wtorek, 9 sierpnia 2016

"Pole" 1990


Nie mniej dramatyczny jak "Dom z piasku i mgły" i równie przygnębiający jak "Lewiatan", film Jima Sheridana "Pole" ukazuje jeszcze jeden wymiar konfliktu o nieruchomość, tym razem w warunkach irlandzkich połowy ubiegłego wieku. Jego bohaterami są ludzie prości, żyjący w zgodzie z naturą, często w biedzie, ale nadal mający swoją godność i swoje marzenia - nawet jeśli jest to kawałek niezbyt urodzajnej ziemi. Niestety, tacy ludzie bywają często z góry na straconej pozycji, co wyraźnie widać w obrazie uznanego irlandzkiego reżysera, który w historii jednego człowieka uchwycił historię całego narodu.

Bull McCabe, główny bohater - jak zresztą sam film - jest mocny, autentyczny i nieprzewidywalny. Gdy staje przed szansą kupna dzierżawionego przez lata pola nie waha się ani chwili. Myśli, jednak przede wszystkim o przyszłości swojego syna, a nie o sobie. Zakup tej ziemi ma być czystą formalnością, ale nieoczekiwanie do licytacji włącza się przyjezdny z Ameryki, który bez problemu będzie w stanie przebić każdą ofertę Bulla. W tej sytuacji bezradność ubogiego Irlandczyka staje się rażąca, choć robi on wszystko by pokazać, że jest inaczej. Wkrótce pod wpływem zdarzeń Bull przechodzi prawdziwą metamorfozę. Ten człowiek odznaczający się jeszcze niedawno taką mądrością i rozwagą dopuszcza się czynów, o które nikt by go wcześniej nie podejrzewał. Dla jednego syna jest w stanie zrobić wszystko.

Richard Harris jako Bull

"Pole" jest filmem głęboko zakorzenionym w irlandzkiej kulturze i historii. To w pewnym sensie rozrachunek z przeszłością. Na tle osobistego dramatu bohaterów możemy dostrzec szerszy kontekst wydarzeń czyli obraz społeczności irlandzkiej zdziesiątkowanej głodem i wyniszczonej nędzą. Chociaż wydaje się, że najgorsze już minęło to rzeczywistość nie przestaje być tutaj trudna i przygnębiająca. Nic dziwnego, że kawałek ziemi będący zabezpieczeniem na przyszłość budzi aż takie emocje. Tytułowe pole dla tych ludzi ma nie tylko wartość ekonomiczną, ale też bywa utożsamiane z nadzieją na lepsze czasy, a także z poczuciem dziedzictwa rodzinnego. To wielka rzecz. Wkrótce to samo pole stanie się również sprawą honoru.

Idąc dalej tym tropem, "Pole" doskonale oddaje zderzenie tradycji z postępem pojawiającym się tutaj w osobie Amerykanina, tego nieproszonego gościa ośmielającego się mieć własne pomysły na pobudzenie irlandzkiej prowincji. Lokalnym nie spodoba się takie ingerowanie w ich życie, będą z góry przeciwni wszelkim zmianom, nawet jeśli w konsekwencji mogłyby przyczynić się do poprawy ich bytu. Jakby tego było mało Amerykanin traktowany jest z niechęcią już ze względu na swój rodowód, który nieubłaganie przypomina o tym, że jego przodkowie wyemigrowali z ojczyzny. Gdyby tylko postać Toma Berengera została lepiej rozwinięta, moglibyśmy bardziej docenić jego wkład w tę historię.

Tom Berenger jako Amerykanin

Przekaz płynący z filmu Sheridana jest prosty i surowy: im silniejsze przywiązanie do ziemi tym większe poczucie niesprawiedliwości i cierpienia w przypadku jej utraty. Ten dramat człowieka zdesperowanego nie jest jednak w stanie przysłonić przejmującego dramatu ojca, któremu cały świat w krótkim czasie legł w gruzach również za sprawą syna. To zbyt wiele ciosów jak na jednego starego człowieka. Sytuacja w "Polu" jest więc naprawdę wielowymiarowa, pełna złożonych relacji i nie dziwi, że prowadzi ostatecznie do takiej eskalacji. Nie zapominajmy, że ten pozytywny odbiór filmu to przede wszystkim zasługa jego twórców, którzy wykonali kawał dobrej roboty zarówno od strony fabularnej jak i technicznej. Wszystko jest tu idealnie w punkt i wszystko jest dokładnie na swoim miejscu, z charyzmatycznym w swej roli Richardem Harrisem na czele.

___________________________________
"Pole", dramat, 1990 r.
reż. Jim Sheridan
na podstawie sztuki Johna B. Keane'a
oryg. "The field" 

Moja ocena: 8/10

2 komentarze:

  1. Ziemia zawsze budziła ogromne emocje u tych, którzy ją uprawiali i wiązali z nią swój byt. Tak było wszędzie i u nas również. Ale Irlandia to ogromnie doświadczony kraj za sprawą Anglików. Nie tak dawno dowiedziałam się, że jeszcze w 70-tych latach ubiegłego wieku panował tam głód.
    Bardzo lubię takie filmy, męskie, mocne, poruszające trudne tematy.
    Szczególnie, gdy obsada jest dobra a tu jak widzę tak jest. Film wart obejrzenia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli chodzi o Irlandię to dokładnie ten sam okres, lata 40. opisał też Frank McCourt w "Prochach Angeli" i ten obraz Irlandii się bardzo pokrywa - w filmie brakowało jeszcze tylko nawiązań do Anglików. Jeśli nie masz okazji zobaczyć filmu to polecam choćby książkę McCourta, to jedna z moich ulubionych, robi ogromne wrażenie.

      Usuń

Wszystkie uwagi, spostrzeżenia, sugestie czy rekomendacje są mile widziane. Wszystkie zawsze czytam, choć nie zawsze odpisuje. Jeśli komuś faktycznie zależy na kontakcie ze mną to najlepszym sposobem będzie droga mailowa.

podobne

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...