środa, 5 grudnia 2012

Soundtracki w roli głównej


Muzyka filmowa> Oryginalne ścieżki dźwiękowe.
Mój subiektywny przegląd najciekawszych soundtracków.
*Linki prowadzą do nagrań na youtube.com


Lśnienie (1980)
reż. Stanley Kubrick
oryg. "The shining"

 Muzyka: Wendy Carlos & Rachel Elkind

Już w czołówce pojawia się muzyka, która z czasem stała się znakiem rozpoznawczym filmu. Utwór ten został zainspirowany Symphonie Fantastique Hectora Berlioza. Doskonale spełnia on swoje zadanie - w zależności od charakteru widza albo budzi jego niepokój albo od razu przerażenie. Ponieważ należę do tej drugiej grupy, utwór ten to dla mnie swoiste ostrzeżenie by lepiej dalej nie oglądać. Muzyka ta pojawiła się jeszcze w kilku innych filmach, ale skojarzenia pozostają jednoznaczne. Jeżeli natomiast chodzi te wielce niepokojące, wręcz niekomfortowe "odgłosy" w krytycznych momentach filmu to zasługa Krzysztofa Pendereckiego, m.in. jego Polymorphii. Do kina grozy jak znalazł!


Rain Man (1988)
reż. Barry Levinson

 Muzyka: Hans Zimmer

Dwójka bohaterów filmu "Rain Man" przemierza drogę do domu przy akompaniamencie charakterystycznegoo motywu muzyczneg. Zimmer tworząc oprawę dźwiękową w takim klimacie posłużył się głównie syntezatorami oraz blaszanymi bębenkami. Efekt jest nieziemski i bardzo oryginalny. Według Zimmera taki wybór został podyktowany chęcią oddania atmosfery innego świata w którym żyje jeden z bohaterów, Raymond. Nominacja do Oscara dla Zimmera jak najbardziej zasłużona. Warto wspomnieć, że film "Rain Man" okazał się przełomem dla niemieckiego kompozytora.


Król Lew (1994)
reż. Roger Allers & Rob Minkoff
oryg. "The lion king"

Muzyka: Hans Zimmer

"Król Lew" to film animowany, którego nie trzeba nikomu przedstawiać. Podobnie zresztą jak jego oprawy dźwiękowej. Osobiście mam do niej wielki sentyment. Tak piękna produkcja zasłużyła na muzykę z najwyższej półki. Elton John zajął się napisaniem utworów. Natomiast partie instrumentalne to dzieło Hansa Zimmera. Efekt jest znakomity; o czym świadczy Oscar za najlepszą oryginalną muzykę oraz za najlepszą piosenkę dla Can you feel the love tonight.



Fargo (1996)
reż. Joel & Ethan Coen

Muzyka: Carter Burwell

Jeden z tych filmów, który zaczęłam doceniać dopiero po czasie. Co innego jego odprawa dźwiękowa, która od razu zwróciła moją uwagę. Na otwarcie mamy od razu utwór będący zapowiedzią przyszłych smutnych i posępnych wydarzeń. Za inspiracje do napisania tej ścieżki dźwiękowej posłużyła Burwellowi norweska pieśń ludowa The lost sheep. A tak nawiasem mówiąc, Carter Burwell może liczyć na stały etat kompozytora u braci Coenów - stworzył muzykę do wszystkich filmów ich autorstwa (za wyjątkiem "Bracie, gdzie jesteś?"). Taka konsekwencja w branży filmowej to sprawa  rzadko spotykana.


Bandyta (1997)
reż. Maciej Dejczer
oryg. "Brute"

Muzyka: Michał Lorenc

Oglądając po raz pierwszy ten film bardzo dawno temu, nie znałam jego tytułu. Byłam wtedy święcie przekonana, że po raz pierwszy i ostatni oglądam ten świetny film oraz słyszę ten cudny utwór (tj. Taniec Eleny). Nie wiecie nawet jak mi było przykro z tego powodu... I po wielu latach po muzyce go poznałam - ktoś kiedyś puścił akurat tę melodię. Moje myśli powędrowały do filmu i dopiero wtedy dowiedziałam się jaki ma tytuł. Od tamtej pory nie rozstaje się z tą genialną muzyką Michała Lorenca. Taniec Eleny ma coś w sobie z bolero, a scena w której jest zagrany chyba została specjalnie stworzona na jego potrzeby. Przynajmniej ja mam takie wrażenie - taka radość, taki entuzjazm zostały uchwycone w tej muzyce. A sam film raczej nie obfituje w pozytywną energię.





Requiem dla snu (2000)
reż. Darren Aronofsky
oryg. "Requiem for a dream"

Muzyka: Clint Mansell

Najbardziej znany kawałek z filmu nazywa się Lux Aeterna. Perfekcyjne wykonanie tego utworu zawdzięczamy Kronos Quartet. Ten mocny akcent muzyczny zafundowano widzom na samym końcu; pojawia się jako przedostatni w kolejności. Mówiąc szczerze, oglądałam ten film tak dawno, że nawet nie pamiętam jakiej scenie towarzyszył. Cóż być może scena poszła już w niepamięć, ale nie muzyka.







