poniedziałek, 4 sierpnia 2014

"Przerwana lekcja muzyki" 1999


Ostatnio cały czas przekonuję się, że bardzo dobre filmy nie tylko się nie starzeją, ale z powodzeniem można powracać do nich wielokrotnie. Niezależnie od tego ile razy widziało się je wcześniej potrafią budzić równie silnie emocje jak na początku. Takie właśnie zaangażowanie towarzyszyło mi przy filmie "Przerwana lekcja muzyki". I nic w tym dziwnego (bo to w istocie świetny film) tyle tylko, że widziałam go już co najmniej 4 razy (na przestrzeni około 10 lat).

Ta oparta na faktach historia skupia się na doświadczeniach Susanny, która jako nastolatka przechodzi załamanie nerwowe zwieńczone próbą samobójczą. To nie może skończyć inaczej niż pobytem w zakładzie psychiatrycznym. Tam pod czujnym okiem wykwalifikowanego personelu dziewczyna ma dojść do siebie. Już od pierwszej chwili główna bohaterka jest mocno zafrapowana swoim nowym otoczeniem. A rzeczywistość psychiatryka nabierze dopiero prawdziwych rumieńców gdy pojawi się tam nieobliczalna Lisa. Przywitanie jakie Lisa zgotuje Susannie będzie zapowiedzią przyszłych kłopotów. Wkrótce stanie się jasne, kto ma prawdziwą władzę w tym miejscu - Lisa jednocześnie budzi podziw, postrach i sympatię wśród swoich koleżanek. Niestety dopiero gdy dojdzie do tragedii Susanna przekona się jak zgubny wpływ ma Lisa.

Pomimo, że film dotyka delikatnych kwestii, bo rozgrywa się w sferze problemów ludzi zaburzonych psychicznie to zaskakuje dynamiką akcji. Tylko dzięki narracji Susanny obraz zachowuje introwertyczny wymiar. Codzienność oddziału psychiatrycznego zdominowana jest przez niespodziewane zwroty wydarzeń wywoływane przez niestabilne pacjentki. Wybuchy szaleństwa to tu znacznie częstszy widok niż melancholia, która uosabia po części Susanna. Na początku dziewczyna siedzi z boku i obserwuje to osobliwe przedstawienie. Z czasem jednak zaczyna się tu czuć jak w domu śmiało dotrzymując kroku Lisie. 
Susanna (Winona Ryder) i Lisa (Angelina Jolie)

Wszyscy słusznie chwalą "Przerwaną lekcję muzyki" za aktorstwo, a ja cenie sobie szczególnie montaż i scenariusz. Retrospekcje wcinające się w teraźniejszość to ten element, który nadaje tempa i oryginalności całemu przedsięwzięciu. Nigdy też nie umknie mojej uwadze ten specyficzny wisielczy humor wpleciony do dialogów - zachodzę w głowę skąd u scenarzystów takie poczucie humoru. Za sukcesem filmu stoi oczywiście obsada na czele z Angeliną Jolie, Winoną Ryder, Whoopi Goldberg czy Brittany Murphy. W pierwszej chwili przyszło mi na myśl, że Jolie mogła mieć jakiś podobny epizod, bo jest tak pewna w tej roli i w tym miejscu. Wiadomo natomiast, że Brittany Murphy borykała się z zaburzeniami jedzenia. Z kolei Winona okazała się złym prorokiem mówiąc w filmie: "Czy ukradliście coś choć mieliście pieniądze?". Bo jej się to przytrafiło i miała z tego powodu same problemy.

W porównaniu z książką do adaptacji filmowej wprowadzono kilka zmian. Zasadnicza różnica dotyczy nazwy szpitala, który w filmie stał się fikcyjnym Claymoore. W rzeczywistości chodziło o słynny McLean Hospital, pierwszorzędną amerykańską placówkę w dziedzinie psychiatrii. Swego czasu leczyli się tam m.in. Anne Sexton, Sylvia Plath czy John Nash. Hece jakie odbywały się tam za pobytu Susanny po prostu kompromitują status tej instytucji. W książce Susanna posunęła się do stwierdzenia, że spotkała w McLean Sylvię Plath. Jest to oczywista nieprawda oraz próba dodania sobie splendoru poprzez rzekomą znajomość z tą legendarną postacią. Plath nie żyła już od 4 lat gdy Susanna trafiła do McLean. Sylvia była tam, ale niemal 15 lat przed autorką "Przerwanej lekcji muzyki".

____________________________________ 
"Przerwana lekcja muzyki", dramat, 1999 r.
reż. James Mangold
na podstawie powieści Susanny Kaysen 
oryg. "Girl, interrupted"

Moja ocena: 8/10

3 komentarze:

  1. Uwielbiam ten film i widziałam go z pewnością więcej niż cztery razy, ale masz rację - za każdym razem budzi te same emocje. To "Na czele z Angeliną Jolie" ma sens dopiero teraz, bo w dniu premiery filmu przecież wcale nie była nikim wyjątkowym, a mimo to zagrała PERFEKCYJNIE. Uwielbiam Lisę i scenę, w której pod celą jednej z dziewczyn (chyba Torch?) tę piosenkę... jak to szło? When you're alone and life is making you lonely you can always go Downtown... Ach, aż mi się zachciało obejrzeć ten film ponownie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo lubię ten film! Ma w sobie coś naprawdę interesującego :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Uwielbiam. Film jakoś bardziej polubiłam, może dlatego, że najpierw obejrzałam, a potem dopiero przeczytałam książkę. Do dziś mam obrzydzenie do kurczaków;). I Winona...podoba mi się w takiej odsłonie:). Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń

Wszystkie uwagi, spostrzeżenia, sugestie czy rekomendacje są mile widziane. Wszystkie zawsze czytam, choć nie zawsze odpisuje. Jeśli komuś faktycznie zależy na kontakcie ze mną to najlepszym sposobem będzie droga mailowa.

podobne

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...