poniedziałek, 19 września 2016

"Ból kamieni" Milena Agus

Milena Agus w swojej debiutanckiej książce "Ból kamieni" znajduje ciekawe wytłumaczenie dla poplątanych losów swojej babki. Otóż, autorka skłonna jest wierzyć, że cały ogrom szeroko pojętej niestabilności życiowej może spaść na jedną osobę w rodzinie, po to aby reszta mogła cieszyć względnie spokojną i szczęśliwą egzystencją. "W każdej rodzinie musi być ktoś, kto zapłaci daninę szaleństwa, żeby została zachowana równowaga między porządkiem a nieporządkiem", pisze Agus. Ten nieco romantyczny pogląd można z łatwością obalić tezą o dziedziczności niektórych zaburzeń psychicznych, gdzie z pokolenia na pokolenie przekazywane są różne niezdrowe skłonności do zamieniania własnego życia w piekło. 

Babka Mileny Agus zamieniła jednak swoje życie nie tyle w piekło co w gorzki melodramat, poprzetykany od czasu do czasu dramatycznymi scenami rodem z brazylijskich telenoweli. Ale fakt faktem, ta kobieta jeszcze za swojego życia odstawała od reszty; było w niej coś niepokojącego, coś co kazało np. mężczyznom trzymać się od niej z daleka. A potem niespodziewanie spotyka w sanatorium Weterana, co staje się punktem zwrotnym w jej życiu: "babcia mówiła zawsze, że jej życie dzieli się na dwie części: przed kuracją termalną i po niej, tak jakby woda, która pomogła wydalić jej kamienie, miała także inne cudowne właściwości". Zatem "Ból kamieni" w pewnym sensie przedstawia całkiem prostą historię o kobiecie, która poszukiwała miłości i która jak się wydaje w końcu ją znalazła. Życie okazuje się jednak o wiele bardziej skomplikowane, a główna bohaterka z czasem staje się postacią coraz bardziej niejednoznaczną i fascynującą.

Czytając "Ból kamieni" nie można mieć wątpliwości, że to wspomnienia o babci spisane przez wnuczkę. To bardzo osobista i szczera proza, choć momentami też naiwna. Niekiedy razi ten infantylny ton, którym z takim upodobaniem operuje Milena Agus. To narracja właściwa swobodnym przekazom ustnym, podczas gdy na książkę to wciąż trochę za mało (niewielkie rozmiary tej książeczki też są na to dowodem). Niemniej jednak Agus nie sili się na wielkie słowa i nie dodaje sobie żadnego splendoru; otwarcie przyznaje, że historię swojej babci zaczęła spisywać po prostu z nudów! Produktem ubocznym takiej prozy i zarazem jej największym atutem stają się szczerość i bezpretensjonalność, jakie się tutaj nieustannie przebijają. 

Z pewnością historia babci Mileny Agus, tej prostej i nietuzinkowej kobiety z Sardynii zasługiwała na spisanie. Autorka miała na wyciągnięcie ręki wspaniały materiał, który być może ją trochę przerósł. Nie mogę oprzeć się wrażeniu, że wielu pisarzy stworzyło by z tego powieść z prawdziwego zdarzenia, a nie tylko krótkie opowiadanie. Tak więc z poczuciem niedosytu odkładałam tę książkę, ale również muszę przyznać, że dałam się zaskoczyć, a finał wprawił mnie w niemałą konsternację.

________________________________________________
"Ból kamieni", Milena Agus, wyd. WAB, 125 stron, 2006 r.
oryg. "Mal di Pietre"

Moja ocena: 6/10

3 komentarze:

  1. Tak, historia babci – kobiety bardzo nietypowej i w sumie nieszczęśliwej – zasługiwała na spisanie, ale autorce coś się nie udało. Uznałam tę książkę za średnią. Szkoda mi było męża tej babci. Jaki on był cierpliwy i zrównoważony!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I nawet nie ma imienia, główna bohaterka funkcjonuje po prostu jako "babcia". A ten mąż był na medal, był też zaprzeczeniem swojej żony czyli "równowaga pomiędzy porządkiem a nieporządkiem", o której pisze Agus zostaje zachowana.

      Usuń
  2. Nie wiem co mam myśleć o tej pozycji... bo lubię takie literackie "eksperymenty". Myślę, że jeśli wpadnie w moje ręce... mimo wszystko dam jej szansę. Nie jest to jednak powieść, która byłaby przeze mnie szczególnie pożądana. Choć sam pomysł wydaje się być ciekawy... to jednak założenia naprawdę infantylne.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń

Wszystkie uwagi, spostrzeżenia, sugestie czy rekomendacje są mile widziane. Wszystkie zawsze czytam, choć nie zawsze odpisuje. Jeśli komuś faktycznie zależy na kontakcie ze mną to najlepszym sposobem będzie droga mailowa.

podobne

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...