poniedziałek, 19 stycznia 2015

Roman Polański o sobie

Z Mia Farrow na planie "Dziecka Rosemary"

O Romanie Polańskim napisano i powiedziano już wiele, ale częściej w kontekście sensacji niż dokonań. W efekcie ma on tyle samo przeciwników wypominających mu błędy przeszłości co sympatyków stojących za nim murem. Urodził się pod szczęśliwą gwiazdą, bo ilekroć jego życie znalazło się w niebezpieczeństwie zawsze wychodził cało. Ale przecież towarzyszył mu też ogromny pech. Tak jakby los cały czas wystawiał go na próbę by zobaczyć ile jeszcze zniesie i jak poradzi sobie z kolejnym ciosem. W połowie lat 80. opublikował wspomnienia, które zasięgiem czasowym objęły najbardziej newralgiczne wydarzenia w jego życiu.

Reżyser

Jak to w ogóle się stało, że biedny chłopak z komunistycznego kraju został światowej klasy reżyserem? Próżno szukać jednoznacznej odpowiedzi. Jak to zwykle w takich przypadkach bywa to kombinacja pasji, talentu, uporu i szczęścia. Ale jedno pozostaje pewne, Roman Polański musiał pokonać długą drogę i wiele przeszkód by znaleźć się szczycie.

Z Adrienem Brody na planie "Pianisty"

To ciekawe, ale Polański przez długi czas nie mógł uwolnić się od etykietki reżysera horrorów. Uważano, że tylko na tyle go stać. Nikt nie ułatwiał mu zadania. Nawet po sukcesach pierwszych filmów nikt nie kwapił się do zaangażowania go ani tym bardziej do pozostawienia mu wolnej ręki. Na przykładzie Romana Polańskiego świetnie widać na czym polega praca reżysera, również od tej niepopularnej strony. To ciągłe "użeranie się" z producentami, wytwórnią, a często z aktorami i resztą ekipy. To ciężki kawałek chleba. Polański szybko pojął, że robienie filmów wymaga wielu kompromisów. 

Praca Polańskiego jako reżysera zwykle rozpoczyna się już na etapie scenariusza ("nie umiałbym zrobić filmu, którego nie będę scenarzystą lub przynajmniej współscenarzystą"), a kończy w fazie montażu. Ale realizacja filmu wciąż odbywa się pod czujnym okiem producentów, którzy łatwo potrafią sforsować wizję reżysera i narzucić ostateczny kształt filmu. Wydłużenie okresu zdjęciowego skutkujące przekroczeniem budżetu daje tylko do tego pretekst. Wszystko rozchodzi się o pieniądze, a tych zawsze jest za mało. Polański miał okazję przekonać się o tym wielokrotnie.

Kobieciarz 
 
Urocze zdjęcie: z Emmanuelle Seigner w Cannes, 2013

Barbara Kwiatkowska, Jacqueline Bisset, Sharon Tate, Nastassja Kinski, Emmanuelle Seigner... Nie wspominając o całej rzeszy mniej znanych przyjaciółek Romana. Od razu nasuwa się pytanie: jak on to robi? Choć wyglądem w ogóle nie przypomina klasycznego amanta to jednak u swojego boku zawsze miał najpiękniejsze kobiety. Sam Polański tak to komentuje: "liczne damy nieodparcie przyciąga moja wątpliwa reputacja - zwłaszcza od afery w Los Angeles - i starają się mnie poznać. Gdy przekonują się, że nie jestem taki, jak się spodziewały, czują się zawiedzione". A może w zawód reżysera wpisane jest coś tak szczególnego i pociągającego co tylko pcha kobiety w ich ramiona? Związki innych reżyserów zdają się to potwierdzać (patrz: Roger Vadim, Ingmar Bergman). 

W cieniu tragedii

Sharon strzyże Romana, fot. J. Garafalo, 1968
Gdy w życiu Romana Polańskiego nadeszła pora na stabilizację i założenie rodziny jego świat w jednej chwili runął. Historia z Sharon Tate zamordowanej tuż przed rozwiązaniem przyprawia o zgrozę. Roman wysłał żonę do Los Angeles wcześniej by w spokoju przygotowała się do porodu, a sam miał do niej dołączyć w ciągu kilku kolejnych dni. W Anglii zatrzymały go sprawy zawodowe i formalności związane z wizą. Na miejsce tragedii poleciał bezzwłocznie, choć w stanie głębokiego szoku i na środkach uspokajających. Najszybciej wyrok wydała prasa stwierdzając jednogłośnie, że Polański sam jest sobie winny. W końcu jego filmy nie odbiegały wiele od rzeczywistości z którą teraz musiał się zmierzyć. Plotki mnożyły się w zastraszającym tempie i uwzględniały narkotyki, praktyki okultystyczne czy udział mafii. Dopiero ujęcie sprawców położyło temu kres.

"Śmierć Sharon stanowi jedyny naprawdę liczący się przełom w moim życiu. Przedtem poruszałem się po bezkresnym, spokojnym oceanie nadziei i optymizmu. Potem, kiedy tylko miałem świadomość, że się bawię nękało mnie poczucie winy. (...) Wystarczy, że pakuję walizkę, strzyże mnie fryzjer, wykręcam kierunkowy do Los Angeles lub Rzymu, a moje myśli powracają niezmiennie do Sharon."

W cieniu skandalu

Słabość do kobiet sprowadziła też na reżysera poważne kłopoty. Sprawa z Samanthą Geimer ciągnie się za nim do dziś i skutecznie dzieli opinię publiczną. Polański otwarcie i szczegółowo przedstawia swoją wersję zdarzeń. Z kolei Samantha konsekwentnie trzyma się swojej. Wyrok nie zapadł z wiadomych powodów, mimo, że Polański zdążył już poddać się niezbędnym badaniom podczas krótkiego pobytu w więzieniu Chino. To co doprowadziło go do ucieczki sprzed wymiaru sprawiedliwość stanowi już osobny temat. W każdym razie do dziś ścigany jest listem gończym. 


