"Ostatnie lato" zaczyna się jak niepozorny film dla nastolatków, a kończy z impetem godnym "Władcy much". Niemniej jednak wciąga od pierwszej minuty, a wraz z rozwojem zdarzeń staje się coraz bardziej zaskakujący i głęboki. Zupełnie niespodziewanie ten mało znany film ukazał mi młodość w całej swojej okazałości - równie piękną co brutalną. Naprawdę, takie filmy się pamięta na długo!
"Ostatnie lato" skupia się tylko i wyłącznie na rozwoju relacji czwórki nastolatków, którzy poznają się przypadkiem na plaży na Fire Island. Młodzi chłopcy, Dan i Peter spotykają najpierw piękną Sandy. Zmysłowa dziewczyna w skąpym bikini skutecznie absorbuje ich uwagę. Sandy wydaje się być przede wszystkim fajną kumpelą, która nie przekroczy pewnej granicy, ale będzie na niej rozmyślnie balansowała. I tym stale doprowadza swoich kolegów do frustracji seksualnej. Wkrótce na drodze tej trójki będącej już w doskonałej komitywie pojawia się Rhonda, zupełne przeciwieństwo Sandy. Wrażliwa, nieatrakcyjna dziewczyna w staromodnym kostiumie kąpielowym. Żadne z niej zagrożenie dla pozycji Sandy w tej grupie; tym bardziej, że chłopcy również nie wydają się być szczególnie nią zainteresowani. Chociaż Rhonda do nich nie pasuje to niejako zabiega o ich towarzystwo. Z tej znajomości nie wyniknie jednak dla nikogo nic dobrego.
Tym wydarzeniom towarzyszą przepiękne okoliczności przyrody oraz niezapomniane widoki. Choć to szczyt sezonu to plaża na Fire Island jest całkowicie pusta, wręcz odizolowana, co wzmacnia tylko niezwykły klimat tego filmu. Potęga natury, żywioł oceanu idealnie komponują się z energią oraz witalnością młodych ludzi. Sandra, Dan i Peter mają tu raj na ziemi; idealne miejsce na beztroskie wakacje. Oczywiście, nie będą potrafili tego docenić, a wspomnienie tego lata rzuci się cieniem na ich przyszłość. Hasło reklamowe filmu trafia w samo sedno: "Ostatnie lato było zbyt piękne by je zapomnieć i zbyt bolesne by je pamiętać".
[źródło zdjęcia] |
Jak na film z końca lat 60. "Ostatnie lato" jest produkcją zaskakująco odważną. Barbara Hershey jako wyuzdana nastolatka emanuje naturalnym seksapilem, a wykonując ciągle w stronę kolegów niedwuznaczne gesty wodzi ich na pokuszenie. Poza szalejącymi hormonami, mimochodem w filmie pojawia się także marihuana czy zbliżenie gejów, którego przypadkowymi świadkami stają się nasi bohaterowie. Wszystko jednak jest tak przemyślane by nie posunąć się za daleko ani nie pokazać za wiele - żadnych perwersji. Za tak przemyślaną strategię należą się reżyserowi spore słowa uznania.
"Ostatnie lato" idealnie oddaje blask młodości, który dosłownie gaśnie na naszych oczach. Gdy na końcu twarze bohaterów ciemnieją tracąc swoją urodę to symboliczny znak zepsucia i upadku. Frank Perry za pomocą drobnych wydarzeń, trafnych dialogów buduje portrety psychologiczne swoich bohaterów, zarówno jako jednostek jak i członków grupy. W tym filmie kwestia dojrzewania ściśle się łączy się z kwestią manipulacji oraz jawnej niedojrzałości. Taki stan rzeczy wcale nie należy do odosobnionych przypadków. Choć w ciągu 95 minut trwania filmu nic spektakularnego się nie wydarzy to może właśnie dzięki temu jest tak wiarygodny i przekonujący w swojej wymowie.
W rolach głównych wystąpili (od prawej):
Barbara Hershey (Sandy), Richard Thomas (Peter),
Catherine Burns (Rhonda) i Bruce Davison (Dan).
|
______________________________________
"Ostatnie lato", dramat, 1969 r.
reż. Frank Perry
na podstawie powieści Evana Huntera
oryg. "Last summer"
Moja ocena: 8/10
Z chęcią obejrzę :)
OdpowiedzUsuńNidy nie słyszałam o tym filmie, a zapowiada się szalenie ciekawie! muszę przeczytać :)
OdpowiedzUsuń