czwartek, 24 marca 2011

"Świat nieograniczonych możliwości” M. Dooley



Wydaje się, że książka Mike’a Dooley’a jest rozszerzeniem myśli „kiedy czegoś gorąco pragniesz, to cały wszechświat sprzyja potajemnie twojemu pragnieniu”. Cokolwiek to znaczy. Książka jest także celebracją potęgi pozytywnego myślenia. Człowiek ma tu kluczowe znaczenie, bo dysponuje siłą do spełnienia swoich największych pragnień i marzeń. Do takich oto tez przekonuje swoich czytelników Mike Dooley w swojej książce o chwytliwym tytule „Świat nieograniczonych możliwości”. Czy mu się to udało – ściślej czy udało mu się przekonać mnie- postaram się opisać poniżej.

Zanim zaczęłam czytać ową książkę, zasięgnęłam nieco języka na jej i autora temat. Czy dziwi jeszcze kogoś fakt, że Mike Dooley dorobił się fortuny ze sprzedaży swoich książek i swoich myśli we wszelakiej formie? Ale w dalszym ciągu czytelnicy chwalą sobie jego książki i przeważają naprawdę pozytywne opinie. W tej sytuacji szczerze nie wierzyłam, że mogę dołączyć do tego wąskiego grona , któremu książka nie przypadła do gustu.

Książka „Świat nieograniczonych możliwości” emanuje pozytywną energią i optymizmem. Jak może nie podobać komuś stwierdzenie, że człowiek ma potężną władze nad swoim życiem i jeśli tylko zapragnie może skutecznie doprowadzić swoje marzenia do szczęśliwego finału czyli urzeczywistnienia ?

Pozwólcie, że uchylę rąbka tajemnicy; zresztą na pewno chcecie dowiedzieć co trzeba zrobić żeby spełnić swoje marzenia. A Mike Dooley proponuje właśnie pewny sposób na spełnienie marzeń, który w dużym skrócie brzmi: myśl i wierz w swoje marzenia, dodając im rozpędu poprzez działanie. Czy to coś nowego ? Nie, ale podobno sekret dobrego pisarstwa polega na napisaniu o starej prawdzie w nowy sposób.
I to właśnie Mike Dooley zrobił na prawie 300 stronach, ale niech nikogo nie zmyli to „wiara – myśli - działanie”, bo zasada ta ma mnóstwo niuansów i technik. Bynajmniej nic nie jest takie proste jak się wydaje, a siedzenie w domu z założonymi rękami w oczekiwaniu na cud się nie sprawdzi. Autor ponadto ma tendencje do odwoływanie się do wszechświata, jego sił czy ogromu – cokolwiek ma on na myśli. To wszechświat pomaga nam i sprzyja, doprowadza nas do naszych celów. Dla mnie to posunięcie mało logiczne i zbyt abstrakcyjne – o wiele bardziej pasuje tu pojęcie Boga. Może jestem ograniczona, ale właśnie to odwoływanie się do wszechświata najbardziej kuło mnie w oczy i wzbudzało moją nieufność. W dodatku pierwsze 20 – 30 stron stanowiło naprawdę trudny orzech do zgryzienia; posunę się nawet do stwierdzenia, że był to bełkot pseudofilozoficzny. Jednak książka ma tę właściwość, że można otworzyć ją w dowolnym miejscu czy czytać fragmentami, które akurat nas zainteresują.

Muszę zwrócić jednak honor autorowi, bo niektóre jego refleksje są bardzo trafne i napawające nadzieją. Te właśnie pojedyncze spostrzeżenia przekładam wyżej niż całą filozofie Dooley’a, która moim zdaniem jest sprzeczna i zbyt abstrakcyjna. Może owe myśli nie są odkrywcze, ale warto o nich pamiętać i starać się wprowadzić w życie. Czy zawsze pamiętamy żeby nauczyć się odnajdywać szczęście nawet wówczas kiedy nie masz jeszcze wszystkiego, czego pragniesz, bo nigdy nie będziesz miał! (…)" Jeżeli odkładamy nasze szczęście do czasu, aż spełnią się nasze obecne marzenia, wpadamy w błędne koło.” To tylko jedno z wielu pozytywnych przesłań tej książki. Nie wiem czy książka Dooley'a uczy jak spełnić swoje marzenia, ale z pewnością uczy pozytywnego myślenia.

W mojej opinii to podejście człowieka do życia, a w efekcie także do książki „Świat nieograniczonych możliwości” będzie kluczowe. Jeśli jesteś optymistą, książka tylko utwierdzi cię w przekonaniu, że faktycznie żyjemy w najlepszym z możliwych światów i świat ten otwiera przed nami nieograniczone możliwości. Jeśli jesteś racjonalistą i sceptykiem nie będzie już tak kolorowo. Pesymista podda całkowicie pod wątpliwość wywody Dooley’a.
Podsumowując, ja nie doznałam olśnienia ani nie dostałam też gotowego przepisu na spełnienie marzeń, którego wcześniej bym już nie znała. Może przeczytam jeszcze raz niektóre fragmenty książki, bo zawsze istnieje możliwość, że mógł umknąć mi jej potencjał a w rezultacie i mój! Dla lubujących się w tematyce rozwoju osobistego polecam książkę o podobnej tematyce Anthony’ego de Mello „Przebudzenie”.

Moja ocena: 3,5/6

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wszystkie uwagi, spostrzeżenia, sugestie czy rekomendacje są mile widziane. Wszystkie zawsze czytam, choć nie zawsze odpisuje. Jeśli komuś faktycznie zależy na kontakcie ze mną to najlepszym sposobem będzie droga mailowa.

podobne

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...