W 2010 roku na ostatniej prostej
w wyścigu do Nagrody Bookera znalazła się książka "W obcym pokoju" południowoafrykańskiego pisarza, Damona Galguta. Zaskakujący wybór
zważywszy, że nie jest to ani fikcja literacka ani powieść w klasycznym tego
słowa rozumieniu. Jednak ewentualne wątpliwości co do tej nominacji znikają
natychmiast po przeczytaniu książki. Warto też nadmienić, że to już drugi raz
kiedy Damon Galgut zagościł na shortliście Bookera.
Pod tajemniczym tytułem "W obcym pokoju" kryje się zbiór trzech opowiadań o charakterze autobiograficznym. Ich głównym bohaterem jest sam autor, a motywem przewodnim podróż. Każda wyprawa odbywa się w innym czasie i miejscu, a jedynie osoba Damona je łączy. Za każdym razem zmienia się zaangażowanie bohatera w zaistniałą sytuację. Zgodnie z tytułami opowiadań jest on kolejno "naśladowcą", "kochankiem" oraz "opiekunem". Stosunkowo niespieszne tempo dwóch pierwszych części to cisza przed burzą. Dopiero w trzej odsłonie dramaturgia osiąga swój punkt kulminacyjny.
Bohaterowi na niewiele się zdają
uroki takich egzotycznych krajów jak Lesoto, Malawi, Zimbabwe czy Indie. Otóż
okazuje się, że dla niego podróż nie jest rozrywką, ale "sposobem zapełnienia pustki". Do przodu pcha go nie ciekawość, a
znudzenie życiem. W rezultacie sama książka koncentruje się bardziej na
przeżyciach bohatera, na jego kontaktach z współtowarzyszami podróży niż na
mijanych krajobrazach.
Sposób prowadzenia narracji to
jeden z smaczków tej powieści. Damon jest równocześnie obserwatorem wydarzeń
oraz ich bezpośrednim uczestnikiem. W praktyce oznacza to, że trzecioosobowa
narracja często przekształca się w pierwszoosobową. Czasami w obrębie jednego
paragrafu, czasami w obrębie jednego zdania. Oto próbka możliwości pisarza: "Widzę go, jak jedzie przez miasto na targ,
nienaturalnie spokojny w otaczającym go chaosie, potem wypada niczym bomba z
autobusu i pędzi wzdłuż alejki ze straganami(…) Jakiś człowiek wałkoni się na
motorowerze, chwytam go za ramię, proszę, krzyczę, zawieź mnie do szpitala,
zapłacę ci, tylko mnie zawieź". Na poziomie językowym i narracyjnym "W obcym
pokoju" to prawdziwe cacko.
Po drodze czeka na Damona wiele
trudnych momentów i rozczarowań. Obce pokoje zastępują mu dom, a przypadkowo
napotkani ludzie stają się nieoczekiwanie bliscy. Wydaje się, że bardzo
potrzebuje ich towarzystwa. Taka postawa wynika z prostego faktu, że bohater nie
ma do kogo ani do czego wracać, bo "on nie
ma domu". Zatem ta książka w gruncie rzeczy traktuje o samotności, którą łagodzą
dopiero znajomości, relacje rodzące się w bardzo specyficznych okolicznościach,
w czasie drogi. Jednak ich bilans zawsze jest ponury; nic dobrego z nich nie
wynika. Może właśnie dlatego autor budzi taką sympatię, a ta jego szczera,
oszczędna proza robi takie wrażenie.
________________________________________________________________
"W obcym pokoju", Damon
Galgut, wyd. Świat Książki, 250 stron, 2013 r.
oryg. "In a strange room"
Moja ocena: 8/10
Moja ocena: 8/10
Nie słyszałam o tej książce (nie bardzo śledzę Bookera), ale bardzo mnie nią zaciekawiłaś.
OdpowiedzUsuńPierwszy raz słyszę o tej książce, ale z przyjemnością po nią sięgnę:)
OdpowiedzUsuńMuszę przyznać, że mnie zachęciłaś do przeczytania tej książki.
OdpowiedzUsuń