Jeśli każdy melodramat traktujący o miłości nastolatków miałby tak głęboką i dojrzałą wymowę jak "Wiosenna bujność traw" być może ten gatunek cieszyłby się większym poważaniem. Jednak nie każdy reżyser to Elia Kazan, który potrafi zachować idealną równowagę pomiędzy wątkiem romantycznym a szerszym kontekstem wydarzeń. "Wiosenna bujność traw" poprzez ukazanie uczucia dwójki młodych bohaterów obnaża obyczajowe konwenanse, społeczne uprzedzenia oraz podwójną moralność amerykańskiego społeczeństwa lat 20. ubiegłego wieku. W pełnej krasie błyszczy tu Natalie Wood, ale film zapowiada też narodziny zupełnie nowej gwiazdy, Warrena Beatty.
Otwierająca film scena stanowi dobre wprowadzenie w przyszłe dylematy i problemy bohaterów. Romantyczna randka Deanie i Buda kończy się w momencie, gdy chłopak chce od dziewczyny czegoś więcej niż tylko pocałunków. Ona ma jednak opory, a później za wyraźną sugestią matki woli trzymać ukochanego na dystans. Wkrótce dziewczyna zaczyna tracić Buda, który za bardzo nie wie co ma począć ze swoimi buzującymi hormonami oraz z samą Deanie. Na rozwój wypadków nie trzeba długo czekać; Bud porzuca cnotliwą Deanie, a swoje potrzeby zaspokaja z innymi - bardziej chętnymi - dziewczętami. Główna bohaterka nie będzie w stanie przełknąć tego porzucenia i poniżenia w jednym. Czytając w klasie łamiącym głosem wersy Williama Wordswortha po prostu załamuje się na oczach wszystkich.
Deanie boleśnie przekonuje się o tym, że nie jest w stanie sprostać oczekiwaniom rodziców reprezentujących konserwatywne wartości oraz oczekiwaniom ukochanego chłopaka. Z tym samych powodów nie może zaufać też własnemu instynktowi. Podążanie za własnymi pragnieniami to coś co - z marnym skutkiem - przerabiała już starsza siostra Buda, Ginny. Zamiast kobiety wyzwolonej stała się pośmiewiskiem dla małomiasteczkowej społeczności, a dla swojej rodziny wręcz powodem do wstydu. Jednak problemy budzącej zgorszenie Giny nie są problemami porządnej Deanie. W jej przypadku dochodzi do wewnętrznego konfliktu, który później przerodzi się w silne załamanie nerwowe. Inna sprawa to fakt, że wiele dziewcząt - tak wówczas jak obecnie - było odrzucanych, ale stosunkowo niewiele kończyło w zakładzie psychiatrycznym. Stan Deanie niedoprecyzowany przez scenariusz staje się dla widza ciągłym powodem do domysłów.
Popisowa scena Natalie Wood w wannie pokazuje, że niewątpliwie jest ona gotowa na wszystko. |
"Wiosenna bujność traw" mimo upływu lat wciąż trafia do współczesnego odbiorcy. Bohaterów filmu nie omijają gorzkie rozczarowania i dotkliwe straty, łącznie z tymi finansowymi jak słynny krach giełdowy z 1929 roku. W jednej chwili można mieć wszystko, a w drugiej nic. W filmie każdy doświadcza tego na swój sposób; jedni chcą się zabić z powodu nieszczęśliwej miłości, a drudzy z bankructwa. Ten piękny - zaczerpnięty z wersów Williama Wordswortha - tytuł i przetoczone (aż dwukrotnie) fragmenty jego "Ody" dobrze oddają nostalgiczny nastrój całego filmu:
"Bo chociaż szybko mija nas
Wiosenna bujność traw
I krucha kwiatów uroda
Porzućmy ideały
Miniony czas niech sił nam doda
I krzepi nas..."
"Wiosenna bujność traw", melodramat, 1961 r.
reż. Elia Kazan
oryg. "Splendor in the grass"
Moja ocena: 7/10
Z chęcią obejrzę ten film.
OdpowiedzUsuńCzy mozna ten film obejrzec , obejrze go z przyjemnoscia❣❣❣
OdpowiedzUsuń