Im starsza tym lepsza czyli Sandra Bullock

Na premierze "Grawitacji" na BFI London Film Festival, 2013 r.
fot. Andrew Winning, Reuters

W tym roku to Sandrze Bullock przypadł tytuł najpiękniejszej kobiety według magazynu "People". To zaskakujący wybór, zwłaszcza dla samej zainteresowanej. Sandra podeszła jednak do całej sprawy z właściwym sobie dystansem stwierdzając po prostu, że "to śmieszne". Ale jeśli popatrzymy na wcześniejsze laureatki to przekonamy się, że "People" wcale nie urządza sobie wyborów miss ani nie kieruje się klasycznymi kanonami urody. To wyróżnienie stanowi jakby kwintesencję klasy, pozycji oraz dobrego smaku z którymi w parze mogą iść walory zewnętrzne. W przypadku Sandry Bullock wszystkie te kryteria zostają spełnione, a jej wiek okazuje się żadnym ograniczeniem.

Natomiast w moim prywatnym rankingu Sandra Bullock od wielu lat zajmuje nieodmiennie pierwsze miejsce w kategorii najsympatyczniejszych aktorek. Mam do niej sentyment od momentu gdy dowiedziałam się, że urodziła się akurat tego samego dnia co ja, tyle tylko, że dwie dekady wcześniej. Ten fakt skutecznie podziałał kiedyś na moją wyobraźnię i w swojej naiwności wierzyłam nawet, że mam z panią Bullock coś wspólnego (nie tylko datę urodzin). Teraz już wyrosłam z takiego sposobu myślenia i wiem, że to nazywa się po prostu zbieg okoliczności, niemniej jednak sympatia do Sandry pozostała. Z perspektywy czasu widzę, że nie mogłam jej lepiej ulokować. 

Trudno nie zauważyć, że to właśnie na tym ciepłym wizerunku dziewczyny z sąsiedztwa Sandra Bullock zbudowała swoją karierę. Zawsze świetnie sprawdzała się w rolach dobrodusznych, ale i bystrych bohaterek, czego kulminację w jej wykonaniu stanowiły filmy z lat 90. Każdy ma swój ulubiony tytuł z tego okresu. Sandra jednak na tym nie poprzestała i zaczęła odnajdować się w rolach dramatycznych. "28 dni", "Przeczucie", "Miasto gniewu", "Grawitacja", wreszcie "Wielki Mike" i Oscar za rolę pierwszoplanową. To wówczas, w 2010 roku Sandra Bullock popisała się poczuciem humoru i dystansem do siebie gdy zjawiła się na gali wręczenia Złotych Malin by uznać swój wkład w film "Wszystko o Stevenie". Tym samym Oscara i Złotą Malinę odebrała w przeciągu kilku dni. Jak widać jedno drugiego nie wyklucza. 

Sandra z Oscarem...

 ... i niedługo potem z Maliną.

Wróćmy jednak do tegorocznego wyróżnienia magazynu "People" dla Sandry. Ten tytuł można odczytywać też jako ukłon w stronę kobiet w średnim wieku. Warto odnotować, że 50-letnia Sandra Bullock jest jak dotąd najstarszą kobietą, którą wybrano w tym plebiscycie, a niektóre z branych pod uwagę kandydatek z powodzeniem mogłyby być jej córkami. W świecie gdzie hołdowana jest wieczna młodości i uroda to nieoczywiste rozstrzygnięcie. Chyba jedynie Brad Pitt mógłby liczyć na podobny tytuł w swojej kategorii.

A sama Sandra Bullock refleksyjnie stwierdziła, że "najpiękniejsi są ci po których nie widać, że o to zabiegają". Faktycznie, ona zawsze emanowała naturalnym i swobodnym stylem bycia. Sandra zaznaczyła również, że "urody dodaje jej bycie matką dla 5-letniego syna Louisa i to przypomina jej co jest w życiu najważniejsze". Tak więc ten wizerunek dziewczyny z sąsiedztwa już dawno przestał być aktualny, dzisiaj Sandra Bullock to przede wszystkim niezależna, ambitna i mądra kobieta.