poniedziałek, 26 stycznia 2015

"Oko obserwatora" 1999


Dawno już żaden film nie zostawił mnie z tak sprzecznymi uczuciami na swój temat. Ze względu na szereg niedorzeczności i wysoki poziom absurdu powinien być bez szans. Tak samo jak powinien już dawno odejść w zapomnienie, a jednak dzisiaj poświęcam mu swój czas. Fakt, że obejrzałam go do końca dobrze o nim świadczy (ja się nie cackam; większość filmów wyłączam po 20 minutach). A całe to zamieszanie o "Oko obserwatora".

Agent brytyjskiego wywiadu przypadkowo trafia na trop równie niebezpiecznej co pięknej kobiety. Ona w przeciwieństwie do niego ma nawet imię; nazywa się Joanna Eris. Wkrótce śledztwo w jej sprawie zamienia się w prywatną obsesję agenta. Jej śladem przemierza Amerykę wzdłuż i wszerz, dowiadując się coraz więcej o Joannie. Jest jej aniołem stróżem, ale także przyczyną największych nieszczęść. Tymczasem ona przez większość czasu nawet nie wie o jego istnieniu. Do (świadomego) spotkania bohaterów dochodzi tylko raz.

Ashley Judd w roli kobiety fatalnej...

I Ewan McGregor jako jej cień.

Już na wstępie zraziło mnie do "Oka obserwatora" zbytnie epatowanie "nowoczesnymi" technologiami. Choć to zaledwie koniec lat 90. to przeskok technologiczny jest ogromny. Po prostu nic tak nie postarza filmu! Nasz bohater rusza więc do akcji uzbrojony w najlepszy jak na swoje czasy sprzęt do inwigilacji. Dzisiaj takie gadżety wzbudzą tylko uśmiech politowania. Na szczęście szybko porzuca profesjonalne techniki śledcze i zabiera się do sprawy jak zupełny amator; dzisiaj pewnie powiedzielibyśmy o nim stalker.

O wartości filmu decyduje jednak jego niesamowity klimat. To film, który przesycony jest melancholią i tajemniczością. Nawet wspomniane na początku nieścisłości tylko pogłębiają to wrażenie. Może fakt, że nie wszystko "trzyma się kupy" to celowy zamiar twórców filmu. W powyższy klimat doskonale też wpisują się główni bohaterowie. Niewątpliwie są to ludzie samotni, mniej lub bardziej doświadczeni przez los. On wykazuje objawy schizofrenii rozmawiając ze swoją wyimaginowaną córką. Ona też nie jest zupełnie zrównoważona psychicznie, co tylko potwierdzi później dochodzenie agenta. Razem stworzą bardzo ciekawą parę.

To dziwny film. Jak dziwny można się przekonać tylko oglądając go. Może się nawet spodobać, w najgorszym razie będzie tylko oryginalnym doświadczeniem. Nawet w opiniach widzów niemal wszyscy są zgodni co tej dusznej atmosfery wypełniającej już niekoniecznie dobry scenariusz. Nie przypominam sobie podobnego filmu. Wyobrażenia na jego temat może oddać utwór wykorzystany do ścieżki dźwiękowej tj. Home of the whale zespołu Massive Attack. Bardzo pasuje do tej produkcji. Jeśli się spodoba to film też ma szanse.

________________________________________
"Oko obserwatora", dramat, thriller, 1999 r.
reż. Stephan Elliott
na podstawie powieści Marca Behma,
oryg. "The eye of beholder"

Moja ocena: 6/10

4 komentarze:

  1. Ten film to poniekąd remake, bo powstał wg książki, którą już zekranizowano w 1983 roku. Tamten film był produkcji francuskiej, a w głównej roli kobiecej wystąpiła Isabelle Adjani (polski tytuł filmu "Śmiertelny wyścig"). Nie oglądałem tej francuskiej wersji, widziałem jednak "Oko obserwatora", możliwe że nie do końca, bo faktycznie było z tym filmem coś nie tak. Chętnie bym sobie go przypomniał, bo lubię Ashley Judd, w thrillerach jest fenomenalna.

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak JĄ spotkasz to poczujesz jaka to siła i zrozumiesz ten film.

    OdpowiedzUsuń
  3. Powiem tak. Po słabym początku następuje świetne rozwinięcie i ...
    Film bardzo klimatyczny. Warto.

    OdpowiedzUsuń

Wszystkie uwagi, spostrzeżenia, sugestie czy rekomendacje są mile widziane. Wszystkie zawsze czytam, choć nie zawsze odpisuje. Jeśli komuś faktycznie zależy na kontakcie ze mną to najlepszym sposobem będzie droga mailowa.

podobne

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...