Istnieją co najmniej trzy dobre powody aby obejrzeć "Słodkiego ptaka młodości". Po pierwsze Tennessee Williams, którego sztuka o tym samym tytule posłużyła za podstawę do nakręcenia filmu. Po drugie Paul Newman wcielający się w postać głównego bohatera - biorąc pod uwagę jego zalety jako aktora oraz jako mężczyzny mamy przesłanki sądzić, że może być ciekawie. Trzecim powodem jest osoba reżysera czyli Richard Brooks, który za "Kotkę na gorącym, blaszanym dachu" dorobił się nominacji do Oscara za najlepszy film. Ten układ - film wyreżyserowany przez Brooksa na podstawie sztuki Williamsa z Newmanem w roli głównej - sprawdził się już rewelacyjnie w 1958 roku we wspomnianej wyżej "Kotce". Jak poszło 4 lata później o tym poniżej.
Chance Wayne, samozwańcza wschodząca gwiazda filmowa wraca w rodzinne strony po latach nieobecności, które upłynęły mu na próbach zaistnienia w branży. Towarzyszy mu gwiazda filmowa pierwszego formatu Alexandra Del Lago. Kobieta przeżywa właśnie trudny okres związany ze załamaniem własnej kariery aktorskiej. Tymczasem Chance ma swoje problemy, bo chciałby przede wszystkim odnowić przygasłą już relację ze swoją dziewczyną Heavenly. Jego przyjazd jest jednak nie na rękę wpływowej rodzinie dziewczyny. Na ojcu Heavenly nie robi wrażenia ani wdzięk Chance'a ani jego świetlana przyszłość aktorska. Każe mu się wynosić i trzymać z dala od córki.
Sami bohaterowie, a w szczególności Chance i Alexandra to najmocniejsza strona filmu. Chance ma tu wiele twarzy - jest wesoły jak szczypiorek na wiosnę; ale bywa też załamany, a za maską miłego gościa kryje swoją nieposkromioną ambicje, przebiegłość, a w końcu desperację. Podobnie sprawa ma się z Alexandrą Del Lago - jedna pochlebna recenzja wystarczy by upadła aktorka zmieniła się w świadomą swojej wartości kobietę. Ta charakterystyczna głębia psychologiczna jest zasługą przede wszystkim Tennessee Williamsa znanego z tworzenia nieszablonowych i złożonych, a przy tym wewnętrznie spójnych postaci. U niego nic nie jest takie na jakie wygląda. Bohaterowie nieraz dźwigają na karku błędy i grzechy swojej przeszłości. Można więc spodziewać się wielu zwrotów akcji i wielu zmian ról.
Geraldine Page jako Alexandra del Lago i Paul Newman jako Chance Wayne. |
Nasi bohaterowie sypią błyskotliwymi tekstami jak rękawa. To właśnie dialogi nadają tempa i dynamiki całemu obrazowi. Jest zabawnie jak wtedy gdy Alexandra mówi do Chance'a po wspólnej nocy:
"Film, w którym pokazałbyś swój prawdziwy talent zaraz zdjęłaby cenzura".
Albo refleksyjna kwestia Chance'a:
"Rozejrzyj się! Wokół pełno szpitali, domów starców, ale nikt nie przygarnia przegranych. Klęska to zakaźna choroba".
"Słodki Ptak Młodości" to także film, który demaskuje Fabrykę Snów - brutalnie obnaża kulisy branży filmowej. Jakie są sposoby aby zostać gwiazdą w Hollywood? Czy potrzeba talentu, a może sama uroda wystarczy? Co zrobić gdy poza młodością i ładną buzią nie ma się za wiele do zaoferowania? Albo jak sobie radzić wówczas, kiedy ta młodość zaczyna przemijać? Gdzie znajdują wtedy pocieszanie gasnące gwiazdy? Wielkie brawa dla (obłędnej) Geraldine Page oraz Paula Newmana za to, że nie wystraszyli się swoich ról. Łatwo jest później pomyśleć "Hej, czy nie zagrałeś czasem samego siebie?"
Zaczynam myśleć, że pewny przepis na dobry film w latach 50. i 60. polegał na adaptacji sztuki Tennessee Williamsa lub też zaproszenie dramaturga do pracy nad scenariuszem. Oczywiście tu także trafiały się zakalce. W każdym razie mam zamiar dalej sprawdzać słuszność tej tezy. "Kotka na gorącym, blaszanym dachu" oraz "Słodki Ptak Młodości" zawiesiły poprzeczkę wysoko.
_________________________________
"Słodki Ptak Młodości", dramat, 1962 r.
w reżyserii Richarda Brooksa,
na podstawie sztuki Tennessee Williamsa.
oryg. "The sweet bird of youth"
Moja ocena: 7/10
Najlepsze przed Tobą :) zdecydowanie, ale bardzo lubię "Słodkiego ptaka młodości" ale to pewnie za te 3 powody, które wymieniłaś :)
OdpowiedzUsuńPodobno zakończenie filmowe mocno różni się od tego w sztuce. Zdaje sie, że w sztuce Williamsa nie ma happy endu. :(
OdpowiedzUsuńTak Brooks zmienił nieco finał. Jednak biorąc pod uwagę na to co spotkało Chance'a nawet filmowe zakończenie trudno uznać za happy end - przynajmniej w moim odczuciu.
UsuńCieszę się, że się natknęłam na Twoją recenzję, jakoś umknął mi ten film, a tu: same zalety, zapewne to będzie perełka:) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńMam straszne zaległości jeśli chodzi o stare filmy. Nie widziałam ani tego, ani "Kotki...". Jeszcze sporo nadrabiania przede mną.
OdpowiedzUsuńKiedyś trafiłem na ten film w telewizji, ale chyba wytrwałem około 30 minut. "Kotka na gorącym blaszanym dachu" zdecydowanie bardziej mi się podobała, bo od początku mnie zaintrygowała, niestety w "Słodkim ptaku młodości" było coś co mnie od filmu odrzuciło.
OdpowiedzUsuńJa już zdążyłam obejrzeć dwukrotnie ;D A niektóre sceny szczególnie te pomiędzy Alex a Chance'm po prostu uwielbiam. Może jeszcze jedno podejście kiedyś ... ? Mi teoretycznie "Kotka" również bardziej podobała, ale moim skromnym zdaniem "Słodki Ptak Młodości" tak dużo jej nie ustępuje :>
UsuńWielbię stare filmy, ale ich oglądanie i nadrabianie tej filmowej klasyki idzie mi bardzo powolnie. Z internetu ich nie ściągam, wiec szperam po wypożyczalniach, a o dziwo z takimi filmami bardzo ubogo.
OdpowiedzUsuńA chciałam się jeszcze odnieść do Teda Hugesa. Naturalnie ja też mu współczuję całej jego historii. Chociaż z tego, co się dowiadywałam on miał bardzo destrukcyjną osobowość. Brzmi to jakbym go obwiniała o doprowadzanie do samobójstw - absolutnie nie, tyle tylko, że niektórzy ludzie wycieńczają innych psychicznie, niekoniecznie celowo. On wydaje mi się właśnie takim człowiekiem.
Pomyliły Ci się środki komunikacji- mianowicie nie pociąg a tramwaj zwany pożądaniem- swoją drogą niesamowity film, który jak najbardziej trzeba obejrzeć.
OdpowiedzUsuńHaha faktycznie - dzięki za zwrócenie uwagi. Toż to typowo freudowska pomyłka ;D
Usuń