środa, 3 lipca 2013

All you need is a good title

Zdaję się, że już zdążyłam kiedyś napisać jakiego mam bzika na punkcie tytułów. Rzadko zdarza mi się oceniać książkę po okładce, ale za to po tytule bardzo często. Tytuł pełni funkcję hasła reklamowego - odpowiednio dobrany oraz dobrze brzmiący może ułatwić książce życie na rynku wydawniczym. To właśnie dzięki niemu można się przebić, otworzyć wiele drzwi albo wręcz przeciwnie można również się pogrążyć (w tym ostatnim wypadku wydawcy zwykle biorą sprawy w swoje ręce). Zatem tworzenie tytułów stanowi osobną sztukę w której chodzi po prostu o to by tytuł był wisienką na torcie.

Mam wielkie uznanie dla pisarzy, którzy tak samo jak ja czują jak wielka siła drzemie w tytule. Każda niestandardowa praktyka w wymyślaniu tytułów zasługuje na uwagę. Jedną z nich jest stosowanie jakiegoś klucza w doborze tytułów - taka konsekwencja podkreśla ciągłość serii oraz może stać się znakiem rozpoznawczym autora.


Autorzy i ich słowa klucze


Jeff Linsday - naprawdę nazywa się Jeffry P. Freundlich, a jego pseudonim literacki pojawia się w czołówce jednego z najlepszych seriali ostatnich latach. To jego książki posłużyły za inspiracje do nakręcenia "Dextera". Początkowo idąc za radą córki Jeff chciał zatytułować pierwszą część przygód sympatycznego socjopaty mianem "Pinocchio bleeds", ale wydawca nie był tym zachwycony. A tak przedstawia się błyskotliwy wynik kompromisu:
  1. "Darkly Dreaming Dexter"      ("Demony [dobrego] Dextera")
  2. "Dearly Devoted Dexter"        ("Dekalog dobrego Dextera")
  3. "Dexter in the Dark"                ("Dekalog Dextera") 
  4. "Dexter in Design"                   ("Dzieło Dextera")
  5. "Dexter is Delicious"               ("Delicje Dextera")
  6. "Double Dexter"                       ("Cień Dextera")
  7. "Dexter's Final Cut"

Szkoda, że tej konsekwencji nie udało się dotrzymać do końca. Zarówno sam twórca jak polscy odtwórcy mogli dalej pobawić się w gry słowne i utrzymać Dextera na poziomie D.

***

John D. MacDonald - jeden z moich ulubieńców jeśli chodzi o inwencje twórczą w doborze tytułów. A światu zarówno literackiemu jak filmowemu szerzej znany jest z tego, że na podstawie jego powieści Martin Scorsese nakręcił obraz pt. "Przylądek strachu". MacDonald jest jednak przede wszystkim autorem 21 powieści o Travisie McGee; oto ich tytuły:
  1. "The Deep Blue Good-by" 1964         ("Niebieskie pożegnanie" 2013)
  2. "Nightmare in Pink" 1964                    ("Koszmar na różowo"   2013)
  3. "A Purple Place for Dying" 1964         ("Purpurowa śmierć"     2013)
  4. "The Quick Red Fox" 1964
  5. "A Deadly Shade of Gold" 1965
  6. "Bright Orange for the Shroud" 1965
  7. "Darker than Amber" (1966)
  8. "One Fearful Yellow Eye" (1966)
  9. "Pale Gray for Guilt" (1968)
  10. "The Girl in the Plain Brown Wrapper" 1968
  11. "Dress Her in Indigo" 1969
  12. "The Long Lavender Look" 1970
  13. "A Tan and Sandy Silence" 1971
  14. "The Scarlet Ruse" 1972
  15. "The Turquoise Lament" 1973
  16. "The Dreadful Lemon Sky" 1974
  17. "The Empty Copper Sea" 1978             ("Puste miedziane morze"  1993)
  18. "The Green Ripper" 1979
  19. "Free Fall in Crimson" 1981
  20. "Cinnamon Skin" 1982
  21. "The Lonely Silver Rain" 1984
***



James Sallis - u niego nic nie jest przypadkowe. Specyficzne powieści utrzymane w klimacie noir oraz specyficzne tytuły. Wystarczy prześledzić np. tytuły w jego dwóch seriach powieści.






Lew Griffin series:
  1. "The Long-Legged Fly" 1996
  2. "Moth"  2003
  3. "Black Hornet" 2003
  4. "Eye of the Cricket"  1998
  5. "Bluebottle"  1999
  6. "Ghost of a flea" 2001
 W każdym z tych tytułów kryje się insekt. Ciekawa sprawa.

The driver series:
  1. "Drive" 2005
  2. "Driven" 2012
***


Stieg Larsson - czyli mężczyzna, który odszedł za wcześnie, ale który zostawił po sobie wyrazisty ślad w postaci trzech części sagi Millenium. Polskie tytuły to dosłowne tłumaczenie ze szwedzkiego. Wcale nie jest to takie oczywiste ponieważ w niektórych językach tytuły trylogii Millenium niewiele mają wspólnego z oryginałem. A szkoda.





  1. "Män som hatar kvinnor"             ("Mężczyźni, którzy nienawidzą kobiet")
  2. "Flickan Som Lekte Med Elden"  ("Dziewczyna, która igrała z ogniem")
  3. "Luftslottet som sprängdes"        ("Zamek z piasku, który runął") 

Oto w jaki sposób działają chwytliwe tytuły. Kupiłam książki Larssona (od razu wszystkie trzy!), przede wszystkim ze względu świetne tytuły. No prostu nie mogłam się nie przekonać co kryje się pod nimi, zdecydowanie podziały na moją wyobraźnię. I co się okazało: tytuły podobają mi się do tej pory, czego natomiast nie mogę powiedzieć o samej treści książek. 

4 komentarze:

  1. Larsson jest moim faworytem - intrygujące tytuły :) Książek jeszcze nie czytałem - stety lub niestety ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Na mnie tytuły jakoś nie działają, już bardziej okładki :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Tytuł to rzeczywiście najlepsze hasło reklamowe książki i jej wizytówka, ale moim zdaniem okładka spełnia podobne zadanie. Po trylogię Larssona sięgnęłam z podobnego powodu, ale szczerze mówiąc myślałam wtedy, że będzie to coś trochę innego :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, ale o dobrą okładkę nietrudno, ale to tytuł już bardziej. Ja również spodziewałam się czegoś innego po Millenium.

      Usuń

Wszystkie uwagi, spostrzeżenia, sugestie czy rekomendacje są mile widziane. Wszystkie zawsze czytam, choć nie zawsze odpisuje. Jeśli komuś faktycznie zależy na kontakcie ze mną to najlepszym sposobem będzie droga mailowa.

podobne

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...