John Nash na Oxfordzie w 2014 roku [źródło zdjęcia] |
Niedawno świat obiegła smutna wiadomość, że John Nash wraz z żoną zginęli w wypadku samochodowym. Po premierze "Pięknego umysłu" John Nash w publicznej świadomości zaczął sprowadzać się jedynie do roli głównego bohatera tegoż filmu. "Piękny umysł" jest jednak tylko zgrabną i wzruszającą wersją życiorysu Nasha sprytnie omijającą kontrowersje z nim związane. A tych nie brakowało. Usprawiedliwieniem dla twórców filmu jest jednak fakt, że ich pracą kierowały trochę inne wytyczne niż wierność faktom, zwłaszcza, że efekt ich starań można uznać za oszałamiający.
W odróżnieniu od filmu trudno powiedzieć by w rzeczywistości John Nash budził sympatię. Zanim zachorował stanowił przykład aroganckiego, zimnego i trudnego w kontaktach człowieka. Równocześnie tylko co do jego geniuszu nie można było mieć żadnych wątpliwości - praca z teorii gier, którą opublikował w wieku 21 lat przyniosła mu sławę, uznanie, a kilkadziesiąt lat później także Nagrodę Nobla. W życiu prywatnym daleko mu było do ideału - Nash miał na swoim koncie liczne gejowskie przygody i nieślubnego syna, za którego bynajmniej nie uczuł się odpowiedzialny. Dopiero związek z Alicią choć nie zawsze udany przetrwał próbę czasu i pomógł mu w najtrudniejszych chwilach.
W filmie szczególny nacisk położono właśnie na wpływ Alicii na powrót do zdrowia Nasha. Faktycznie, ten aspekt pokrywa się w dużej mierze z rzeczywistością. Nie zawsze jednak było tak kolorowo jak zostało to ukazane w filmie. Alicia nie dawała sobie rady z chorym psychicznie mężem, w pewnym momencie ją to przerosło, doszło nawet do rozwodu. Jednak po latach to ona zapewniła mu dach nad głową oraz spokój by mógł poświecić się swojej wielkiej pasji czyli matematyce. W rezultacie jej wsparcie i zrozumienie okazało się niezbędnym elementem na drodze do wyzdrowienia. Długotrwała choroba Nasha poczyniła też zmiany w nim samym, również na lepsze jeśli można tak w ogóle powiedzieć - z czasem stał się skromnym i nieśmiałym człowiekiem. W filmie dobrze ukazał to Russell Crowe jako trawiony chorobą mężczyzna, którego stan powodował często pogardę i żarty ze strony otoczenia.
Historia genialnego matematyka, którego kariera została przerwana przez straszną diagnozę, a następne 25 lat upłynęło w świecie urojeń ma wielką moc. Taka historia zdarza się raz na milion, zwłaszcza, że zakończyła się imponującym zwycięstwem nad chorobą, czego symbolem jest również otrzymany przez Nasha w 1994 roku Nobel. Przyznam, że ta chwila w filmie zawsze wzrusza mnie do łez. Może książka Sylvii Nasar nie dostarczyła mi tak silnych emocji, ale rozumiem jej ogólny zamysł i myślę, że jest on zbieżny z tym co w widzimy w adaptacji. Cieszę się również, że mogłam poznać więcej aspektów życiorysu Nasha oraz w pełni zrozumieć naturę jego choroby. W takich kwestiach porządnie napisana biografia jest nieocenionym źródłem informacji.
____________________________________________________
"Piękny umysł", Sylvia Nasar, wyd. Albatros, 470 stron, 2002 r.
oryg. "A beautiful mind"
Moja ocena: 7/10
No proszę, sądząc po okładce (wiem, wiem), nigdy bym nawet nie spojrzała na tę książkę - wygląda jak oparta na filmie. A tu bardzo ciekawa biografia! Jak gdzieś znajdę, to chętnie przeczytam, chociaż okładka nadal mnie odpycha ;)
OdpowiedzUsuńJa uwielbiam ten film, więc okładka w ogóle mi nie przeszkadza :)
Usuń