poniedziałek, 30 września 2013

"JFK" 1991

"JFK", dramat polityczny, 1991 r.
reż. Oliver Stone
na podstawie książek Jima Marrsa i Jima Garrisona
Nominacja do Oscara za najlepszy film w 1992 r.


Czy wiecie, że 22 listopada 2013 roku upłynie dokładnie 50 lat od zamachu na prezydenta USA, Johna F. Kennedy'ego ? Choć mija już pół wieku to wydaje się, że emocje wciąż jeszcze nie opadły. Na pewno oliwy do ognia dodał w 1991 roku Oliver Stone swoim filmem "JFK". Ten film to przekonująca i spójna wizja spisku, którego ofiarą miał stać się jeden z najważniejszych ludzi na świecie. "JFK" to również hołd dla ludzi, którzy za wartość najwyższą uznawali prawdę; ale też oskarżenie wobec nagannej, konformistycznej polityki ówczesnego rządu USA.

Oliver Stone wychodząc od zamachu na prezydenta ukazuje historię prokuratora Jima Garrisona oraz jego nieugiętej postawy w poszukiwaniu prawdy. Garrison to postać autentyczna, a dochodzenie jakie zaczął prowadzić w 3 lata po zabójstwie było wyrazem wątpliwości (jego jak i społeczeństwa) w oficjalną wersję zdarzeń zawartą w tzw. raporcie Warrena. Garrison powiedział głośno to co wszyscy szeptali po kątach i doprowadził przed sąd podejrzanego o współudział w zamachu.

Kevin Costner w roli Garrisona.

Aby film miał posmak jak największej autentyczności wykorzystano w nim archiwalne fotografie i nagrania. Jednym z nich jest słynny już film Abrahama Zaprudera. Ten handlowiec z Dallas nakręcił filmik upamiętniający przyjazd Kennedy'ego do miasta - uwiecznił też moment gdy kolejne pociski trafiają prezydenta, a w końcu jeden rozsadza mu głowę. Koszmarny widok! To nagranie miało/ma ogromne znaczenie; stało się również podstawą dla poważania oficjalnej wersji zdarzeń. Co ciekawe, ten krótki, amatorski film znalazł się na liście National Film Registry (grono filmów budujących dziedzictwo kulturowe USA). Podobnego wyróżnienia nie otrzymał nawet "JFK".

Jedynym aspektem filmu, który sprawił, że tak długo zwlekałam z jego obejrzeniem był czas trwania tj. 3 godziny z kawałkiem. Jak się okazało, całkiem niesłusznie ponieważ zarówno z punktu widzenia reżysera jak i widza każda minuta tego filmu jest cenna. Stone za pomocą fabuły, montażu, ścieżki dźwiękowej i innych detali tworzy niezwykle intensywne widowisko. Ponadto rozłożenie na czynniki pierwsze wydarzeń tamtego okresu sprawia, że nawet osobie słabo zorientowanej w temacie łatwo nadążyć za tokiem myślenia Garrisona. Nie zawiodła także obsada - swoimi kreacjami Kevin Costner, Tommy Lee Jones, Jack Lemmon i Sissy Spacek dodali produkcji jeszcze większej mocy i wiarygodności.

Przez lata "JFK" zyskał sobie zarówno silne grono zwolenników jak i przeciwników. Ci ostatni zarzucają Stone'owi, że ubarwił historię by ta wydała się jak najbardziej autentyczna. Jednak ocenę prawdy historycznej pozostawmy znawcom tematu, a ocenę filmu krytykom i widzom. W mojej skromnej opinii "JFK" ma zadatki na arcydzieło, a efekt jaki wywołuje jest piorunujący - przemawia do wyobraźni i potrafi nieźle namieszać w głowie. Tak było w moim przypadku. Teraz już nie jestem taka pewna swoich racji - wciąż targają mną sprzeczne uczucia i emocje. Jestem po prostu wstrząśnięta.

Moja ocena: 8/10

6 komentarzy:

  1. Ja też niedawno obejrzałem ten film. Wcześniej czas trwania i polityczna tematyka mnie odstraszały, ale kolejna emisja w telewizji dała mi okazję by nadrobić tę zaległość. Razem z reklamami film trwał ponad cztery godziny, ale było warto poświęcić ten czas, bo film okazał się zaskakująco ciekawy nawet dla tych, których nie interesuje amerykańska polityka. Oliver Stone znany był wcześniej z filmów o Wietnamie i w "JFK" także jest o nim mowa, ale z innego punktu widzenia. Cała ta teoria spiskowa, jaką Stone zaprezentował, wygląda wiarygodnie i daje do myślenia. Nie brakuje tu kontrowersji (Lyndon Johnson, następca Kennedy'ego, przedstawiony jako współwinny zbrodni), a scenariusz trzyma w napięciu jak w najlepszym thrillerze. Sam planowałem napisać recenzję, ale nie było kiedy się za nią zabrać, może wrócę jeszcze do tego pomysłu, bo film cały czas siedzi mi w głowie. No i nie można nie wspomnieć o obsadzie. Kevin Costner zagrał tu chyba najlepszą rolę w karierze, jego największym popisem jest chyba mowa końcowa w sądzie, mająca na celu przekonanie ławników że Clay Shaw jest winny. W sumie to dziwię się, że z obsady nominowano do Oscara tylko Tommy'ego Lee Jonesa, bo sporo było tu genialnych ról (obok Costnera jeszcze Joe Pesci, Gary Oldman, Sissy Spacek, Kevin Bacon czy choćby Donald Sutherland w bardzo wyrazistym epizodzie).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja już wiem, że obejrzę pewnie jeszcze nieraz i będę wszystkim wkoło polecać ten film. Te 3 godziny mijają błyskawicznie. Apropos Costnera to faktycznie chyba jego najciekawsza rola, a Oskarowy "Pluton" Stone'a nie zrobił na mnie takiego wrażenia jak właśnie JFK.

      Usuń
    2. o nie :) Pluton to Pluton. JFK to JFK. Oba mają swoich wyznawców. Oba są tak samo dobre. Pochodzą z najlepszego dla Stone'a okresu.

      Usuń
  2. Właśnie widziałam w telewizji, zobaczyłam tym chętniej, że zwiedziłam to miejsce. Ulicę dalej ku czci prezydenta widziałam najbrzydszy pomnik na świecie...

    OdpowiedzUsuń
  3. Miałam obejrzeć ten film przed wakacjami, ale, że nie mogłam go nigdzie znaleźć odpuściłam, a potem zapomniałam! Także dzięki Ci za ten post:) Mam nadzieję, że ja też będę zadowolona z seansu:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Pamiętam ten film z dzieciństwa :) ciekawe jakie wrażenie zrobiłby na mnie teraz :)

    OdpowiedzUsuń

Wszystkie uwagi, spostrzeżenia, sugestie czy rekomendacje są mile widziane. Wszystkie zawsze czytam, choć nie zawsze odpisuje. Jeśli komuś faktycznie zależy na kontakcie ze mną to najlepszym sposobem będzie droga mailowa.

podobne

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...