Autobiografia Romana Polańskiego stanowi odpowiedź na wszystko to co przez lata wypisywano na jego temat. Jednak nie jest to usilna próba obrony i usprawiedliwiania się, bo to przede wszystkim historia nieprzeciętnego człowieka. Polański z nostalgią wspomina najpiękniejsze chwile w swoim życiu, ze szczerością mówi o tych najgorszych. Sporo miejsca poświęca także swojej ojczyźnie, Polsce. Tak się składa, że tam zaczynają się i kończą jego wspomnienia. Tak przedstawia się sprawa w telegraficznym skrócie; w celu poznania bliższych szczegółów i prawdziwego oblicza Romana Polańskiego odsyłam zainteresowanych do książki.

_________________________________________________
"Roman", Roman Polański, wyd. Polonia, 366 stron, 1989 r.
oryg. "Roman by Polański"

9 komentarzy:

  1. Towarzyszę mu dzięki jego filmom a także obserwowaniu jego życia można rzec, że prawie od początku, od "Noża w wodzie". Oglądałam prawie każdy z wczesnych jego filmów każdy jego film w kinie. Pamiętam historię Sharon Tate dokładnie..później przestałam się tak żywo interesować kinem więc i o nim mniej wiem chociaż ostatnio wiele się o nim pisze więc znów uzupełniłam swą wiedzę.
    Jako reżyser genialny, a jako człowiek ...cóż nie mnie oceniać tym bardziej, że kręgach, w których się obracał i obraca moralność traktuje się inaczej o ile o niej można w ogóle mówić.


    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To chyba wiesz, a na pewno widziałaś więcej niż ja. Trudno nie patrzeć na Romana przez pryzmat jego filmów - zatem uważam, że jest człowiekiem o wielkiej wrażliwości, wnikliwości i inteligencji. Jakieś ulubione filmy?

      Usuń
    2. Tess, Chinatown, Pianista.....

      Usuń
  2. Zabójstwo Sharon Tate było nie tylko przełomem dla Romana Polańskiego, ale i dla całego Beverly Hills. Polański mówił kiedyś w wywiadzie, że wcześniej ludzie w tym mieście nie zamykali nawet drzwi na klucz. Po morderstwie Sharon mieszkańcy nie tylko zaczęli zamykać drzwi, ale kupowali też broń palną - tak na wszelki wypadek.
    Sprawa z Samanthą Geimer wciąż powoduje burzliwe dyskusje, oczywiście nie powinno być wątpliwości, że Polański tu zawinił, w końcu popełnił poważne przestępstwo, ale chyba już wystarczająco został za nie napiętnowany.
    Jeśli zaś chodzi o Polańskiego-reżysera to moim subiektywnyn faworytem jest "Frantic" z Harrisonem Fordem, który można określić jako hołd dla Hitchcocka. A na kolejnych miejscach "Wstręt", "Matnia", "Dziecko Rosemary" i "Chinatown".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widziałam Frantica już tyle razy, że po prostu zdążył mi zbrzydnąć. To chyba najczęściej puszczany film Polańskiego w TV. Dla mnie nr 1 to "Pianista", potem Nóż w wodzie i Autor widmo. Kilka tych wczesnych muszę jeszcze zobaczyć.
      Mówimy o Sharon, a razem z nią zginęły jeszcze cztery osoby.

      Usuń
    2. No cóż, to nie wina filmu ani jego twórców, że pokazywany jest często w TV ;)
      Tak, to co się wtedy działo w tym domu to nie było po prostu morderstwo, ale prawdziwa masakra.

      Usuń
    3. Oczywiście, masz rację. Pamiętam, że moje pierwsze wrażenia po "Franticu" były bardzo pozytywne; dopiero później zdążyły się rozmyć na skutek ciągłych powtórek.
      A Polański miał ogromnego farta, że go nie było w tym domu, choć wedle jego słów żałuje, bo uważa, że to by coś zmieniło.

      Usuń
  3. Drobna uwaga, pod koniec piszesz, że nie doszło do procesu, ale tak naprawdę procesu od samego początku nie miało być, Polański, prokurator i sąd dążyli do ugody, kara miała być jej sumą. I wbrew powszechnie rozpowszechnionej opinii, w USA istnieje przedawnienie, i to w sprawach tego typu, z tym że sprawa Polańskiego jest o tyle wyjątkowa, że cały przewód sądowy miał już miejsce, brakowało tylko wyroku. Można powiedzieć, że proces Polańskiego wciąż trwa i dlatego wciąż jest ścigany, to czysta biurokracja, nie ma w tym żadnego dążenia do sprawiedliwości.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Faktycznie, mój błąd. Polański dokładnie opisywał cały ten "przewód procesowy" łącznie ze zeznaniami, umowami itp., więc jak najbardziej miał miejsce. Jedynie jego finału brak. Polański miał już dość sędziego, który był mu rzekomo nieprzychylny i tego, że ciągle zmieniał zdanie. Dopiero gdy dowiedziałam się o tym z książki, zobaczyłam ile wszystko miało niuansów i jak było skomplikowane.
      Tak, teraz to już farsa.

      Usuń

Wszystkie uwagi, spostrzeżenia, sugestie czy rekomendacje są mile widziane. Wszystkie zawsze czytam, choć nie zawsze odpisuje. Jeśli komuś faktycznie zależy na kontakcie ze mną to najlepszym sposobem będzie droga mailowa.

podobne

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...