wtorek, 2 kwietnia 2013

"Dzieciństwo Jezusa" J.M. Coetzee



"Dzieciństwo Jezusa” to najlepszy dowód na to, że John M. Coetzee w 10 lat po otrzymaniu literackiej nagrody Nobla nie spoczął na laurach. Wręcz przeciwnie jako pisarz prezentuje świetną formę. W 2003 roku został doceniony za „intelektualną szczerość” oraz za „jasne rozróżnienie dobra od zła”, a teraz jego proza emanuje spokojem i tajemniczością. Pozwala to snuć wnioski, że Coetzee jest jak wino, im straszy tym lepszy.

Wszystko zaczyna się w Novilli

Novilla to rzeczywistość z pogranicza snu i jawy (która nawiasem mówiąc z pewnością spodobałaby się F. Kafce). Ludzie przybywają tu na łodzi, po czym spędzają kilka tygodni w obozie dla przesiedleńców aż stają się pełnoprawnymi obywatelami miasta. Taki los spotyka wszystkich mieszkańców tego miejsca, którego próżno szukać na mapie (co najwyżej w wyobraźni). Wyczuwalny dystans determinuje tu relacje międzyludzkie. Nie jada się tam mięsa, a na wszelkie wzmianki o potrzebach cielesnych mężczyźni i kobiety oblewają się rumieńcem. Wydaje się, że bardziej interesują ich filozoficzne dysputy – w tym prym wiodą szczególnie robotnicy portowi. Novilla to jednak przede wszystkim początek nowego życia a  koniec starego.

Taki świat stoi u stóp nowoprzybyłych: 5-letniego Davida oraz jego opiekuna Simona. "Przybyłem tu, aby doprowadzić to dziecko do jego matki", konsekwentnie powtarza Simon. Zważywszy na to, że nic o niej nie wie zakrawa to na cud by mógł ją odnaleźć. Ale jak nie spodziewać się cudów w książce o takim tytule?

Najbardziej tajemniczy jest oczywiście David. Sam tytuł sugeruje dobitnie w jakich kategoriach należy go postrzegać. Sprawa jednak nie jest tak oczywista jak się wydaje. Coetzee wykreował Davida na postać wieloznaczną – w jednej chwili jest rozpieszczonym malcem, a w drugiej mówi jak natchniony. Z całą pewnością można o nim powiedzieć, że żyje we własnym świecie. W powieści występują też inne wyraźne analogie pomiędzy bohaterami, wydarzeniami a motywami biblijnymi.

Choć to David jest sercem powieści to jej sumieniem na pewno jest Simon. Z czasem staje się on przewodnikiem zarówno dla Davida jak i dla nas. Porusza wszystkie ważne tematy, prowokuje dyskusje, wskazuje na granice między dobrem i złem. Jednocześnie Simon utożsamia wszystko to co ludzkie i znajome. "[Ludzie z Novilli] nie mają żadnych potajemnych tęsknot, nie kusi ich inny rodzaj życia. Tylko on jest odmieńcem, tylko jemu czegoś brakuje. Co z nim jest nie tak? Czy chodzi po prostu o stary sposób myślenia i odczuwania, który jeszcze w nim nie umarł, który jednak kopie i rzuca się w przedśmiertnych drgawkach?"

"Dzieciństwo Jezusa” z całym swoim zapleczem pełnym analogii i aluzji daje szerokie pole do własnych interpretacji. W tym specyficznym świecie przeważają pytania nad odpowiedziami, a wskazówki do jego odczytania i odkrycia rozsiane są po całej książce. Ponadto Coetzee przy użyciu nader skromnych środków podaje prozę aż gęstą od filozofii. Jedynym niebezpieczeństwem jest nadinterpretacja. Warto pamiętać, że najlepsze rozwiązania to z reguły te najprostsze. 

"Dzieciństwo Jezusa", J.M. Coetzee, wyd. Znak, 304 strony, 2013 r.
oryg. "The childhood of Jesus" 

10 komentarzy:

  1. Czy jeśli nie słyszałem o tym autorze, to powinienem się do tego przyznawać? :D No cóż, pierwszy raz słyszę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. w takim razie nie gadam z Tobą, gdzieś tyś się uchował ;p
      ŻART of course
      przeciez nie trzeba znac wszystkich i wszystkiego co nie ? :>

      Usuń
  2. A mnie Coetzee fascynuje od dawna, chociaż nigdy miałam okazji sięgnąć po książki jego autorstwa. O "Dzieciństwie Jezusa" czytałam już na kilku blogach i widzę, że warto się skusić na tę pozycję.
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Czytałam tylko 'Hańbę" dotąd, która zresztą bardzo mi się podobała i zrobiła na mnie duże wrażenie, dlatego do Coetzee na pewno wrócę i tym bardziej cieszą mnie przychylne recenzje jego książek, które co jakiś czas pojawiają się na blogach.

    OdpowiedzUsuń
  4. Rewelacyjna książka :) Coetzee jest dla mnie geniuszem :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na początku wydawała mi się dziwna ta książka, wręcz dziwaczna, ale później coraz bardziej mi się podobała. Ciekawe polaczenie prostej retoryki z enigmatycznością ;p

      Usuń
  5. Tytuł wskazywał mi na to, że będzie to pozycja o Jezusie właśnie. A po prostu zawiera analogie biblijne. Hmm, może będzie to wartościowa książka, jeśli natknę się na nią, to przynajmniej zajrzę :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Po przeczytaniu "Hańby", jestem pewna poziomu literackiego Coetzee, więc czytam go hurtowo:)

    OdpowiedzUsuń

  7. O autorze słyszałam wiele pozytywnych komentarzy, ale nie miałam jeszcze przyjemności przeczytać żadnej z jego książek:)
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  8. Piękna recenzja, książkę mam na oku jakiś czas, teraz wiem, że warto:)

    OdpowiedzUsuń

Wszystkie uwagi, spostrzeżenia, sugestie czy rekomendacje są mile widziane. Wszystkie zawsze czytam, choć nie zawsze odpisuje. Jeśli komuś faktycznie zależy na kontakcie ze mną to najlepszym sposobem będzie droga mailowa.

podobne

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...