"Zaginiony diament" to film, który powstał na podstawie oryginalnego scenariusza Tennessee Williamsa z lat 50. Wówczas zainteresowanie nim wykazywał Elia Kazan, ale ostatecznie nic z tego nie wyszło. Później skrypt przez długie lata przeleżał w całkowitym zapomnieniu. Zmieniło się to dopiero w 2008 roku gdy jego realizacji podjęła się Jodie Markell. W ten sposób we współczesnym filmie pojawia się nazwisko Williamsa jako autora scenariusza. Niestety na niewiele się to zdało, bo film przemknął bez echa i pozostał niedoceniony.
Główną bohaterką tego osadzonego na amerykańskim Południu lat 20. filmu jest ekscentryczna Fisher Willow, która powraca w rodzinne strony po studiach w Europie. Zgodnie ze zwyczajem czeka ją udział w wystawnych przyjęciach organizowanych na cześć debiutantek. Fisher nie ma jednak partnera, który mógłby jej tam towarzyszyć. Niezrażona różnicą w statusie społecznym decyduje się zaprosić Jimmy'ego, robotnika z plantacji jej ojca. Razem zaliczają kilka takich przyjęć, a podczas jednego z nich ginie diamentowy kolczyk Fisher. Podejrzenie o kradzież pada na Jimmy'ego.
Chris Evans jako Jimmy i Bryce Dallas Howard jako Fisher |
Przedstawiony wyżej zalążek historii w wykonaniu Tennessee Williamsa potrafi rozwinąć się do rozmiarów naprawdę poważnego dramatu. Wielki wkład będą miały w to same postacie. Główni bohaterowie tworzą ciekawą parę. Na ich przykładzie widać zresztą różnice pomiędzy stylem życia zamożnych a egzystencją nizin społecznych. Jednak w pewnym sensie nadal pozostają do siebie podobni. Oboje zmagają się z własną przeszłością i problemami rodzinnymi. Fisher obarczana jest winami swojego ojca, który tak niefortunnie wysadził zaporę na rzece, że spowodował śmierć kilku okolicznych mieszkańców. Z kolei Jimmy nie ma lekko z ojcem alkoholikiem i matką w zakładzie dla obłąkanych. Rodzina Jima miała wprawdzie za sobą lepsze czasy, gdy jego dziadek był gubernatorem stanu, ale ten wątek nie został rozwinięty.
W "Zaginionym diamencie" wyraźne są motywy charakterystyczne dla twórczości Williamsa takie jak choroby psychiczne, uzależnienia czy wyobcowanie. W kwestiach uczuciowych nie brakuje natomiast skomplikowanych relacji, rozczarowań czy odrzucenia. Gdy Fisher zaczyna widzieć w Jimie kogoś więcej niż tylko oficjalnego partnera niespodziewanie spotyka ją zawód. Fisher nawet nie podejrzewa jak honorowy jest jej towarzysz - pochopne oskarżenie go o kradzież kolczyka wytwarza między nimi przepaść. Wkrótce dla Fisher staje się jasne, że straciła dużo więcej niż diament.
Źródło zdjęcia |
W toku wydarzeń nasza wiedza o bohaterach ulega gruntownemu przewartościowaniu. Nic nie jest takie jak wydaje się na początku. Dotyczy to zwłaszcza Fisher. Tennessee Williams traktuje kobiety ze swoich dramatów w sposób szczególny i Fisher Willow nie jest tu wyjątkiem. Krótki, ale ważny epizod w filmie ma też Ellen Burstyn w roli Addie, kobiety na łożu śmierci proszącej Fisher o pewną przysługę.
Nie wszystkie filmy (na podstawie sztuk) Tennessee Williamsa podobały mi się tak bardzo jak "Zaginiony diament". Byłoby wielką stratą gdyby ten film w ogóle nie powstał. Dlatego słowa uznania należą się współczesnym twórcom filmu za nadanie scenariuszowi Williamsa ostatecznego kształtu. Można powiedzieć, że wspólnymi siłami stworzyli ten wysmakowany pod względem wizualnym i merytorycznym dramat.
