Opromieniony blaskiem
nieco już przykurzonej Nagrody Bookera "Wybrany" autorstwa Bernice Rubens ma teraz
swoje drugie życie. Wszystko za sprawą polskiego przekładu, który ukazał się
ponad 40 lat od premiery. Wtedy to „Wybrany” zastał Nagrodę Bookera w
powijakach. W 1969 roku przyznano to wyróżnienie po raz pierwszy w historii. Rok
1970 należał już do Bernice Rubens i jej "Wybranego". Tym sposobem powieść zapewniła
sobie stałe miejsce w poważnych podsumowaniach literackich. A spóźniona o te kilkadziesiąt
lat trafiła w końcu i do nas.
"Wybrany" to
wymowna opowieść o tym jak niewiele trzeba by z wybrańca losu stać się ofiarą losu.
Na własnej skórze przekonuje się o tym 41-letni Norman Zweck. Poznajemy go w
kryzysowej sytuacji gdy pod wpływem narkotyków doznaje najróżniejszych halucynacji.
Nie jest to pierwszy ani ostatni raz. Rodzina w akcie desperacji decyduje się
wysłać go na przymusowe leczenie do szpitala psychiatrycznego. Dla Normana
brzmi to jak wyrok. Kiedyś był wziętym prawnikiem, a dziś jest ćpunem z obłędem
w oczach.
Jednak Norman
nie jest odosobniony w swoim cierpieniu. Równie mocno upadek mężczyzny
przeżywają jego ojciec, rabin Zweck oraz siostra, Bella. Ta skromna, żydowska
rodzina przez lata do perfekcji opanowała sztukę maskowania swoich problemów. "Liczyli na to, że jeśli nie będą rozmawiać
na jakiś temat, to przestanie on istnieć". Dlatego każdy po cichu snuje
domysły na temat przyczyn załamania Normana oraz swojego w tym udziału. Jest
jeszcze najmłodsza córka państwa Zwecków, Esther, ale o niej nie wolno nawet wspominać
w domu rabina. To kolejna trudna sprawa.
Autorka stopniowo
zgłębiając przeszłość swoich bohaterów ujawnia zadry, które zaznaczyły się już w
dzieciństwie Belli, Esther i Normana. Z czasem stały się one jątrzącymi ranami,
jak w przypadku tego ostatniego. Uwięzieni w hermetycznym, żydowskim środowisku
pod czujnym okiem zaborczej matki, nigdy nie mogli rozwinąć skrzydeł. To nie
przypadek, że cała ta trójka w dorosłym życiu nie zaznała szczęścia czy
spełnienia. W rezultacie "Wybrany" to "nie
tyle opowieść o chorobie Normana, co raczej o ich własnym cierpieniu". O
relacjach rodzinnych Zwecków, w każdej możliwej konfiguracji (ojciec-syn, brat-siostra itp.) można by wiele napisać. Nikt jednak nie zrobi już tego lepiej
niż sama autorka.
Najwyższe
uznanie należy się Bernice Rubens za sposób wykreowania postaci oraz rzeczywistości
na kartach "Wybranego". W książce spotkamy się z aktualnymi problemami, a nasze
lęki, obawy znajdą tu swoje odzwierciedlenie. Wszystko to przełamane jest subtelnym
humorem; tak przemyślanym by dramatu nie zamienić w parodię. W tej kwestii
autorka ma doskonałe wyczucie sytuacji jak i języka. Jednak nie umniejsza to
smutnej wymowy powieści, gdzie życie a nie wyobraźnia dyktuje swoje twarde
warunki.
Proza Bernice
Rubens jest dla mnie wielkim odkryciem. Najchętniej sięgnęłabym po kolejne jej
powieści (ze szczególnym uwzględnieniem "A Five Year Sentence", innej książki-kandydatki
do Bookera). Moje plany psuje jednak ich trudny dostęp na polskim rynku. Mimo
wszystko mam nadzieję, że moja przygoda z Rubens będzie miała swój ciąg dalszy,
a "Wybrany" okaże się jej początkiem a nie końcem.
Moja ocena: 9/10
"Wybrany", wyd. Wiatr od morza, 288 stron, 2013 r.
data pierwszego wydania 1969 r.
Tytuł odnotowany, lubię czytać książki nagrodzone Bookerem, raczej mnie nie zawodzą:)
OdpowiedzUsuńUfam Twoim ocenom, więc tytuł zapisuję.
OdpowiedzUsuńA może po pozytywnych recenzjach coś się w Polsce ruszy i wydawcy zabiorą się za kolejne tytuły?
Wiesz, mysle, ze Rubens miala juz swoje 5 minut, ale dobrze, ze chociaz Wybranego ktos dostrzegl, bo to pierwszorzedna ksiazka. Ja mam zamiar polowac na jej ksiazki w oryginale, chociaz widze, ze i tak nie bedzie latwo. Jestem naprawde zauroczona stylem jej pisania ;D
UsuńMnie niestety czytanie w oryginale przerasta. Ale na razie zabiorę się za to co już jest po polsku, a potem będę się martwić :P
Usuń