwszego z brzegu Poe, który dożywa swych dni na bezludnej wyspie gdzieś u wybrzeży Chile - nie dane mu jest umrzeć w spokoju, on oszaleje i wpadnie w totalny obłęd. Albo taka Emily Dickinson (za życia przykładna i bardzo skromna obywatelka) powraca na świat jako robot, będący pociechą pewnej starszej pary. Czy Emily nie przewraca się czasem w grobie? Przy
Hemingway'wskej opowieści, która odrzuciła swoją mnie ponurością, powiedziałam pas. Stwierdziłam, że jestem w stanie wiele znieść, ale nie to.
Nie wiem czy "Szalone noce!" to pełen pasji eksperyment literacki czy może po prostu niefortunna wtopa? Na pewno wspaniale zapowiadający się pomysł na książkę. Żałuje, że Oates nie poszła tą samą drogą, ale w innym zupełnie kierunku (bardziej konwencjonalnym?). Pisarka wzięła na warsztat ikony literatury amerykańskiej, które wpłynęły niewątpliwie na jej twórczość (np. jej ulubiona Emily Dickinson). Jeśli to sposób Oates na oddanie hołdu literatom to mnie on zupełnie nie przekonuje.
Uwaga: "Szalone noce!" to naprawdę czyste szaleństwo i obłąkanie!
Słyszałam, że Blondynka jest świetna, już na mnie czeka na półce, wobec tego będę się trzymała z dala od opowiadań:)
OdpowiedzUsuńniestety, chyba nie dla mnie :)
OdpowiedzUsuńWypatruję książek tej autorki od dawna - gdy tylko znajdę wolne fundusze, to na pewno kupię "Córkę grabarza" :) "Szalone noce" raczej mnie nie pociągają.
OdpowiedzUsuń