poniedziałek, 29 grudnia 2014

"Godziny" Michael Cunningham

Dobrze się stało, że zakończę ten rok akurat tak szczególną książką jak "Godziny". W zasadzie przeczytałam ją już dawno, ale pisanie o niej przysporzyło mi tylko trudności. Jedno jest pewne, książka bardzo mi się podobała i nie ma wielkiego znaczenia, że jej ekranizację widziałam jako pierwszą.

Film wysoko zawiesił poprzeczkę powieści. Fakt, że zanim zdążyłam przeczytać choćby pierwszą stronę wszystko już wiedziałam. Jak się potem okazało, prawie wszystko. W mojej sytuacji książka była jakby przedłużeniem filmu, jego prequelem i sequelem jednocześnie. Głupio tak mówić, ponieważ książka to zupełnie niezależny twór i fakt, że w ogóle powstał film "Godziny" zawdzięczamy po pierwsze Michaelowi Cunninghamowi. Gdy nie on to Stephen Daldry nie miałby tak dobrego materiału do przeniesienia na ekran (już według własnej wizji).

Dopełnię formalności i napiszę krótko o treści "Godzin" (rozpisałam się już wcześniej przy okazji recenzji filmu). Na powieść składa się kilka epizodów z życia trzech kobiet. Wszystko zaczyna się w latach 20. od Virginii Woolf. Ale Virginia jak i dwie pozostałe bohaterki funkcjonują niezależnie od siebie, w innym czasie i miejscu. Choć pozornie nic je nie łączy to ich historie tworzą wysublimowaną całość; o czym przekonuje zwłaszcza książka. Wspomniane epizody skupiają się na zwykłych, codziennych czynnościach jak wyjście do sklepu, upieczenie ciasta czy przygotowanie przyjęcia. Jedynie postać Virginii Woolf uchwycona jest w momencie rozpoczęcia pracy nad nową książką.

Proza Cunninghama jest nie tylko w warstwie fabularnej związana z Woolf. Dzięki subtelnym strumieniom świadomości styl powieści odpowiada epoce w której tworzyła brytyjska pisarka. Wszystko co ważne rozgrywa się tu pod powierzchnią wydarzeń, bo tych i tak zbyt wiele nie ma. Wreszcie "Godziny" są próbą odtworzenia na nowo powieści Woolf pt. "Pani Dalloway". Dopiero dzięki książce Cunninghama zobaczyłam wszystkie te subtelne analogie i powiązałam je w całość. Przeszedł mnie dreszcz gdy odkryłam, że przynajmniej u Cunninghama nic nie dzieje się przypadkiem.

O dziwo, książka nie jest w swej wymowie tak pesymistyczna jak film. Adaptacja nie pozostawia w tej kwestii żadnych wątpliwości, ale autor powieści zostawia sobie uchyloną furtkę by wpuścić trochę nadziei. To jak powiew świeżego powietrza przy tak przytłaczającej lekturze. Cunningham pisze "żyjemy, robimy to, co robimy, potem kładziemy się spać - to takie proste i takie zwyczajne. Niektórzy wyskakują z okna, inni się topią czy zażywają zbyt dużo pigułek; znacznie więcej spośród nas ginie w wypadkach; a większość, zdecydowana, jest powolnie trawiona przez choroby lub, jeśli ma trochę szczęścia, tylko przez czas". To jeden lepszych cytatów z "Godzin" - ma on swój ciąg dalszy, coś jak światełko w tunelu. Przeczytajcie.

"Godziny", Michael Cunningham, wyd. Rebis, 240 stron, 2008 r.
oryg. "The Hours"

Moja ocena: 8/10

Zapraszam do przeczytania również recenzji filmu.

5 komentarzy:

  1. Mam w planach, to jedna z książek, które muszę zdobyć:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie słyszałam ani o filmie, ale o książce, ale wspomnienie o Virginii Woolf jest tym, co zdecydowanie przekonuje mnie, że warto ten tytuł poznać. Przy czym ja pokuszę się o 'prawidłową' kolejność :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To mamy coś wspólnego, bo i mnie wspomnienie o VW zawsze przekonuje do sięgnięcia po książkę lub film, jeśli go nie znam :) A i film i książkę "Godziny" też bardzo polecam :)

      Usuń
  3. Uwielbiam tę książkę! Mam ją jeszcze w takim baaardzo starym wydaniu :) No i Virginia Woolf... nawet gdyby tam było tylko jedno zdanie lekko nawiązujące do jej osoby i tak bym musiała mieć tę książkę :D I masz rację, książka pozostawia światełko w tunelu, jest jaśniejsza niż film.

    OdpowiedzUsuń
  4. Też ją bardzo lubię, razem z filmem - i zarówno książka jak i film należą do grona moich ulubionych. Choć czytałam tylko raz i średnio pamiętam zakończenie ;) za to film widziałam kilka razy.

    OdpowiedzUsuń

Wszystkie uwagi, spostrzeżenia, sugestie czy rekomendacje są mile widziane. Wszystkie zawsze czytam, choć nie zawsze odpisuje. Jeśli komuś faktycznie zależy na kontakcie ze mną to najlepszym sposobem będzie droga mailowa.

podobne

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...