niedziela, 21 sierpnia 2011

"Freddie Mercury. Biografia Definitywna" Lesley-Ann Jones

Małe dziewczynki nie powinny mieć takich idoli jak Freddie Mercury. To grozi złamanym sercem. Jako dzieciak właśnie – maksymalnie dziesiącioletni - "poznałam się" i niemal zakochałam w Freddiem, w jego talencie, charyzmie i głosie. Oglądając koncerty i teledyski Queen nieświadomie dołączyłam w szeregi fanów ich muzyki. I tak zostało mi do dziś. Gdy już jako "duża dziewczynka" dowiedziałam się, że mój idol z dzieciństwa wcale nie umarł jako bohater, a jego życie dalekiego było od ideału, cóż poczułam lekkie ukłucie zawodu. To nie zmieniło faktu, że w moim oczach Freddie Mercury pozostanie największym frontmanem i jednym z najzdolniejszych wokalistów wszech czasów. 

Aż dziw bierze, że biografii o Freddiem jest jak na lekarstwo. Oczywiście musiało powstać kilka krzykliwych publikacji na jego temat, kierujących się zasadą im więcej sensacji tym większy zysk. Dlatego tym bardziej cieszy obecność "Biografii definitywnej" Lesley-Ann Jones. To jedna z nielicznych książek dostępnych na polskim rynku, które można traktować jako wiarygodne źródło informacji o artyście. 

"Jak powiedział kiedyś Freddie: Jeżeli ma powstać książka o mnie, chce, żeby zawierała całą prawdę, dobrą i złą".  To idea, która przyświecała tej książce i jej autorce.

Ciekawe i barwne życie musi zaowocować w ciekawą biografie, tak jak kontrowersyjna postać nie wyzbędzie się  kontrowersyjnych epizodów ze swojego życia. Nie ma co do tego wątpliwości, że Freddie spełnił oba te warunki.

To życie i ta historia ma swój początek na Zanzibarze, gdzie w rodzinie Parsów na świat przyszedł Farrokh Bulsara (znany później jako Freddie Mercury). Jednak Zanzibar nigdy nie był dumny ze swojego największego syna – na wyspie nie ma ani jednej tablicy poświęconej Freddiemu (nie mówiąc już o pomniku); nie znajdziemy też tam choćby pocztówki z jego wizerunkiem. Później Farrokh zostaje odesłany do szkoły z internatem do Bombaju, tysiące kilometrów od swoich rodziców, od swojego domu…

To zaledwie początek długiej drogi jaka czekała Freddiego. Emigracja do Londynu, powstanie Queenu, "Bohemian Rhapsody" aż po jego łabędzi śpiew. Lesley-Ann Jones opisuje prywatne życie jak i muzyczną karierę Freddiego. To pierwsze obejmują liczne romanse i szaleństwa Freddiego. Bo on żył pełnią życia; miał skłonności do lekkomyślnych zachowań i ekstrawagancji.

"W szwajcarskiej miejscowości Montreux, gdzie Queen kupił własny kompleks nagraniowy Monutain Studios, Freddie bujał się na hotelowych żyrandolach"

Autorka przybliżyła nam postać artysty, która jest prawdziwa do bólu. Jego zachowanie w wielu przypadkach może wydawać się gorszące, egoistyczne, nieodpowiedzialne i głupie. Innym razem jest wspaniałomyślny czy wielkoduszny i nad wyraz kreatywny.

Wielkie słowa uznania skierować należy do Lesley-Ann Jones, która zadała sobie trud do dotarcia do wielu nieznanych informacji i trudno dostępnych źródeł. Autorka rozmawiała m.in. z rodziną Mercury’ego (także tą z Zanzibaru), przyjaciółmi czy kolegami z branży. Dzięki temu powstał wiarygodny portret Freddiego jako syna, przyjaciela czy wokalisty. To właśnie sprawia, że książka będzie łakomym kąskiem dla każdego fana Freddiego czy Queenu.

Gromy natomiast należą się wydawnictwu bądź też tłumaczowi, ponieważ książka jest przetłumaczona/wydana niedbale. Trudno nie zauważyć literówek czy niewłaściwych składni. Wszechobecne są także błędy merytoryczne – AIDS jest w tej publikacji równoznaczny z HIV. Być może w 1998 roku kiedy książka została wydana rozróżnienie tych dwóch terminów nie było jeszcze na porządku dziennym. Chociaż nie chce mi się w to za bardzo wierzyć.

Niczego nie żałuje – tak zapewne powiedziałby Freddie Mercury. A ja natomiast żałuje, że Freddie nie zaśpiewa i nie stworzy już niczego. Czytając tę książkę, oglądałam koncerty i teledyski Queenu w niej wspomniane i było coraz trudniej powstrzymać łzy. Im bliżej końca jego podróży, tym bardziej łzy cisną mi się do oczów.  Jego choroba, jego cierpienie – mam już pęknięte serce. Z odsieczą przychodzi mi jeden z moich (wielu, wielu) ulubionych utworów Queen:

„If I could only reach you
If I could make you smile
If I could only reach you
That would really be a breakthru”

Pomnik Freddiego w Montreux, Szwajcaria
[źródło]

_____________________________________________________
"Freddie Mercury: Biografia definitywna", wyd. Alfa-Wero,  360 stron, 1999 r. 
oryg. "Freddie Mercury: The Definitive Biography" 

Nowe wydanie (rozszerzone, poprawione): "Freddie Mercury. Biografia legendy"
wyd. Dolnośląskie, lipiec 2012 r. 

Moja ocena: 7/10

6 komentarzy:

  1. Z reguły nie czytam biografii jednakże uwielbiam słuchać Queenu. Freddie rzeczywiście był bardzo charyzmatyczną postacią, z życiem, której z przyjemnością się zapoznam. Muszę zobaczyć jak przedstawia się sprawa dostępności książki i spróbuję ją zdobyć.

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie słyszałam o tej biografii nic a nic OO.Uwielbiam natomiast muzykę którą tworzył Freddie. Jego postać odcisnęła ogromne piętno na słuchaczach.Cieszy mnie również to, że ktoś przyłożył się do napisania tej biografii.
    Nic mnie bowiem tak nie irytuję jak skandale i skandaliki wyssane z palca:)
    Ostatnie zdjęcie, mistrz!

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja czytałam tę biografię i nie tylko, Queen zajmują szczególne miejsce w moim sercu... A Made in Haven to najlepsza płyta wydana w historii muzyki XX wieku...

    OdpowiedzUsuń
  4. Avo, mam tą płytę 'Made in Heaven' i bardzo, bardzo ją lubię. W zasadzie jest genialna, a Freddie nagrywając ją był już bliski ...

    OdpowiedzUsuń
  5. Dobry kochany Freddie :D
    Miłość aż po grób!
    Niestety biografii jeszcze nie przeczytałam, ale kiedyś nadrobię :D

    OdpowiedzUsuń

Wszystkie uwagi, spostrzeżenia, sugestie czy rekomendacje są mile widziane. Wszystkie zawsze czytam, choć nie zawsze odpisuje. Jeśli komuś faktycznie zależy na kontakcie ze mną to najlepszym sposobem będzie droga mailowa.

podobne

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...