____________________________________
"Zaginiony diament", dramat, 2008 r.
reż. Jodie Markell
oryg. "The loss of a teardrop diamond"
Moja ocena: 8/10
Postanowiłem się dziś odchamić i na nocny seans zarządziłem , Suddenly Last Summer'' .
OdpowiedzUsuńPolecasz?
Ze względu na obsadę to na pewno, ale ze względu na treść to trochę naciągany, a może po prostu bezkompromisowy film. Słyszałam o nim wiele dobrego, ale okazało się, że nie zrobił na mnie większego wrażenia. Na pewno już do niego nie wrócę.
UsuńPo godzinie skapitulowałem. To jest słuchowisko radiowe, a nie kino. Tu nawet nie ma normalnych dialogów, ci ludzie nie rozmawiają , tylko wygłaszają zmanierowane przemówienia do kamery. To niby ma taką chandlerowską strukturę fabularną ,ale sama story, która to wszystko wypełnia jest , jak stwierdziłaś , naciągnięta i to mocno , do tego obawiam się, że przewidywalna. Clift to straszny klocek z odwiecznym kijem w dupie , taki Andrzej Łapicki z Beverly Hills , nie rozumiem, jak można go stawiać w jednym rzędzie z Brando, czy Newmanem . Nie dziwne, że w latach 60' wypadł z gry i skończył w depresji zawieszony miedzy pijaństwem a koprofagią . Taylor dobra , dla niej ten film dokończę, jak będę w nastroju.
OdpowiedzUsuńTo się odchamiłem :D
Zawsze tak masz, że chcesz wszystkich gwałcić jak Ci się coś nie podoba? Mi nie podoba się ten komentarz o Hepburn więc będę bezczelna i go skasuje. A apropos filmu to chyba najlepiej zapamiętałam pisk E. Taylor (zastanawiałam się nawet czy czasem nie przesłyszałam). Jeśli potraktować ten film jako (kolejny) komentarz Williamsa nt. lobotomii to wtedy jakoś ujdzie. No, ale wpisana w niego przesada i teatralność to sporo mankament. Jednak i tak mało kto się skarży.
UsuńPo pierwsze nie wszystkich. Po drugie, jak mi się podoba, to tym bardziej :D Po trzecie, ten film był tak męczący i wydumany , że musiałem sobie puścić wodze fantazji i zacząłem wymyślać w trakcie oglądania sceny ( jak tete a tete Hepburn z Marvinem ) , które by mi tu pasowały, żeby toto nabrało jakiegoś życia i wigoru , co mi pozwoliło zmęczyć go do końca . Bo zadowalając się tym, co zaserwował Leworęczniewicz , usnąłbym jak suseł.
UsuńMam jeszcze parę takich scen na podorędziu.
Nie spodobały by Ci się.
Z resztą jak sama wiesz, rudzi to wredne typy i nie zamierzam Cię wyprowadzać z błędu, zwłaszcza, że w nim nie jesteś.
Fakt, niezły numer z Ciebie :)
Usuńjesli to south gothic to obejrze
OdpowiedzUsuńTak, niepowtarzalny klimat ma ten film... trochę dekadencki, ale też właśnie lekki, świeży... To jeden z moich ulubionych filmów! Dużo go teraz na HBO... I dobrze. Tego filmu kinoman nie może nie docenić. Ja więcej niż doceniam - uwielbiam. :-) Coś mnie w nim wciąż rusza osobiście.
OdpowiedzUsuńTak, niepowtarzalny klimat ma ten film... trochę dekadencki, ale też właśnie lekki, świeży... To jeden z moich ulubionych filmów! Dużo go teraz na HBO... I dobrze. Tego filmu kinoman nie może nie docenić. Ja więcej niż doceniam - uwielbiam. :-) Coś mnie w nim wciąż rusza osobiście.
OdpowiedzUsuń