Raimond Gaita
jest cichym spadkobiercą słów, czynów i przedziwnych losów swoich przodków.
Stał się on również ich kronikarzem z chwilą napisania biograficznej książki "Mój ojciec Romulus". Gaita czyniąc swego ojca głównym bohaterem powieści w
piękny sposób okazał mu szacunek oraz wdzięczność. I dobrze zrobił ponieważ
Romulus był nie tylko wyjątkowym rodzicem, ale też człowiekiem. Poza tym
patrząc na losy tej rodziny przekonujemy się, że można zachować najważniejsze
wartości i godność nawet w najbardziej niesprzyjających okolicznościach.
Romulus spędził
większość swojego życia na australijskiej prowincji gdzie osiedlił się we
wczesnych latach 50. wraz z małżonką i synkiem. Jak wielu wówczas zostawili za
sobą powojenną Europę i wszystko co znali po to by udać się na drugi koniec
świata. Decyzja o wybraniu Australii po części wynikała z faktu, że jej klimat
miał służyć chorej na astmę matce Raimonda. "Dzień
przed wyjazdem ojciec poprosił pewną kobietę, by powróżyła mu z kart. Jej
przepowiednia niepokoiła go potem przez całe życie i często do niej wracał. Kobieta
powiedziała mu, że czeka go podróż przez wielką wodę, a u jej kresu straci żonę
i przytłoczy go wielkie cierpienie". Romulus i jego rodzina są kolejnymi z
całej rzeszy imigrantów u których jałowa, australijska ziemia potęgowała
nostalgię za odległą ojczyzną i wzmagała poczucie wyobcowania. Niemniej jednak
to dopiero wstęp do przyszłych zdarzeń.
Każdy rozdział
coraz wyraźniej przybliża nam sylwetkę Romulusa. Mądrość tego prostego
człowieka o wielkim, szczodrym sercu ujawniała się na wiele sposobów – w
poszanowaniu innych, współczuciu czy twardych zasadach moralnych. Konieczność
radzenia sobie z tragicznymi losami bliskich okazała się kolejnym sprawdzianem
tej postawy. W końcu zły los i choroba, której Romulus najbardziej się obawiał
dotknęła również jego. Trudno nie ulec wrażeniu, że ludzi tych jawnie
prześladowało jakieś fatum. Nie oznacza to jednak, że w życiu Romulusa zabrakło
miejsca na szczęście; to widoczne było w zawieranych na całe życie
przyjaźniach, w radości z pracy własnych rąk oraz w głębokiej więzi łączącej
ojca z synem.
W tej powieści
nie uświadczymy sentymentalnych tonów, gloryfikowania kogokolwiek ani zbędnych
słów. Zamiast tego mamy skromnego, ale inspirującego bohatera, obraz ciężkiej
pracy oraz brutalną rzeczywistość. Książka jednak nie zostawi nas bez
pokrzepiającej myśli. Czas pokazał jak stabilne oparcie miał syn w ojcu. To dzięki
wzajemnej miłości mogli oni odważnie i wytrwale stawiać czoła przeszkodom,
które na ich drodze rzucało przeznaczenie. W przyszłości Raimond zostanie
cenionym filozofem (oraz autorem tejże właśnie niezwykłej książki). I zapewne
nie będzie przesadą twierdzenie, że niemal wszystko zawdzięcza ojcu.
__________________________________________________________
"Mój
ojciec Romulus", Raimond Gaita, wyd. Czarne, 160 stron, 2013 r.
oryg. "Romulus, my father"
Moja ocena: 8/10
Moja ocena: 8/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Wszystkie uwagi, spostrzeżenia, sugestie czy rekomendacje są mile widziane. Wszystkie zawsze czytam, choć nie zawsze odpisuje. Jeśli komuś faktycznie zależy na kontakcie ze mną to najlepszym sposobem będzie droga mailowa.