piątek, 26 kwietnia 2013

"Dziennik Mai" Isabel Allende



Isabel Allende w swojej najnowszej powieści pt. "Dziennik Mai” balansuje na granicy dobra i zła, pomiędzy chilijskim archipelagiem a Las Vegas, konfrontując spokojny świat Chilijczyków z kryminalnym podziemiem Miasta Grzechu. Główna bohaterka, Maya, pomimo młodego wieku, zostaje obarczona trudną przeszłością i ciężkim bagażem doświadczeń. Bezpieczną przystań odnajdzie dopiero na Chiloé, "wysepce niemal niewidocznej na mapie, w samym środku średniowiecza". Gdy życie nastolatki legnie w gruzach, dostanie ona drugą szansę by rozpocząć je na nowo właśnie na Chiloé.

Zanim Maya trafiła do LV gdzie zatraciła się w otchłani używek, nic nie wskazywało na to, że jej życie przyjmie tak dramatyczny obrót. Otoczona przez szczelny mur miłości i opieki dziadków dorastała w wielokulturowym, barwnym środowisku. Momentem przełomowym w jej życiu okaże się śmierć ukochanego dziadka – dziewczyna nie potrafi uporać się ze stratą najbliższej osoby i wpada w szemrane towarzystwo. Stąd ma już tylko krok do zejścia na złą drogę. Na samo dno Maya spadnie w Las Vegas, miejscu idealnie nadającym się na spektakularne sukcesy jak i porażki. "Zanurzałam się z zatrważającą prędkością w ten żałosny, brutalny, plugawy wymiar, który istnieje równolegle do normalnego życia w mieście, w świat przestępców i ich ofiar, szaleńców i narkomanów, w świat bez solidarności i współczucia, gdzie żeby przeżyć trzeba deptać innych".

Powieść Allende ma formę luźnego dziennika; wszystkie wydarzenia przedstawione są z perspektywy Mai. Na szczęścia dziewczyna jest wdzięcznym narratorem – ciekawym świata, dociekliwym, ironicznym oraz szczerym do bólu. Wyboista droga Mai to tylko jedna z wielu historii zaprezentowanych w książce – w tle pojawiają się też inni bohaterowie z równie bogatą przeszłością. Oczywiście ta mnogość postaci, wątków i miejsc to zasługa Allende oraz jej żywej, płynnej prozy porywającej czytelnika niczym wartki strumień. 

Wielkim atutem książki jest obraz Chile sprytnie wpleciony w perypetie Mai na obcej ziemi. Właściwie ten "epizod chilijski” samodzielnie mógłby stworzyć zajmującą powieść. Allende w doskonałym stylu przywołuje do życia mieszkańców, historię i zwyczaje tego kraju. Natomiast po drugiej stronie mamy podstępne, złudne uroki Las Vegas – w książce LV to synonim upadku i ludzkiego nieszczęścia.

W "Dzienniku Mai” każdy może znaleźć coś dla siebie. Isabel Allende ma prawdziwy dar opowiadania oraz łączenia w spójną całość wątków o charakterze psychologicznym, społecznym, kulturowym, politycznym czy nawet kryminalnym. Równocześnie jest to życiowa lektura poruszająca ważne kwestie związane z godzeniem się z własną przeszłością, pokonywaniem pokus tudzież stawianiem czoła szeroko pojętym problemom. Maya to taki chodzący (albo literacki) dowód na prawdziwość tezy, że co cię nie zabije to cię wzmocni. Mówiąc krótko,  jest co czytać, o czym myśleć i co wspominać.

"Dziennik Mai”, wyd. Muza, 430 stron, 2013 r.
oryg. "El cuaderno de Maya"

Recenzja dla serwisu lubimyczytac.pl

5 komentarzy:

  1. Jest też na mojej 'must read' liście. Dzięki za recenzję!

    OdpowiedzUsuń
  2. Miło czytać,że Allende w dalszym ciągu trzyma formę. Oby tak dalej.

    OdpowiedzUsuń
  3. Zachęcająca recenzja! Nie znam zbyt wielu książek Allende. Czytałam tylko "Paulę" i "Sumę naszych dni". Ta druga książka wydała mi się napisana chaotycznie i bez pomysłu :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ciekawy pomysł na bloga .Życzę powodzenia w prowadzeniu.
    Pozdrawiam i obserwuję!

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo dobra recenzja, zaciekawiłaś mnie, chętnie przeczytam:)

    OdpowiedzUsuń

Wszystkie uwagi, spostrzeżenia, sugestie czy rekomendacje są mile widziane. Wszystkie zawsze czytam, choć nie zawsze odpisuje. Jeśli komuś faktycznie zależy na kontakcie ze mną to najlepszym sposobem będzie droga mailowa.

podobne

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...