Gdy aspiracje finansowe stawia się wyżej niż literackie ambicje powstają takie oto kwiatki i wynurzenia. Pod ostrzałem znalazły się (auto)biografie razem z zastępami ghost-writerów pomocnymi, a często niezastąpionymi w ich tworzeniu.
1. Justin Bieber i jego autobiografia „First Step 2 Forever” (2010).
Książka oczywiście doczekała się polskiego tłumaczenia: "Pierwszy krok ku wieczności". Strach się bać, co będzie dalej.
Książka oczywiście doczekała się polskiego tłumaczenia: "Pierwszy krok ku wieczności". Strach się bać, co będzie dalej.
Skoro we wszystkich rankingach Justin jest na szczycie to u mnie też będzie! Jak można napisać biografie w wieku nastu lat? Gdzie tu sens, gdzie tu logika? Ale kiedy chodzi o poważne pieniądze,nie ma miejsca na takie pytania.
2. Kinga Rusin i "Co z tym życiem?" (2010).
Ja bym raczej napisała co z tobą Kinga ??? Rozmowy z terapeutą powinno zostawić się za drzwiami gabinetu, a nie tworzyć z tego wiekopomne dzieła. Jeśli pani Rusin nie szanuje swojej prywatności to jak inni mają ją szanować?
Komentarz redaktora Kuźniara na temat powyższej książki: „Skoro za pisanie książek biorą się Ricky Martin i Kinga Rusin, to nic dziwnego, że Sławomir Mrożek musi wyjechać z kraju.”
I jeszcze jeden: „Nie ma nic trudnego w tym, żeby zrobić wywiad rzekę z sobą samym albo namówić na plotki przyjaciółkę...”
I jeszcze jeden: „Nie ma nic trudnego w tym, żeby zrobić wywiad rzekę z sobą samym albo namówić na plotki przyjaciółkę...”
A tytuł to oczywista aluzja do programu jej byłego męża.
3. Tori Spelling i „MommyWood” (2009).
Jest to druga po autobiografii książka aktorki.
Jak widać Tori zasmakowała w pisaniu książek - tym razem Spelling dzieli się z czytelniczkami jak być mamą.
Tori Spelling wydaje się uroczą kobietą i o ile jej autobiografia wydaje się w jakiś sposób uzasadniona, o tyle "MommyWood" to już lekka przesada! Oglądałam fragment reality show Tori w którym nagrywała audiobooka(!) do tej książki - Tori zalana łzami, łamiącym się głosem czyta, że gdyby im rodzicom coś się stało (odpukać) to opiekę nad dziećmi mają przyjąć ich przyjaciele. Czy książka to jest dobre miejsce na takie zwierzenia? Nie lepiej spisać po prostu testament??? A nie pisać od razu całą książkę i raczyć czytelnika takim informacjami?
"Miles to go" (2009) Miles Cyrus
Zaznaczam, że powyższe propozycje mają charakter mocno subiektywny oraz, że autorka posta nie czytała ich i oczywiście nie zamierza. Sam pomysł i koncept wydał jej się tak kiepski i odstraszający, że nawet za zapłatą nie sięgnie po powyższe książki.
Ale dziś każdy może napisać książkę i szczególnie swego rodzaju celebryci chętnie korzystają z tego prawa. Ja zawsze byłam zdania, że aby coś napisać trzeba mieć coś do powiedzenia. Książka to poważne przedsięwzięcie a nie tylko pisać byle by pisać ...
A Wy macie inne propozycje książek celebrytów, które wołają o pomstę do nieba?
Już się przestraszyłam, że czytałaś! Ale uspokoił mnie ostatni akapit Twojego posta:P Ja za takie książki nawet się nie zabieram, bo szkoda energii, czasu i pieniędzy! Tym Bieberem to mnie nastraszyłaś nieźle!:PPP To dziecko niedługo z lodówki będzie wyskakiwać, a za kilka lat będziemy czytać o jego licznych uzależnieniach, bo obserwując przykłady jego poprzedników, innej drogi nie ma... Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńNiestety, mam takie same odczucia do takich książek, jak Ty :( Po powyższe pozycje nie mam zamiaru sięgać (ten Justin wyglądający z każdej półki we wszystkich księgarniach, do których zajrzę naprawdę mnie irytuje...). Na szczęście mam na swoim koncie (auto)biografie z prawdziwego zdarzenia, które czyta się z prawdziwą przyjemnością :)
OdpowiedzUsuńNiestety, teraz jest tak jak mówisz: wszystko idzie pod komercję. Nieważna jest jakość i sens, ale ilość sprzedanych egzemplarzy. Po cichu liczę, że to wszystko jakoś się ogarnie i że czytelnicy nie będą zasypywani takimi bzdurnymi książkami...
Pozdrawiam :)
Celebryci, szczególnie takie gwiazdunie jak Bieber, Cyrus czy Kardashian nie sa moimi ulubionymi autorami książek. To trochę dziwne- mało im rozgłosu- chcą jeszcze zawojować rynek literatury? Osobiście omijam takie książki szerokim łukiem. Co gorsza- moja własna matka kupiła ostatnio ksiażkę Kingi Rusin- a co jescze gorsze bardzo ją chwali. No cóz. Być może dziennikarka ma coś mądrego do powiedzenia. Ale Justin? Nie wystarcza mu śpiewanie. Mam gorącą nadzieję, że prawdziwi smakosze literatury nie nabiorą się na te "śliczne" okąłdki, jak to ujęłaś :)
OdpowiedzUsuńTak w ogóle to obserwuję. Wpadłam przypadkiem i już się rozpisałam. Ehhh ;) Buziaki :*
Chciałam Was urasczyć szelmowskim usmiechem Justina spogladajacego z okladki hehe :>
OdpowiedzUsuńO rany, strasznie mnie to denerwuje, kiedy ktoś postanawia udowodnić światu, że potrafi jednocześnie być dobrym aktorem, piosenkarzem, pisarzem... żeby kurcze chociaż w jednym byli znośni, ale nie, po co?
OdpowiedzUsuńMoże ja też napiszę swoją autobiografię? Haha :)
Bo teraz gwiazdy tańczą, śpiewają, aktorzą, pisarzą i robią wszytko tylko nie to co mają. Naturalnie nieumiejętnie!
OdpowiedzUsuńPo co oni w ogóle piszą takie biografie!?
Devis - piszą, bo maja z tego niezłą kase. Ktos jeszcze musi te wypociny kupowac, co dla mnie jest niedomyslenia.
OdpowiedzUsuńGiffin - oni nie pisza tych ksiazek, robi to za nich sztab ludzi. Moja mama tez czesto zartuje, ze skoro wszyscy teraz pisza ksiazki to ona tez moze - ja mowie wtedy: miej litosc nad drzewami.