Na długo przed tym jak w postać Toma Ripley wcielił się Matt Damon już inni odtwórcy wykazywali się w tej roli. Na czele z francuskim aktorem, Alainem Delonem. To właśnie on zyskał sobie największą przychylność autorki Riplejady, Patricii Highsmith, która uznała go za idealnego Toma Ripley. Wszystko za sprawą filmu z 1960 roku pt. "W pełnym słońcu". Jeśli ten tytuł nie brzmi znajomo to wszystko wyjaśnić powinien jego remake z 1999 roku czyli "Utalentowany pan Ripley" ze wspomnianym Mattem Damonem w tytułowej roli.
Tak długo i nieskutecznie zabierałam się do obejrzenia "Utalentowanego pana Ripley", że do dzisiaj go nie widziałam. Za to całkowitą nowością okazała się dla mnie pierwsza zekranizowana wersja powieści Highsmith. Mój odbiór filmu "W pełnym słońcu" był więc wolny od wszelkich porównań czy przewidywań względem fabuły. I tak pierwsze długo wyczekiwane spotkanie z panem Ripley wypadło bardzo pomyślnie.
W filmie na przykładzie Toma Ripley widzimy jak daleko można się posunąć by dostać to czego się pragnie. Szczególnie jeśli w grę wchodzą pieniądze i kobieta. Obserwując styl życia swoich bogatych przyjaciół Tom Ripley już wie, że bez pieniędzy nigdy im nie dorówna. Frustracja oraz zazdrość doprowadzają go w końcu do zbrodni. Wkrótce potem Tom Ripley daje prawdziwy popis sprytu i przebiegłości. Jednak na nic zdadzą się nawet największe wysiłki oraz pomysłowość, bo prawda wcześniej czy później i tak wyjdzie na jaw. A tylko tego nie przywidział nasz bohater.
"W pełnym słońcu" może pochwalić się błyskotliwym scenariuszem, wieloma zwrotami akcji oraz pięknymi, śródziemnomorskimi krajobrazami w tle. Z kolei na pierwszym planie mamy czarny charakter Alaina Delona, który choć niepozorny z wyglądu potrafi wyjść obronną ręką z najgorszych opresji. Tą mroczną, ale i fascynującą osobowość bohatera odsłaniają kolejne wydarzenia ukazane z jego perspektywy. Scena morderstwa na jachcie to kulminacja najlepszych cech filmu - zarówno pod względem realizacji jak i gry aktorskiej. Mimo upływu lat wciąż robi wrażenie.
Film Clementa to świetny dramat trzymający w niepewności do ostatnich minut (w tym przypadku to nie pusty frazes). Kluczem do jego sukcesu okazuje się postać głównego bohatera, bardzo spójna i bardzo fascynująca. Ta rola przełożyła się później na karierę Delona, którego szeroki wachlarz możliwości zaczęto dopiero dostrzegać. Dla mnie zdecydowanie Pan Ripley ma twarz Alaina Delona (i chyba remake już tego nie zmieni), a zło nigdy nie miało tak pięknej oprawy jak filmie "W pełnym słońcu".
____________________________________
"W pełnym słońcu", dramat, 1960 r.
reż. Rene Clement
na podstawie powieści Patricii Highsmith
oryg. "Plein Soleil"
Moja ocena: 7/10
____________________________________
"W pełnym słońcu", dramat, 1960 r.
reż. Rene Clement
na podstawie powieści Patricii Highsmith
oryg. "Plein Soleil"
Moja ocena: 7/10
 |
| Jeszcze raz, Alain Delon jako Tom Ripley |
Może wstyd się przyznać, ale nie słyszałam jeszcze o tym filmie. Niemniej chętnie obejrzę go. :)
OdpowiedzUsuńKoniecznie do nadrobienia, kiedyś wprawdzie go widziałem na niemieckiej bądź włoskiej telewizji, ale nic nie zrozumiałem, więc należy to jeszcze raz obejrzeć, chociaż wiem chyba jak się skończy, bo gdzieś natrafiłem niechcący na pełny opis fabuły. Tak więc pewnie nie będzie mnie trzymał w napięciu, ale dla Delona chyba warto, w rolach dwuznacznych moralnie bohaterów wypadał zawsze bardzo przekonująco.
OdpowiedzUsuńOj to szkoda, ale oprócz zakończenia jest też wiele innych powodów by obejrzeć go np. scena morderstwa na morzu albo wszystko to co do tego doprowadzi. Poszukaj też w filmie Romy Schneider :)
UsuńKurcze, nie słyszałam wcześniej o "Utalentowanym panu...", a o "W pełnym słońcu" w prawdzie słyszałam, ale zdaje się, że też się jak Ty do "Utalentowanego...", zbierałam do obejrzenia. Aż mi teraz wstyd i chyba rzeczywiście nadrobię w weekend ;) Dzięki za poddanie ciekawego pomysłu :)
OdpowiedzUsuń