To nie jest kraj dla starych ludzi (2007)
reż. Joel & Ethan Coen
oryg. "No country for old men" 

 Muzyka: Carter Burwell

Ciekawa sprawa ze ścieżką dźwiękową do tego filmu. Dotychczas oglądałam tę produkcję trzykrotnie i wszelkie efekty muzyczne mi umknęły. Cały soundtrack skomponowany oczywiście przez Cartera Burwella liczy podobno około 16 minut i niemal go nie słychać. Ten minimalizm to celowy zamysł reżyserów. Być może nie chcieli oni odwracać uwagi od filmu. Jeden z nielicznych akcentów muzycznych pojawia się w świetnej scenie gdzie mariachi przygrywają dla rannego Llewelyna. Osobiście uważam, że cisza podczas filmu jest bardzo sugestywna i wymowna  - szczególnie gdy na ekranie pojawiają się napisy końcowe. Wyjątkowość tej ścieżki dźwiękowej polega na tym, że praktycznie jej nie słychać.


Zabójstwo Jesse'ego Jamesa przez tchórzliwego Roberta Forda (2007)
reż. Andrew Dominik
oryg. "The assasination of Jesse James"  

Muzyka: Nick Cave & Warren Ellis

Jeden z niewielu filmów jakie znam gdzie muzyka na równie wysokim poziomie towarzyszy nam od samego początku do samego końca obrazu. Cóż to jest za muzyka! Pojawia się w najważniejszych momentach by jeszcze bardziej oddać atmosferę tego filmu. Song for Jesse, Money Train, What must be done, Song for Bob nawet bez filmowego zaplecza budzą podziw i chwytają za gardło. Każda z tych melodii sprawia, że mam przed oczami scenę jej towarzyszącą. Dodatkowo pojawia wtedy mnóstwo refleksji na temat samego filmu, na temat tragicznych losów jego bohaterów. Coś pięknego! Co ciekawe w filmie pojawia się sam Nick Cave, który śpiewa w saloonie przy akompaniamencie gitary piosenkę o Jesse Jamesie. Bez komentarza pozostawię brak (choćby) nominacji do Oscara za tę oprawę muzyczną.



127 godzin (2010)
reż. Danny Boyle

Muzyka: A. R. Rahman (plus utwory takich wykonawców jak Free Blood, Bill Withers, Vladimir Ashkenazy, Esther Phillips, Sigur Ros)

Czasami dobrze dobrana muzyka potrafi wnieść film na poziom wyżej. I tak jest w tym przypadku. Scena w której Aron wychodzi z miejsca swojej gehenny do świata żywych, a w tle rozbrzmiewa Festival robi niesamowite wrażenie. Dokładnie w tym momencie film urósł w moich oczach. Bardzo lubię również utwór otwierający film tj. Never hear surf music again. Idea Rahmana opierała się na stworzeniu i dobraniu pozytywnej i radosnej oprawy muzycznej do tego obrazu. Rahman otrzymał nominacje do Oscara za oryginalny soundtrack oraz za utwór If I rise, który pojawia się w punkcie kulminacyjnym filmu. A sam Aron Ralston stwierdził, że gdyby w kanionie towarzyszyła mu taka muzyka to mógłby przeżyć kolejne 127 godzin.

5 komentarzy:

  1. Wybrałaś cudowne przykłady - dla mnie Requiem, 127 godzin i Król Lew to nie tylko poruszające filmy, ale właśnie niesamowita muzyka, bez której sam obraz nie wypadłby tak dobrze.

    OdpowiedzUsuń
  2. Znam ścieżkę dźwiękową tylko z Króla Lwa i bardzo ją lubię, zarówno w wersji oryginalnej, jak i polskiej. "Requiem dla snu" ciągle nieobejrzane, muszę koniecznie w najbliższym czasie obejrzeć.

    OdpowiedzUsuń
  3. Soundtrack z "Requiem dla snu" to dla mnie po prostu mistrzostwo - zwłaszcza ten najbardziej znany kawałek zawsze wciska mnie w fotel (...może wreszcie zapamiętam tę jego nazwę ;D). Bardzo lubię też ścieżkę dźwiękową z Króla lwa, a do listy dorzuciłabym piosenki z Amelii (http://www.youtube.com/watch?v=WYGFNjEL7Jw&feature=related).

    OdpowiedzUsuń
  4. Muszę się przyznać, że nie znam sountracków z większości filmów, o których napisałaś. Jedynie z "Króla lwa". A "Can you feel the love tonight" to jedna z moich ulubionych piosenek :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Jeszcze jedno: Peter Gabriel "Passion" muzyka z "Ostatniego kuszenia Chrystusa" !!

    OdpowiedzUsuń

Wszystkie uwagi, spostrzeżenia, sugestie czy rekomendacje są mile widziane. Wszystkie zawsze czytam, choć nie zawsze odpisuje. Jeśli komuś faktycznie zależy na kontakcie ze mną to najlepszym sposobem będzie droga mailowa.

podobne

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...