Jest jak żywcem wyjęty z piosenki Alice
Coopera – "ma 18 lat i nie wie czego chce; musi uciec i jakoś się stąd wyrwać".
Z deszczowej Wielkiej Brytanii kieruje się prosto do spalonego słońcem Meksyku.
Tak właśnie zaczyna się szalona podróż młodego Hugh Thomsona (dla meksykańskich
ziomków będzie Hugo) po Ameryce Centralnej. A dalej jest już tylko lepiej i ciekawiej. Hugo za radą nieznajomego
postanawia wprowadzić w życie śmiały plan. A mianowicie: kupić samochód w
Stanach i po przejechaniu 10 000 kilometrów meksykańskimi bezdrożami
odsprzedać go w Belize. Nasz bohater liczy na duży, łatwy zysk oraz na podróż
pełną niezapomnianych wrażeń. Humoru nie psuje mu ani brak dokumentów ani
notoryczny brak pieniędzy.
To jest właśnie "Tequila Oil". Jak wskazuje
sam tytuł to eskapada najczęściej na podwójnym gazie przez meksykańską
prowincje. Meksyk oczami Hugo to gościnna kraina z tortillą, mocnymi trunkami i
muzykantami mariachi w tle. Hugo ma szczególny sentyment do mało uczęszczanych
miejsc gdzie jego zdaniem bije prawdziwe serce Meksyku. Ciekawym dopełnieniem
książki jest powrót autora po 30 lat do
Belize.
Jestem zdania, że książka nie była tak dobra
w odbiorze gdyby nie sam autor a zarazem główny bohater. Nastoletni Hugo to
uosobienie młodzieńczej spontaniczności, naiwności, ale także życiowej
zaradności, kreatywności czy pasji. Nasz bohater może pochwalić się dużym
dystansem do siebie, poczuciem humoru i lekkim piórem. Z uporem maniaka poznaje
i smakuje kulturę Ameryki Centralnej z drinkiem w ręku oraz w towarzystwie jej
rodowitych mieszkańców.
Poznawanie Meksyku (jak i potem Belize)
odbywa się na wielu frontach. Hugo nie potrafi przejść obojętnie obok
pozostałości po cywilizacjach Azteków i Majów. Co ciekawsze, snuje także rozważania
na temat literatury głównie w kontekście tzw. "meksykańskich powieści". Meksyk
był bowiem miejscem chętnie odwiedzanym przez pisarzy, którzy z lepszym lub
gorszym skutkiem osadzali tu akcje swoich książek. Tak więc na kartach "Tequili
Oil" zagoszczą takie nazwiska jak Greene, Huxley czy Lawrence.
"Tequila Oil" to dobra pozycja dla każdego,
niezależnie od wieku czy stopnia zafascynowania Meksykiem (tudzież generalnie
podróżami). Książka zyskuje sobie przewagę nad typową literaturą podróżniczą
gdyż ubarwiona jest niespokojnym duchem autora oraz jego oryginalnym
przemyśleniami i stylem. Te wszystkie
zalety sprawiają, że książka ta jak dobra tequila wprawia w świetny nastrój,
wywołuje uśmiech na twarzy oraz podsyca ochotę na więcej. Aż żal kończyć!
Moja ocena: 5/6
Moja ocena: 5/6
"Tequila Oil czyli jak się zgubić w Meksyku", wyd. Czarne, 267 stron,
data polskiego wydania 2012r.
data polskiego wydania 2012r.
oryg. "Tequila Oil: Getting Lost in Mexico"
Wydanie angielskie: klimatyczna okładka świetnie oddająca ducha powieści
Za tequilę podziękuję (daje opłakane skutki;) , ale książka wygląda interesująco - wygląda na to, że zaspokoi mojego podróżniczego ducha. Fajna recenzja:)
OdpowiedzUsuńZgadzam się z Olą, zapowiada się interesująco. Jeśli dorwę tę książkę, to zaraz ją przeczytam:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam