To miała być ostatnia
książka po której spodziewałabym się, że może sprawić mi zawód. Jej tytuł jest
tak rozpoznawalny, że od dawna żyje już własnym życiem. Błędnie założyłam, że
"Serce to samotny myśliwy" stanie się dla mnie książką równie ważną
jak dla wielu innych przede mną. Jednak przekonałam się tylko, że im większe
oczekiwania tym boleśniejsze rozczarowanie.
Rzecz przedstawiona w książce
okazuje się bardzo prosta pod względem fabularnym. Wokół jednego z bohaterów,
głuchoniemego Johna Singera konsekwentnie koncentrują się ludzie jak i
wydarzenia. Z czasem staje się on powiernikiem dla czwórki zupełnie
różnych postaci. W kręgu jego najbliższych przyjaciół znajdą się: nastolatka,
wywrotowiec, czarny lekarz i właściciel knajpki. Fakt, że John nie mówi nikomu
nie przeszkadza. Głuchoniemy ma ewidentnie ma siłę przyciągania, a co
ważniejsze również dar słuchania (przez czytanie z ruchu warg).
Nie można
odmówić powieści Carson McCullers ciekawego zamysłu. Oto mamy głuchoniemego,
który stanowi lustro dla zapatrzonych w niego przyjaciół. Wszyscy widzą w nim
tylko to co sami chcą zobaczyć. John jako niemowa nie wdaje się w dyskusje, nie
zdaje trudnych pytań, praktycznie nic nie zdradza o własnym życiu. W gruncie
rzeczy nikt nie wie co naprawdę myśli (łącznie z czytelnikami). Nikogo to
jednak za bardzo nie obchodzi, nawet bliskich mu osób. Tymczasem wzajemne
relacje pomiędzy czwórką jego przyjaciół mają o wiele bardziej skomplikowany
charakter - dominuje w nich ostrożność, a często niechęć. Obawa przed odrzuceniem i
niezrozumieniem blokuje wszelkie bliższe kontakty.
Być może książka straciła na
swojej wartości przez upływ czasu. Pierwotnie wydana w 1940 roku doskonale
wpasowała się w ówczesne amerykańskie realia. Autorka przejawia szczególną
wrażliwość na problemy społeczne takie jak ubóstwo, rasizm, dyskryminacja,
niesprawiedliwość społeczna czy niepewna sytuacja polityczna. Potrzeba zmian na
rzecz równouprawnienia wyrażana jest odważnym tonem: "Murzyni! Musimy
powstać i zjednoczyć się! Musimy uzyskać wolność", a nawet formułowane są
takie inicjatywy jak marsz na Waszyngton (co z sukcesem uczynił ponad 20 lat
później Martin Luther King).
A jednak wszystko to zostało opisane w sposób nie angażujący,
pozbawiony większych emocji czy dramaturgii. Codzienne proste czynności
bohaterów zdominowały kartki tej powieści. Fabuła nie dąży do żadnego przełomu.
Można powiedzieć, że niewiele się zmienia pomiędzy pierwszą a ostatnią stroną.
I naprawdę często odnosiłam wrażenie, że mam do czynienia z niedoświadczoną
pisarką. Co więcej, polskie tłumaczenie (z lat 70.) nie sprzyjało innemu
odebraniu tej powieści.
___________________________________________________________________
"Serce to samotny myśliwy", Carson McCullers, wyd. Czytelnik, 505 stron, 1975 r.
oryg. "The heart is a lonely hunter"
Moja ocena: 5/10
Postacie głuchoniemych bardzo rzadko pojawiają się w literaturze, przynajmniej ja takich nie spotkałam. Książkę mam w planach. Ciekawa jestem, czy moje wrażenia będą podobne do Twoich :)
OdpowiedzUsuń