czwartek, 3 stycznia 2013

"Grudniowi chłopcy" 2007

"Grudniowi chłopcy", dramat obyczajowy, 2007 r.
reż. Rod Hardy
na podstawie powieści Michaela Noonana
oryg. "December Boys"


Maps, Misty, Sparks oraz Spit to grudniowi chłopcy. Swój przydomek zawdzięczają takiemu przypadkowi, że wszyscy czterej urodzili się w tym samym miesiącu. Są oni również wychowankami sierocińca prowadzonego przez zakonnice. Wiele ich różni jak wiek, temperament oraz spojrzenie na sytuacje w jakiej się znaleźli. Łączy ich natomiast wielka przyjaźń właściwa tylko dzieciom. Ku ich ogromnej uciesze zostają wysłani na wakacje do pewnej starszej pary mieszkającej na australijskim wybrzeżu. To w grudniu zaczynie się ich wielka przygoda związana z tym miejscem.

Początkowo to nie błyskotliwe dialogi czy świetna fabuła przyciągnęły mnie do filmu lecz przepiękne krajobrazy i plenery. Dopiero później dostrzegłam na tym tle młodych bohaterów, którzy zupełnie jak ja byli zafascynowani tym urokliwym miejscem. I nie chcieli go opuszczać. Dlatego gdy pojawił się cień szansy, że jeden z nich może zostać adoptowany przez tamtejszą rodzinę wszystko się zmieniło. Mam tu na myśli przede wszystkim relacje między chłopcami - najlepsi przyjaciele zaczęli dostrzegać w sobie potencjalną konkurencje. Na szczęście są dobrymi dzieciakami i nie stosują chwytów poniżej pasa. W swoich wysiłkach by zostać tym "jedynym" nie są cwani, ale uroczy! Po drodze czeka ich jeszcze wiele niespodzianek. Ciekawie również potoczyły się dalsze losy chłopców na które znaczny wpływ miały wydarzenia z tego okresu.



W odsadzie filmu pojawił się Daniel Radcliffe, znany z roli Harry'ego Pottera. Ponieważ jednak ja nie oglądałam "Harry'ego Pottera" więc twarz jego odtwórcy w innym filmie nie kojarzyła mi się wyłącznie z wyżej wymienionym. Za to byłam przekonana, że aktorką mu partnerującą jest Kristen Stewart w wersji blond. Pudło. Na szczęście była to Teresa Palmer. 

Chociaż film porusza dość niewygodny temat to jest bardzo przyjemny w odbiorze. Takie proste historie zwieńczone jeszcze zgrabnym zakończeniem po prostu przemawiają do mnie. Bije od nich autentyzm. Aczkolwiek trzeba zaznaczyć, że nie jest to historia oparta na faktach, choć mogłoby wydawać się zgoła inaczej. Poza tym wielka przyjaźń małych bohaterów wprawia w nostalgiczny nastrój. Zatem jeśli macie ochotę na miłą dla oka rzecz o poważnych sprawach warto wtedy pomyśleć o "Grudniowych chłopcach".

Moja ocena: 7/10

Wkrótce postaram się napisać o zupełnie innym wymiarze dziecięcej przyjaźni w innej ciekawej produkcji pt. "Chłopiec A".

5 komentarzy:

  1. To prawda, film jest przyjemny w odbiorze, a i tematyka interesująca, ale przyznam szczerze, że nie podobał mi się tak, jak tego oczekiwałam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie miałam okazji obejrzeć, ale widziałam gdzieś fragment i właśnie zrobił na mnie takie wrażenie, jak o nim piszesz. Obejrzę :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Filmu December Boys jeszcze nie widziałem; za sprawą Twojego wpisu pewnie kiedyś po niego sięgnę, żeby wyrobić sobie własne zdanie. Oglądałem natomiast Boy A i pamiętam, że produkcja ta zrobiła na mnie piorunujące wrażenie. Niebanalna fabuła, znakomita gra aktorska, brytyjski "nastrój" (nie mogę znaleźć lepszego określenia)... niepokój, neurotyczność, zaszczucie i... eskalacja paranoi. Trudno napisać coś więcej, żeby nie "zaspoilować". Jestem ciekaw Twojej opinii o dziele Crowley'a. Nawiasem, nie wiedziałem że przetłumaczono tę produkcję na nasz język.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie "Chłopiec A" jest takim przeciwieństwem December Boys. Postaram się napisać coś o Boy A, ale nie wiem jak mam zrobić by nie wygadać za wiele :)

      Usuń
  4. Popłakałem się przy tym filmie, świetny- jednym słowem!

    OdpowiedzUsuń

Wszystkie uwagi, spostrzeżenia, sugestie czy rekomendacje są mile widziane. Wszystkie zawsze czytam, choć nie zawsze odpisuje. Jeśli komuś faktycznie zależy na kontakcie ze mną to najlepszym sposobem będzie droga mailowa.

podobne

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...