piątek, 30 sierpnia 2013

"Zelda" Nancy Milford

Gdy młody Scott Fitzgerald poznawał Zedlę, śliczną i temperamentną dziewczynę z Alabamy, to nie mógł przewidzieć, że ich wspólne życie zostanie dotkliwie naznaczone przez piętno tragedii. Tak jak razem dzielili chwile szczęścia, triumfu i sławy w świecie artystycznej bohemy, tak razem przeżywali momenty próby. Historia tej pary to klasyczny przykład osiągnięcia szczytu marzeń, a następnie powolnego staczania się w dół – u niego w czeluście alkoholizmu, a u niej w chorobę psychiczną. Nie jest tajemnicą, że właśnie z tych doświadczeń Fitzgerald czerpał materiał do swojej prozy. Nie przejmował się uwagami, że po raz kolejny pisze o Zeldzie. Przyznawał otwarcie, że "ożenił się z bohaterką swoich opowiadań”. Nie wiadomo jak potoczyłyby się losy Scotta jako człowieka i jako pisarza gdyby nie spotkał na swojej drodze Zeldy Sayre.

Nancy Milford przybliża czytelnikowi sylwetkę Zeldy oraz szczególną rolę jaką odgrywała ona w życiu Fitzgeralda. Zelda równie często przyprawiała Scotta o natchnienie co o ból głowy. Żyjąca w cieniu męża, a pragnąca niezależności uparcie szukała swojego miejsca w sztuce. Jako niespełniona baletnica, a później jako pisarka i malarka trawiona schizofrenią nigdy nie zaniechała swoich artystycznych ambicji. Nie szczędzono jej krytyki; jej pisarskie oraz malarskie próby uważane były za twory chorego umysły, a nie za poważną sztukę.

Zelda w wieku lat 19.

Szeroko przytoczone w książce fragmenty korespondencji, szkiców literackich, dzienników sprawiają, że Zelda i Scott mogą przemówić do nas swoim własnym głosem. To wzajemna wymiana listów stanowiła silną nić porozumienia pomiędzy dwojgiem ludzi, którzy nie byli już w stanie razem ze sobą żyć. Scott często przybiera w nich opiekuńcze i odpowiedzialne stanowisko wobec Zeldy; nigdy nie okazał się głuchy na jej potrzeby. Z kolei słowa Zeldy oddają jej osobowość tudzież stan psychiczny (dobry lub zły) – nawet w najcięższych chwilach nie zapomina o wdzięczności względem męża albo o pełnych humoru podtekstach czy rysunkowych wstawkach. Gdy Zelda myśli o podjęciu pracy nazywa się "absolwentką kilku instytutów dla umysłowo chorych", a zachęcając Scotta do odwiedzin przypomina, że "doskonale umie podawać śpiew ptasi i letnie chmurki na śniadanie".

Jednak Milford skupiając się na relacjach między Fitzgeraldami zaniedbuje świat zewnętrzny wokół nich. Tak jakby kluczowe wydarzenia pierwszej połowy XX wieku w ogóle ich nie dotyczyły – niepostrzeżenie mijają wojny, kryzysy gospodarcze, prohibicja czy epoka jazzu. Autorka nie wspomina słowem o końcu ery kina niemego, a przecież otworzyło to nowe możliwości przed Scottem (próbującym swoich sił w roli scenarzysty). Dalej dziwi brak opisu czy choćby wzmianki na temat podejścia medycyny lat 20./30. do przypadków takich jak Zeldy. Czy bezradność lekarzy wobec schizofrenii była wówczas normą? Z książki wynika też, że Zelda w ogóle nie poddawana była agresywnej terapii tudzież leczeniu farmakologicznemu. Te aspekty książki budzą wątpliwości i niedosyt.

Zelda w wieku lat 31, po przebytym załamaniu


Życie Fitzgeraldów samo napisało najbardziej nieprzewidywalną pełną dramatyzmu historię, której nie wymyśliłby nawet tak dobry pisarz jak Scott. Nancy Milford słusznie podchwyciła temat i odrobiła swoją pracę domową. Nie zawiodą się fani autora „Wielkiego Gatsby’ego”, bo patrząc przez pryzmat osoby Zeldy jego życie i twórczość zyskuje nowy, głębszy wymiar. 


"Zelda. Wielka miłość F. Scotta Fitzgeralda", Nancy Milford, wyd. Marginesy, 496 stron, 2013 r.
data pierwszego polskiego wydania 1970 r., wyd. Czytelnik.  

 Moja ocena: 6/10

1 komentarz:

  1. Najpierw chyba zapoznam się z twórczością Fitzgeralda. Później może sięgnę po te książkę. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń

Wszystkie uwagi, spostrzeżenia, sugestie czy rekomendacje są mile widziane. Wszystkie zawsze czytam, choć nie zawsze odpisuje. Jeśli komuś faktycznie zależy na kontakcie ze mną to najlepszym sposobem będzie droga mailowa.

podobne

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...